Przechadzając się po Krakowie, często nie
zdajemy sobie sprawy, że nasza droga prowadzi przez dawne
cmentarze. Czyż bowiem skwer, jakiś piękny zaułek, fragment
ulicy, albo alejka na Plantach mogą kojarzyć się z cmentarzem?
A jednak są to niekiedy miejsca, gdzie dawne pochówki wciąż
jeszcze kryją się pod asfaltem, czy brukiem ulic. Są to
miejsca, w których przed wiekami ludzie stawali się sobie równi,
znajdowali wieczny spoczynek.
Rozrastające się miasto zatarło dosyć dokładnie ich ślady.
Poszły w zapomnienie najstarsze cmentarze przykościelne,
przyszpitalne, ponure w swej sławie cmentarze ofiar czarnej śmierci,
dżumy i cholery. Na jednym z nich na przykład, koło kościółka
Św. Małgorzaty na Salwatorze, w czasie zarazy 1707-1708,
przywleczonej do Krakowa przez żołnierzy podczas wojny
polsko-saskiej, czterech grabarzy dzień i noc grzebało ofiary
epidemii.
Na Salwatorze, obok kościoła Św. Salwatora istnieje do
dzisiaj stary Cmentarz Salwatorski pięknie położony na wzgórzu
- wschodnim cyplu zrębu Sowińca.
O niektórych dawnych cmentarzach wiadomo, gdzie się znajdowały.
Obok kościoła OO. Dominikanów istniał cmentarz przysypany w
latach 1830-tych. Wytyczono na nim wąską ul. Dominikańską, po
której do dzisiaj jeżdżą tramwaje. Na Kazimierzu zlikwidowano
w tamtych latach cmentarz obok kościoła Bożego Ciała. W 1963
roku odsłonięto część dawnego cmentarza parafialnego na Placu
Mariackim (zamkniętego ostatecznie dopiero w roku 1802), obok kościoła
Najświętszej Marii Panny. Rzędy kości i czaszek ludzkich ujrzały
światło dzienne po kilkuset latach.
Po innych cmentarzach zachowały się tylko nikłe ślady w
postaci strzępów starych dokumentów. Czasem odsłania się je
przypadkowo przy okazji wykonywania różnych prac ziemnych.
W ostatnich latach odkryto pozostałości dawnych cmentarzy
przykościelnych m. in. przy Placu Wszystkich Świętych, przy
Placu Szczepańskim, przy ulicach Sarego, Łobzowskiej i Smoleńsk.
Po ewangelickim cmentarzu koło kościola Św. Mikołaja
pozostała jedynie notatka w dokumentach. Niewiele więcej wiadomo
o lokalizacji cmentarza żydowskiego, który w XVI wieku znajdował
się "za furtką Św. Anny", czyli w okolicy dzisiejszej
ul. Studenckiej. Idąc Plantami z ul. Św. Sebastiana w kierunku
ul. Siennej napotykamy miejsce, gdzie jeszcze w początkach XIX
wieku na "nie poświęconej ziemi", wśród bagien i
łąk, chowano ludzi, których życie zakończyl katowski miecz.
W 1406 roku ścięty został (za sprzeniewierzenia pieniędzy
miejskich) na krakowskim Rynku i na tamtym miejscu pochowany rajca
miejski ze słynnej rodziny Wierzynków. W 20 lat później jego
syn Mikołaj wzniósł tam kościółek pod wezwaniem Św.
Gertrudy. I tak od tamtej pory, skazańcy leżeli w "ziemi poświęconej".
(Ambroży Grabowski wyszukał np. że w roku 1546 za pogrzebanie
ściętego miasto zapłaciło katu (Mistrzowi) groszy 6.) Kiedy w
latach 1818-25 burzono mury miejskie i zakładano Planty (od
"plantowania" drzew), kościółek rozebrano, a
cmentarzyk zniknął pod trawnikiem.
Przepełnione cmentarze były zagrożeniem dla zdrowia
mieszkańcow miasta. W 1801 roku władze austriackie zakazały
pochówków w mieście - na cmentarzach przykościelnych i w kościołach.
W przyległej do Krakowa wsi Rakowice wykupiono od karmelitów
bosych grunta ich folwarku pod cmentarz miejski. Pierwszy pogrzeb
odbył się na nim w styczniu 1803 roku.
W Rakowickiej nekropolii chowano od samego początku nie
tylko ludzi sławnych i zasłużonych, ale także zwykłych świadków
i skromnych uczestników wielkich historycznych wydarzeń.
Z początkiem XIX wieku zniknęło z powierzchni ulic i
placów Starego Krakowa, Kleparza, Kazimierza, Stradomia i Piasku
ponad 20 kosciołów. Zostały one rozebrane bądź w wyniku
decyzji władz austriackich, bądź dlatego, że nie było pieniędzy
na ich remonty. Przy Placu Szczepańskim rozebrano np. dwa:
parafialny Św. Szczepana i mały kościołek Św. Mateusza.
Pozostało po nich puste miejsce, na którym potem był plac
targowy, a dzisiaj jest parking. Od czasu do czasu, przy okazji
prac różnego rodzaju, robotnicy natrafiają na ślady cmentarza.
Zapomniane cmentarze niekiedy wyraźnie rysują się na
planach i w zabudowie miasta.
Dyrektor Biblioteki PAN, Karolina Grodziska, podaje przykłady
takich cmentarzy przy kościołach Św. Floriana, Św. Mikołaja i
Bożego Ciała. Inne, jak np. cmentarz przy kościółku Św.
Piotra na Garbarach (również rozebranym na początku XIX wieku),
dawno uległy zapomnieniu. Cmentarze "ludzi w powietrze zmarłych
i ubogich, sumptu na pogrzeb nie mających" znajdowały się
przy kościołach Bożego Miłosierdzia i Św. Wawrzyńca, gdzie
chowano ubogich mieszkańców Kazimierza i topielców. Niezwykły
musiał to być cmentarz, na którym rolę dzwonnicy pełnił
ogromny, prastary dąb, z zawieszonymi nań dwoma poświęconymi
dzwonami.
W roku 1865 odbył się powtórny pogrzeb Króla Kazimierza
Wielkiego w Katedrze Wawelskiej. Wówczas to, 32-letni Michał Bałucki
napisał w jednym z felietonów:
"Każdy naród i każde miasto ma swoje posłannictwo
dziejowe. Opatrzność i poeci skazali Kraków na miasto grobów,
na urnę pamiątek i popiołów."
Pisząc te słowa, Bałucki nie mógł przewidzieć, że
jeszcze za jego życia owo posłannictwo dziejowe Krakowa znajdzie
dodatkowe spełnienie się i na Wawelu powstanie Krypta Wieszczów,
zaś w klasztorze OO. Paulinów na Skałce - narodowy panteon w
Krypcie Zasłużonych.
Tekst:
Izabella Wróblewska (czasopismo "Zwoje" 1999)