Rynek

Za czasów Kazimierza Wielkiego na rynku stały domy z podcieniami, po części murowanymi, o szerokich sieniach i wysokich strychach, przeważnie były jednopiętrowe. Grube drewniane rynny z pośrodka kamienic sterczały w rynek poza podcienia i spuszczały wodę do głębokich rynsztoków, na których mostki wjezdne do domów budowano z drzewa, dostarczanego przez zarząd miasta z miejskiego lasu "Facimiecha". Kamienne odrzwia i w kamieniu osadzone okna, trójkątne facyaty, palcate lub półowalne w górze, esowate u dołu, zdradzały budowniczych z jednej szkoły pochodzących; a wizerunki świętych z płonącemi lampami lub kamienne zwierzęta, w górze u bram wjezdnych umieszczone, zdobiąc, dozwalały zarazem rozpoznać jedne domy od drugich.
Strychy i stryszki zamieszkiwała uboższa ludność, czeladź lub słudzy. Dolne sklepione izby służyły za składy droższych towarów lub na kupieckie kramy, w których przeważnie, aż do czasów Zygmunta III handlowało żydostwo.
Ta zewnętrzna postać rynku uległa jednak w XVI i XVII stuleciu znacznej zmianie, gdyż większa część domów przeszła na własność zamożnej szlachty, a ich przebudowanie dostało się w ręce włoskich i niemieckich architektów. Domy pozostały wprawdzie równie wąskie jak dawniej, lecz stare podcienia niknąć poczęły, odsłaniając proste ściany domów od dołu do góry. Te ściany zewnętrzne starano się przyozdobić bądź przez ułożenie cegły, różnobarwnym szkliwem powleczonej, w poziomie lub skośne pasy i rąbki, bądź przez otynkowanie cegły i obłożeniu tynku farbą, częstokroć dwubarwną na wzór włoskich sgraffitów. Trójkątne szczyty domów i owe szczyty w stopnie, coraz wyżej jak palce się wznoszące, w kamienne iglice strojne, ustępować poczęły szczytom, podłużnym z blankami, wnękami lub ślepymi framugami.
Postacie świętych lub wizerunki innych przedmiotów, w rzeźbie lub rysunku, stawiano na szczytach lub wnękach domów, oddzielając owe szczyty od właściwej ściany domu podłużnym kamiennym okapem, nakrytym stromo drzewianym lub ceglanym daszkiem. Bramy wjezdne, drzwi i okna, szczególniej pierwszego piętra, osadzono w pięknie rzeźbionym kamieniu, zaś w sieniach lub przedsieniach umieszczano herby bądź inne oznaki własności w płaskorzeźbie. Żelazne kraty, pięknie wykute, weszły w powszechny użytek i niemi zamykano nie tylko sklepy i piwnice, lecz warowano zarazem i okna, przybijając kraty od zewnątrz i w ten sposób, iż niższa połowa kraty, dla wygody patrzących, obłąkowato bywała wygięta. Paszcze smoków i gryfów pochwyciły na zewnątrz wyloty rynien, jeżeli dla obszerności kamienicy dach musiał być w połowie złamanym i woda deszczowa na rynek
spuszczona.
  Z bliższego rozpatrzenia się wewnątrz domów miasta Krakowa wykrywa się, że tu musiała być ludność bardzo znakomita, kiedy i podziemia kamienic zamieszkane były. W wielu domach znajdują się w piwnicach kominy aż na wierzch dachów wyprowadzone; w wielu także domach były z ulicy wejścia do piwnic.
W 1797 roku wiele kamienic w Rynku i po główniejszych ulicach miały starożytny kształt okien t.j. były podzielone węgarami kamiennymi, z których jeden lub dwa pionowo, a jeden na krzyż z temi szedł poziomo, i kształciły w oknie cztery lub sześć kwater. Także okna bardzo wielu kamienic opatrzone były kratami żelaznemi na pierwszym a niekiedy i na drugiem piętrze, co niewielkie dawało wyobrażenie o bezpieczeństwie dawnych czasów, skoro te kraty dane były w celu ochronienia się tak od złodziei jako i najezdników.
  Co do okien z węgarami dwa domy podobne przetrwały w Rynku krakowskim do r. 1836 i 1837. Z tych jeden stojący na rogu, wchodząc w ulicę św. Jana po prawej ręce pozbył się takowych w r. 1836; a druga kamienica wąziuchna, gdyż tylko jeden mały pokoik na każdym piętrze mająca (a była o 4 piętrach) stojąca na samym wnijściu do ulicy Grodzkiej w paśmie kamienic od wschodu, pozbywa się ich w tym czasie (d. 25 kwietnia 1837 r).; gdyż została przykupioną od sąsiada po swojej lewej stronie, który całą facyatę jej wyburzył i łączy ją ze swoją kamienicą, tak, że razem z nią jedną kamienicę znakomitej wielkości tworzyć będzie. Kamieniczka ta stała naprzeciw kościółka św. Wojciecha.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Plan z 1787 roku ukazuje także rzuty poziome kamienic na Rynku. W wielu z nich, w późniejszym okresie poczyniono dość duże przeróbki. Dzięki planowi możemy uprzytomnić sobie rozkład tych domów dawniejszy. Widzimy tu jeszcze całą mnogość owych dawnych wielkich i zwykle sklepionych sieni wjazdowych, które znikały stopniowo, ustępując miejsca sklepom i dziś stanowią rzadkość. Jedna jest jeszcze taka w domu narożnym przy ulicy Brackiej, zwanym Jabłonowskich, a dziś należącym do hr. Konstantego Potockiego, inna jeszcze bardziej typowa w Prałatówce P. Maryi. Sienie te obszerne służyły zarazem za wozownie. Do cech ich znamiennych należały schody w głębi, w dolnej połowie otwarte, a dalej w górę przechodzące przez otwór w sklepieniu. Ostatnie zabytki tego rodzaju na Rynku zachowały się jeszcze w domu narożnym przy początku ulicy Wiślnej, czyli w tzw. kamienicy książęcej i w trzech lub czterech innych domach. Dawniej było ich bardzo dużo. Widzimy je na planie w rzutach poziomych kamienic oznaczonych liczbami; 3, 4, 7, 10, 11, 14, 16, 20, 26, 27, 28, 31, 32, 33, 43, 44, 48. Pałac Spiski miał w głębi sieni, w jej przedłużeniu, dwa symetrycznie rozłożone ramiona schodów, pomiędzy któremi był przejazd na dziedziniec. Przed frontem tej kamienicy widzimy na lanie cztery pary słupów, którym odpowiadają cztery pary pilastrów przyściennych. Będzie to ślad podścieni, o których wspominają dawne opisy domu, a których niegdyś było może więcej dookoła Rynku. Prawdopodobnie pozostałością podścieni są piwnice małe występujące pod chodniki przed licem ścian frontowych kilku podobno domów Rynku krakowskiego.

_________________________________________________________________

Jest podanie, że w Rynku krakowskim, na samym zagięciu się ulicy Grodzkiej była uliczka mała, wąziutka, która ułatwiała przejście z ulicy Grodzkiej do Stolarskiej; ale, że była stekiem nieczystości i ułatwiała schronienie dla niecnoty, oraz, że się na niej działy zasadzki na przechodzących nocą, magistrat takową kazał zabudować; a w miejscu tem stanął w ulicy Grodzkiej na samym do niej wejściu wązki a wysoki dom a był własnością Sebastiana Drelinkiewicza antykwaryusza. Kamieniczkę te przykupił jen. Henryk Dębiński przed rokiem 1830 i wcielił ją do większego domu swego, który jest w szeregu od Szarej kamienicy czyli od rogu ulicy Siennej siódmym t.j.:
1)Kamienica Szara Szarzyńskich
2)Kamienica Sztumerowska, teraz (1841) Treytlera
3)Kamienica Bajerowska, teraz Seyferta
4)kamienica Bankiera Jana Bochenka
5)Kamienica  Riegera
6)Kamienica Wasserraba, teraz Chwalibogowskiego
7)Kamienica Drelinkiewicza i Dębińskiego, teraz Wilkoszewskiego

__________________________________________________________

 Poniższe opisy kamienic pochodzą z książki Józefa Tadeusza Louisa pt. "Przechadzka kronikarza po Rynku krakowskim" wydanej w 1890 roku.

"Kronikarz spisał o rynku krakowskim wszystko, co zakładają nowe księgi hipoteczne dla miasta Krakowa, z dawnych ksiąg i aktów, z pamiętników i zapisków mógł się dowiedzieć, co usłyszał w domu rodzicielskim z ust osób sędziwych, lub co sam przez lat 50 widział i doświadczał na tymże rynku.
Te zapiski i wspomnienia kronikarskie wymagają niewątpliwie wielu uzupełnień i sprostowań – zaś ogłoszone zostały jedynie dlatego, by ze śmiercią kronikarza nie zaginęły, lecz posłużyły dziejopisarzom naszego miasta i stróżom krakowskich archiwów za wskazówkę i bodziec do głębszych i poważniejszych badań."

 

 

 



Rynek Główny nr 4 i 5

"Barszczowe" tak zwano domy pomiędzy murem cmentarza N. P. Maryi i ul Szkolną (obecnie Sienną); a zwano je dlatego, iż były własnością powszechnie znanego i poważanego kupca Macieja Bartscha i zostawały przez długi czas w jego rodzinie.
Na owo "Barszczowe" od strony Rynku składały się dzisiejsze dwa domy nr 4 i 5.

Rynek Główny 4 
Kamienica Czynciela

Kamienica po przebudowie w latach 1906-1908. 
Zdjęcie L. Wojtyczko
W kamienicy tej mieszkał St. Wyspiański i tutaj napisał 
"Wesele". (1900-1901)

Poprzednio zwano ten dom "Lambachowskim" od właściciela Jana Lambacha, następnie posiadał go Grzegorz Czipser.
Dom ten w XVI wieku należał do ks. Mikołaja Taranowskiego, a następnie w r. 1585 do Anny Hudziczkowej. W XVII stuleciu pozostawał w rękach rodziny Del Pace, o której konstytucya z r. 1667 wspomina, iż była szlachecką rodziną niemiecką, po przybyciu do Polski najprzód w Krakowie osiadłą. Franciszek i Zuzanna Delpacowie mieszkali najprzód w tym domu, który następnie aż do roku 1655 był własnością Rafała Delpacego, rajcy krakowskiego, fundatora pięknej kaplicy św. Romualda w kościele OO. Kamedułów na Bielanach (1643). Do 1742 roku dom należał do rodziny Gherardini.
W wieku XVIII kamieniczka dostała się do niemieckiej rodziny Bartschów, której chlubę stanowił Demut Bartsch, generał w wojsku koronnym cudzoziemskim, wsławiony męstwem przy okopach św. Trójcy na Podolu. Kupiec i radny Maciej Bartsch dorobił się w Krakowie znacznego majątku, pokupował sąsiednie domy, w których utrzymywał słynną z dysput politycznych winiarnię.

Syn Józef Bartsch, ożeniony z Joanna de Chedeville, który w spuściźnie po ojcu wziął tą kamienicę, był jednym z najwięcej poważanych obywateli krakowskich. Jako doktor filozofii i medycyny, a zarazem profesor, zasiadał nieustannie w Radzie miasta, której nawet był prezydentem (1766). Oprócz kamienic był właścicielem Olszy i Prądnika celarowskiego nabytych od OO. Kamedułów.
Pozostawił synów Jana Kantego i Walentego Bartschów i dwie córki: Petronelę wydaną za Marcina Hallera i Maryannę, wydana za Michała Wolhmana, wice-prezydenta miasta (zm. 1803r). Przy podziale spuścizny (1804 r) Walenty wziął dom nr 4 zaś brat Jan Kanty nr 5.
Walenty (ur. 1748 r.) pięknie zagranicą wychowany, równej jak ojciec dobił się naukowej sławy. Z początku urzędował jako pisarz magistratu, następnie jako rajca i był 30 razy wybieranym na prezydenta miasta. Przy organizacyi Rzpltej, mianowany dożywotnim senatorem i ozdobiony orderem św. Stanisława, zbierał do śmierci wiele objawów uznania i czci od współobywateli. umarł w 1823 r. bezdzietnie, a kamienicę wzięła po nim siostra, wdowa Marya Wolhmanowa.
W kamienicy tej znajdowała się w r. 1832 znana księgarnia Fr. Kocha, a sama kamienica przechodziła następnie dość szybko przez ręce nowych właścicieli: Feliksa Girtlera, Wincentego Tarnawskiego, Warratych, i Cymblerów, zanim się dostała w ręce pp. Józefa i Maryi Czyncielów.


Widok kamienic nr 4 i 5 w 1865 roku

 

   

Rynek Główny 5
Kamienica Bidermanowska

Kamienica zwana "Barszczowe" przed przebudową w 1906 roku. 
Obecny budynek powstał w latach 1912-1914.

Na początku XVII wieku własność Jerzego Bidermana; następnie w roku 1670 Franciszka Luppi, radcy miejskiego. W wieku XVIII – Bartschów. W roku 1791 Józef Bartsch dokupił w tyle tego domu położoną kamienicę "Malowanczowską" zwaną, mającą wychód na ulicę Sienną, a po zburzeniu murów cmentarza N. P. Maryi, również i na plac Maryacki.
Ta kamienica pierwotnie nazywana "Krajnowską", do roku 1590 była własnością doktora medycyny Jakóba Krajny, następnie jego córki Elżbiety zamężnej Janowi Paluchowiczowi. Sprzedaną Łabędzkim (1617 r.), kupił X. Szymon Jaroszewski i darował w r. 1637 Bractwu miłosierdzia przy kościołach N. P. Maryi i św. Barbary. Bractwo sprzedało ją w dniu 11 lutego 1791 roku Józefowi Bartschowi, który w roku 1794 darował znowu synowi Walentemu. Po Walentym wdowa Katarzyna z Góreckich 1-go ślubu Milanowska, 2-go Perletowa, 3-go Bartschowa, sprzedała ten dom w r. 1833 Maurycemu Samelshonowi; - zaś dom frontowy, od Rynku położony po Janie Kantym kupił w r. 1818 za 24.000 złp. Tomasz Wysocki z żoną Katarzyną z Rudzkich.
W 1848 roku w tym domu była narodowa czytelnia niegdy huzara, następnie księgarza Józefa Cypcera.
Jan i Salomea Cymblerowie, przedostatni właściciele, sprzedali ten dom Aronowi i Amalii Eibenschutzom.
 

 



Rynek Główny 6
Kamienica Szara

Kamienica powstała z połączenia dwóch domów w XVI wieku. Obydwa pierwotne domy były mieszczańskie. Dom narożny od ulicy Szkolnej (Siennej) zwał się "Wajfowskim", a właściwie "Woyssowskim", i miał zostawać w rękach mediolańskiej rodziny Cellarich, po jej przybyciu do Polski, zanim osiedlili się na stałe w domu pod obrazem (nr,19). Obok, w rynek dalej położony drugi dom, należał do Wacława Szapały a właściwie do Jana Szapały i Jana Warpeszki (1576 r.) i zwał się wprzód "Krupczyńskim" a synowie Mikołaja Kośliny, pochodzący z małżeństwa z Dorotą Krupka wyzbyli się z jego własności. .
W końcu XVI stulecia, te obydwa domy zostawały w rękach rodziny Zborowskich i już wówczas musiały być połączone ze sobą i w jeden dom pański przebudowane. Do tego domu przybył bowiem w d. 24 lutego 1574 r. król Henryk Walezy, po uroczystości odebrania na rynku przysięgi od rajców, hołdu od mieszczan i owego naczynia wanna dictum w upominku od miasta – dla odwiedzenia wojewody Piotra Zborowskiego. Wówczas obiadował król w tym domu i zabawiał się tańcem do późnej nocy.
Już nazajutrz odegrał się przed "szarą kamienicą" jeden z aktów owej dziejowej tragedyi, przez Rzewuskiego w "Zamku krakowskim" tak pięknie opisanej, w którym strzelano i dobywano się przemocą do bramy tego domu dla pochwycenia rotmistrza królewskiego Samuela Zborowskiego, który po zabójstwie dokonanym na kasztelanie Wapowskim, ukrył się chwilowo w domu stryja.
W tym domu umarł w d. 30 września 1581 r. Piotr Zborowski, wojewoda sandomirski. Po ujęciu i skarceniu na gardle banity Samuela Zborowskiego (1584 r.), po jawnym i orężnym przyłączeniu się rodziny Zborowskich z pocztem 2.500 zbrojnych do partyi arcyks. Maksymiliana i wzięciu udziału w bratobójczej walce pod Mogiłą (1587 r.) przypadła chwila opróżnienia "szarej kamienicy", z gniazda heretyków i rokoszan.
Wówczas, prawem mocniejszego lub z tytułu wielkorządstwa, "szara kamienica" dostała się w ręce rodziny Zebrzydowskich; - a mianowicie Mikołaja Zebrzydowskiego, który po kanclerzu Janie Zamojskim został w r. 1585 starostą jenerałem, a w r. 1601 wojewodą krakowskim. Duch rokoszu jakby zaklęty w murach tego domu, owionął i nowego pana, który po roku 1605, t. j. po przymusowym wyprowadzeniu go z domu poselskiego na Wawelu, co stało się przyczyną gniewu na króla i zbrojnego buntu (1607 r.), zamieszkiwał w "szarej kamienicy", ile razy z zamku lanckorońskiego przybywał do Krakowa, dla załatwienia spraw osobistych.
Po śmierci Mikołaja Zebrzydowskiego w Krakowie w 1620 roku kamienica pozostała w ręku syna Jana (zm. 1641 r.), który obciążył ją zapisem 10.000 złp. na rzecz Karmelitanek Bosych na Wesołej, i takim samym zapisem na rzecz Dominikanek na Gródku. Po ojcu syn Michał, który podobnie jak dziadek był starostą – jenerałem a następnie wojewodą krakowskim, zaś po jego śmierci (1667 r.) wdowa Maryanna ze Stadnickich byli właścicielami "szarej kamienicy" do 1672 roku.
W XVIII stuleciu kamienica należała do rodziny Żelińskich: a w szczególności do Teodora z Żelanki Żelińskiego a następnie jego syna Franciszka, kasztelana bieckiego.
W dniu 24 czerwca 1787 roku Franciszek Żeliński tu w "szarej kamienicy", w wielkiej sali pierwszego piętra, dawał świetny obiad na cześć króla Stanisława Augusta, na który przybył król wraz z licznymi dostojnikami koronnymi.
W roku 1794, po ogłoszeniu powstania w kamienicy mieszkał i urzędował Tadeusz Kościuszko.
Po śmierci Franciszka Żelińskiego przy dziale olbrzymiego majątku pomiędzy synów: Kryspina, Stefana, Wilhelma i Teodora, "szara kamienica" wraz z dobrami Aleksandrowice, Brzesko, Morsko, Sierosławice i Witów dostała się w spuściźnie Wilhelmowi hr. Żelińskiemu; następnie jego drugiej żonie Adeli z Białuskich, powtórnie zamężnej Erazmowi Skarżyńskiemu, naczelnemu wodzowi wojsk narodowych krakowskich w r. 1846.
Wówczas "szara kamienica" była znowu siedzibą rewolucyjnego rządu i dyktatury Jana Tysowskiego, świadkiem kontrrewolucji i ucieczki prof. Michała Wiszniewskiego, współwłaściciela tej kamienicy od r. 1843.
Po zajęciu Krakowa przez wojska trzech mocarstw, frontowe piętra "szarej kamienicy" zamieniono na koszary dla milicyi krakowskiej; po jej rozwiązaniu , dla piechoty austryackiej; na następnie w roku 1851 wynajęto na bióra komisyi indemnizacyjnej.
Od Karoliny Jezierskiej kamienicę nabył radca miejski Stanisław Feintuch
(St. Feintuch od nazwy kamienicy zmienił nazwisko na Szarski w 1853 r.).

 

 

 



Rynek Główny 7
Kamienica Włoska lub Montelupich.

Pierwotnie należał ten dom do Baltazara Lutomirskiego .
Jest pięknym pomnikiem, świadczącym pochlebnie o pobycie Włochów w Krakowie. Sień tego domu, widzenia godna, przekonywa o uzdolnieniu włoskich budowniczych i kamieniarzy, a zarazem dozwala wysnuwać wnioski i zdania o wspaniałości i rozmiarach niektórych domów na rynku krakowskim. Herb Montelupich de Mari, osadzony w sklepieniu głównej sieni zaświadcza, iż dom ten posiadał i przebudował w XVI wieku jeden z członków szlacheckiej rodziny Montelupich, pochodzącej z Florencyi, a spokrewnionej  z poważnymi rodzinami  Bassi i Moretti. Prawdopodobnie Sebastyan Montelupi, dziedzic na Sieciechowicach i Grzegorzowicach, zmarły w r. 1610, którego wspaniały grobowiec w kościele N. P. Maryi dotąd oglądać można, był odnowicielem tego pięknego domu, będącego zarazem pierwszym domem pocztowym w Krakowie..
Po Montelupich ich dom przeszedł na rodzinę Cortinich. Franciszek Cortini, rajca krakowski, w r. 1666, był właścicielem domu niegdyś Montelupich, który wówczas tak był obszernym, iż przechodził na ulicę Stolarską i od tej ulicy zajmował dzisiejszy dom p. Szumańczowskiego. Wkrótce potem, dom zwany "Kortynowskim" przeszedł w posiadanie Bractwa włoskiego i odtąd darzyć go poczęto mianem "Kamienicy włoskiej". Bractwo włoskie sprzedało tę kamienicę w r. 1779 rajcy Tomaszowi Kikulinowi vel Kikulinusovi. Ów wynajął w r. 1793 "salę" Andrzejowi Hornungowi i Jerzemu Schaurothowi, dyrektorom teatru niemieckiego, przybyłym z Galicyi, dla dawania przedstawień scenicznych. Komisya boni ordinis wzbroniła przedstawień, aktorów wydaliła na Podgórze i Kikulinusa obłożyła grzywną.
Kikulinus wydając córkę Elżbietę za kupca i rajcę Jana Stummera dał jej w posagu tę piękną kamienicę...
W obszernym sklepie, pięknie ozdobionym, otworzył wówczas słynną z wybornych lodów cukiernię Tomasz Maliszewski, zaś dom w r. 1840 na licytacyi kupił Karol Treutler. Po Treutlerze, córka Anna -go ślubu Weissowa, 2-go  Ludwikowa Helclowa, właścicielka domów nr.8, 9, 36, kamienicę włoską darowała bliskiemu krewnemu p. Franciszkowi Bartynowskiemu.
 

Fragment sieni z widoczną płaskorzeźbą św. Floriana

 

Portal wejściowy do kamienicy.

 

 


Rynek Główny 8
Kamienica Pod Jaszczurką

Kamienica "Pod Jaszczurami", które widzieć można w pięknej rzeźbie, pochodzącej z XVI wieku, umieszczonej przed sienią tego domu.

Właścicielami tego domu w 1520 roku byli zamożni mieszczanie Krupkowie a w szczególności Erazm Krupek, którzy sprzedali go medykowi Albertowi Poznańczykowi, ten zaś sprzedał go Rhonenbergom w r. 1561 za zł. 2.750.
Następnym właścicielem tego domu w r. 1595 był aptekarz Szymon Rhonenberg vel Rhenneberg; później w latach  1607 – 1618 jego syn i rajca miejski Abraham Ronenberg, zmarły w r. 1637 człowiek zacny i zamożny.
Po owym Rhonenbergu, jakiś innowierca, należący może do jego rodziny, był właścicielem domu "pod jaszczurkami". Piękny portal i gotyckie sklepienie, świadczą iż Bractwo włoskie, które od 1680 – 1789 było właścicielem tego domu, położyło na nim swoją artystyczną rękę. Bractwo włoskie w Krakowie czyli tzw. "Kongregacya lub Konfraternia włoska" było potężnym i zamożnem narodowo-religijnem stowarzyszeniem, które przy uroczystościach i obrzędach kościelnych występowało na rynek z własnym baldachimem i z "lanemi świecami". Majątek Stowarzyszenia składał się z domów nr. 7, 8, 10.
Z chwilą przeniesienia siedziby królewskiej do Warszawy, która spowodowała upadek miasta, wyprowadziło się z Krakowa lub zubożało wiele rodzin włoskich. W następstwie zmienionego stanu rzeczy, w drugiej połowie XVIII wieku, zamarło i Bractwo włoskie, a wtedy sprzedano najpierw dom nr 10, następnie kamienice włoską nr 7, a w końcu w r. 1789, za zezwoleniem Administratora Diecezyi krakowskiej, i "dom bracki pod jaszczurkami". Czynności tej dokonali  dr Jan Camelin i Antoni Mariani.
Nowonabywcą domu "pod jaszczurkami" był Jan Kaspary i jego żona Magdalena z Waynarów. Ku schyłkowi ostatniego stulecia, dom "pod jaszczurkami" był własnością mieszczańsko – kupieckiej rodziny Bajerów, która przez długie lata gnieździła się w dwóch sklepach pod nr 8 i 9, w Sukiennicach "Segniczowskimi" zwanych, od ulicy św. Jana położonych i w nich dorobiła się już w XVII stuleciu dość znacznego majątku... Gdy gwiazda powodzenia Bajerów zgasła, sklep zajął Moszyński, następnie Bruno Halm; zaś dom dostał się za zł. 72.000 w ręce Teofila Sejferta, właściciela pięknego składu towarów galanteryjnych pod Żyrafą w domu nr11 i założyciela hotelu " Pod trzema różami" w Krynicy. Seifert sprzedał dom Treutlerowi, który połączył ten dom z sąsiednim (nr.7) i skasował sień główną. Jego córka Anna, zamężna Helclowa, rozłączyła znów domy, i kamienicę "pod jaszczurkami" darowała Maryi Orzechowskiej. Od chwilowego prawnonabywcy ostatniej, wspomniany dom kupił p. Edward Fuchs, właściciel zaszczytnie znanego, na tem miejscu od r. 1843 istniejącego handlu win i korzeni; głośnego i z tego powodu, iż był miejscem wieczornych schadzek krakowskich poetów, w r. 1848 biórem redakcyi słynnego "Świstka" krakowskiego.

 

 


Rynek Główny 9
Kamienica Bonerowska

"Banarowska" recte "Bonerowska", "Firlejowska", "Opalińska", "Mitmanowska" zwała się na przemian ta dzisiaj niepozorna, dawniej podwójna, na ulicę Stolarską wychodząca kamienica.

Chwilę świetności zawdzięcza szwajcarskiej rodzinie Bonarów, stąd "Bonarowską" a przez pospólstwo, przekręcające zwykle cudzoziemskie nazwiska, "Banarowską" lub "Baranowską" nazywaną była. W XVI wieku Seweryn Boner, kasztelan sądecki i starosta ojcowski, wraz z żona Zofią z Bettmanów byli właścicielami tego domu i w nim pomarli. Ich córkę poślubił ów "wielki miłośnik swobód Rzpltej" Jan Firlej wojewoda i starosta krakowski; wskutek czego ta kamienica "Bonerowska" zostawała przez dłuższy czas w rodzinie Firlejów i "Firlejowską" nazywaną była. Gdy Jan Firlej owdowiał , wstąpił po raz trzeci w związki małżeńskie z Mniszchówną podkomorzanką koronną, i król Henryk Walezy, tutaj w tym domu, w r. 1574 trzymał mu do chrztu syna, który na pamiątkę ojca chrzestnego otrzymał imię Henryka.
Z powodu tego powinowactwa z Mniszchami, w tym domu Firlejowskim, odziedziczonym po matce przez Mikołaja Firleja odbył się w dniu 22 listopada1605 roku wspaniały obrzęd zaślubin cara Dymitra (Samozwańca) z Maryą Mniszchówną, wojewodzianką sandomierską.
Dla odbycia godów weselnych połączono pierwsze piętra sąsiednich domów włoskich (nr.7 i 8) z kamienicą Firlejowską. W dniu 19 listopada 1605 roku zajechała do Firlejowskiej kamienicy, przybyła z Sambora panna młoda wraz z rodzicami, a już w dniu 22 listopada oczekiwało w 200 koni poselstwo moskiewskie z Ofanasem Własiowem na czele, przed bramą domu Montelupich (nr 7), na przybycie króla Zygmunta III i jego orszaku.
Dom Bonerowsko – Firlejowski, gdy Jan Firlej, wnuk Zofii Bonerowej umarł w roku 1643 bezpotomnie, przeszedł w rodzinę Opalińskich, gdyż druga żona Jana Firleja Gertruda była córka Andrzeja Opalińskiego marszałka wielkiego koronnego.
Po Opalińskich dom należy do rodziny Czartoryskich i Marya Zofia z Sieniawskich Czartoryska, wojewodzina ruska, sprzedaje tę kamienicę w r. 1733 synom zmarłego kupca Samuela Mitmana, który utrzymywał w niej handel zwany "brabanckim".
W wieku XVIII, gdy możne rodziny szlacheckie, wyniosły się do reszty z Krakowa, dom Firlejowski, sięgający aż do ulicy Stolarskiej, dostał się w ręce kupieckiej rodziny Hallerów.
Po Hallerach, dom Bonerowski był własnością Alberta ks. Cieszyńskiego a następnie do roku 1820 Tekli ze Starowiejskich Różyckiej. W tymże roku wystawiony na publiczną licytację, nabyty został wraz z kamienica na ulicy Stolarskiej nr 5, na przestrzał położoną, przez X. Jana Dzianotta – lecz zaraz odprzedanym za zł. 56.000 Janowi i Tekli z Masłowskich Bochenkom.

Po rodzicach, synowie Jan i Leon Bochenkowie odziedziczyli dom wraz z handlem przyborów do szycia, haftowania i szmuklerstwa, obok którego prowadzili interesa bankierskie.
Z upadkiem handlu, dom przeszedł na własność Aleksandra Zapalskiego, następnie Anny Helclowej, która go darowała p. Ludwikowi Szumańczowskiemu.
Kamienne odrzwia w dwóch podworcach, stare drzwi żelazne i podsklepiony ganek przypominają w tym domu dawniejsze czasy.

 

 

 

 


Rynek Główny 10
Kamienica Pod Złotym Karpiem

Wprzódy zwano te kamienicę "Brozikowską" od mieszczanina Brozika, który miał nabyć takową od Jana Mornszteina w 1520 roku. "Srubinowska", "Pod złotym karpiem", który dopiero za naszych czasów z przedsionka tego domu zniknął, była również w wieku XVII i XVIII w ręku Włochów. Teodozyusz Srubinem zwany, kupił dom od Jana Mogilnickiego (1626 – 1641) i   legował dom "pod karpiem" w rozporządzeniu ostatniej woli Bractwu włoskiemu; - a król Jan III w przywileju wydanym w Warszawie d. 9 kwietnia 1654 roku zapis zatwierdził. "Karp" na domu był wówczas "szary" – wyzłocono go później.
Gdy Bractwo chyliło się ku upadkowi, dom "pod karpiem" dzierżył rajca Franciszek Toriani.
Następnym właścicielem domu Srubinowskiego był Franciszek de Friedensfield Laśkiewicz, jeden z najbogatszych kupców krakowskich. Po jego śmierci w Brodach w r. 1778 zaszłej, przy podziale spadku, dom "pod karpiem" otrzymała córka Rozalia, zamężna Franciszkowi Ant. Wolfowi de Wolfsthal, właścicielowi kantoru handlowego na Podgórzu a następnie bankierowi w Krakowie. Po ojcu, jedyna córka Franciszka z Wolfów Lebowska odziedziczyła w r. 1819 wspomniany dom, lecz sprzedała go zaraz w r. 1821 za zł. 38.000 Maciejowi Riegerowi, kupcowi z Brodów, wspólnikowi handlowemu dziadka Franciszka Laskiewicza.
Po Macieju żona Klara, następnie Karol i Salomea Hessowie, a później ich syn Jan Kanty Hess zapisani zostali za właścicieli tej kamienicy, której połowę od ulicy Stolarskiej położoną (nr 7) jeszcze w ubiegłym wieku nabył i odłączył Marcin Badeni, późniejszy wojewoda i Minister sprawiedliwości w Królestwie Polskiem.
Piękne wrota wjezdne, okazale w żelazo okute, wskutek przepołowienia sieni, niedawno zniknęły, zaś na I piętrze dochowała się jeszcze sklepiona izba, mile dawna przeszłość przypominająca.


Kamienice nr 10 i 11 "Pod Szarym Karpiem" i Wenecka

 


Rynek Główny 11
Kamienica Pod Szarym Karpiem 
lub Dom Wenecki

 

 

 

 

"Alantsowska" później "Zajdliczowską" zwana. Tradycja, którą wspierała stara rzeźba w dziedzińcu tego domu umieszczona, a przedstawiająca herb Wenecyi, wskazywała ten dom, jako własność Rzpltej weneckiej. Miał to być dom poselski, nabyty dla pomieszczenia posłów Doży weneckiego, którzy z powodów politycznych i handlowych nieustannie do Krakowa zjeżdżali i w nim stale gościli. Tylną część tej kamienicy, wychodzącą ku ulicy Stolarskiej zwano "Abramowską" od Abrahama z Gorzyc. Tę tylnią część domu posiadali następnie Łukasz i Zbigniew z Wodzisławia (Lanckorońscy) a Jan Wodzisławski sprzedał ją w r. 1534 drukarzowi Wolfgangowi Lernowi.
Kamienica ta w wieku XVI należała do bogatej rodziny włoskiej Alantse, pochodzącej z Wenecyi, która pierwotnie osiedliła się w Płocku, a następnie do Krakowa przybyła. Stary Jan Alantsse był aptekarzem i apteka utrzymywał się w tym domu przez dłuższy czas. Dopiero gdy brakło aptekarzy po mieczu, a po kądzieli pozostała Anna Alantssówna, wydała się za bogatego mieszczanina Scheibergera; dom i aptekę Alantsowską nabył w r. 1603 Mikołaj Cebrowski, następnie Stanisław i Regina Dytlowicze, a od nich w r. 1638 Mikołaj Zajdlicz...
Następny właściciel tego domu to Jan Pernus, rajca krakowski i sekretarz królewski. Po Janie Pernusie, wdowa Katarzyna posiadała wspominaną kamieniczkę, poczem dzierżył ją Franciszek Zajdlicz vel Zajglicz, dalej Anna Łukaszowiczowa, kupiec Aleksander Ryedt (1710 r.) a w końcu włoska rodzina Torianich.Torianiowie pochodzili z Florencyi, a ich domowe ognisko przeniósł nad Wisłę Franciszek Toriani rzeźbiarz, którego piękne mozaikowe prace z r. 1704 zachowały się w kościele N. P. Maryi.
Na początku XIX wieku: Korytowski Leon i Anastazy, następnie Marcin Ugarte, zaś w r. 1808 Józef Leopold Wasserab, z żoną Katarzyną Bartlówną byli właścicielami tego domu. Józef Wasserab jeden z najpoważniejszych kupców bławatnych i najzacniejszych ludzi, zasiadał na krześle senatora i sędziego pokoju, w komitecie budowy mogiły Tadeusza Kościuszki i na tronie strzeleckim (1835), - i był odnowicielem tego domu.
Jego córki: Katarzyna Matakiewiczowa, żona rejenta i profesora Uniwersytetu i Józefa, zamężna Leonowa Chwalibogowska były następnie właścicielami tej głębokiej kamienicy o dwóch podworcach.


Dom Wenecki, Kamienica Pod Złotym Karpiem i Bonerowska

 



Rynek Główny 12
Kamienica Fontaniowska

Wielki dom powstał dopiero w roku 1836 z połączenia dwóch kamienic od strony głównego rynku i trzeciego domu od ulicy Stolarskiej.
Do kamienicy "Alantsowskiej" (nr 11) dotykała bowiem bezpośrednio kamieniczka "Fontaniowska", a z drugiej strony do domu Jugowiczowskiego (nr13) dom "Guterowski".
Pierwsza w wieku XVI była własnością włoskiej rodziny Fontanich pochodzącej z Como i z tego powodu "Fontaniowską" zwana. W r. 1571 mieszkał w niej Jan Chrzciciel Fontani rajca miejski, a następnie Baltazar Fontani słynny sztukater.
Następnym właścicielem tej kamienicy był Walenty Fontani, Fontanusem zwany.
Po Fontanich Gabryel Ochocki dr medycyny i rajca krakowski był właścicielem tej wprawdzie wąskiej lecz trzechpiętrowej kamieniczki o dwóch oknach. W roku 1700 kamienica należała do rodziny Gostkowskich a w latach 1718 – 1736 do zegarmistrza Jerzego Treffera a w drugiej połowie XVIII stulecia do Sebastyana Drelinkiewicza. Jan Drelinkiewicz na początku XIX wieku utrzymywał antykwarski skład książek i kantyczek w tym domu i z braku lokatorów sam jeden zamieszkiwał takowy. Ostatnim właścicielem tego domu w r. 1830 Henrykowi Dembińskiemu za zł. 6.000 sprzedanego, był Jacek Drelinkiewicz; a zewnętrzna facyatka tego wąskiego domu, o coraz mniejszych okienkach po części deskami zabitych, esowatym szczytem zakończona, była ostatnim steranym pomnikiem staroświeckiego stylu dawnych budowniczych rynku krakowskiego.

Obok położona druga kamienica "Guteterowska" vel "Guterowska" w wieku XVI była własnością szlacheckiej rodziny Guteterów z Niemiec do Polski przybyłej, pieczętującej się później herbem Grzymała i posiadającej dobra ziemskie Małagoszcz.
W późniejszym czasie , po Auguście Guteterze, Jerzym Guteterze, Janie Guteterze vel Dobrodziejskim właścicielu wsi Mydlniki (1639) ich rodzimą kamienicę posiadał Kasper Denhof wojewoda sieradzki. Ks. Aleksander Denhof, późniejszy opat jędrzejowski, zawiadywał następnie tym domem.
Po Denhofie, w mowie będący dom nabył Zygmunt Hipolit, rajca miejski. Pochodził on ze zamożnej, na handlu suknem w Sukiennicach już w XVI wieku zbogaconej rodziny.
W XVIII stuleciu dom Guterowski przechodził przez kilka rodzin z sobą spokrewnionych, jak Dzianottich, Bartlów i Białeckich. W r. 1792 współwłaścicielami byli: Ignacy Białecki i kupic Krzysztof Bartl, a nstępnie do r. 1826 małżonkowie Jakób i Tekla z Dzianottów Girtlerowie. Od nich, w roku 1826 nabył ten dom za zł. 51.000 Henryk Dembiński, właściciel dóbr w województwie krakowskiem.
Po złączeniu domu "Guterowskiego" z kamieniczką niegdyś "Fontaniowską" nowo powstałą i zrestaurowaną kamienicę, będącą ozdobą naszego rynku, Posiadał Józef Wilkoszewski (1836), następnie Joanna z Bognarów Raschowa (1838), w końcu prezes Senatu Józef Haller (1843).
Dom spalony d. 18 lipca 1850 roku, odbudowany został przez spadkobierców Macieja Mączeńskiego.


Podwórko kamienicy na rysunku Leona Getza.

 



Rynek Główny 13
Kamienica Pod Złotą Głową

 

Również dwa domy "pod Opatrznością" i "pod złotą głową" złożyły się w roku 1847 na ufundowanie tej pięknej kamienicy o dwóch oficynach i trzech podwórkach. Dom "pod Opatrznością" zwał się również "Jugowiczowskim" vel "Kuligowiczowskim".
Najdawniejszym wiadomym właścicielem tego domu był Francuz Antoni Le du Bois, zmarły w r. 1592, którego potomków zwano Ledublami.
W wieku XVIII dom "pod Opatrznością" zostawał w ręku rodziny Jugowiczów czy Kuligowiczów gdyż ją różnie pisano i wymawiano.
Po Jugowiczach nastąpili Królikowie. W tym czasie (1684 – 1712) znajdowała się już w tym domu księgarnia, którą utrzymywał radny miejski Michał, recte Mikołaj Królik, późniejszy właściciel wsi Trojadyna i części Giebułtowa – człowiek bardzo bogaty.
Po Królikach, z których wielu było radcami miejskimi wstąpili w prawa właścicieli: Markiewicz (1736 r.) a po nim Ignacy i Katarzyna Staniszewscy, poczem dom ten odstąpili około r. 1773 Ignacemu Groeblowi księgarzowi, który nadto w r. 1783 założył drukarnię. Po ojcu, syn Antoni objął dom i prowadził dalej kunszt drukarski; poczem wdowa sprzedała drukarnię i księgarnię Józefowi Mateckiemu, zaś dom Filipowi i Tekli Włodoczyńskim.
Po śmierci Filipa Włodoczyńskiego, córka Urszula zamężna Leszczyńska była właścicielką tego domu, a mąż Józef Leszczyński kupił od Rządu Rzpltej na licytacyi w r. 1818 odbytej, w tyle tego domu od ulicy Stolarskiej położony opustoszały szpital ubogich wdów i zbudował kamienicę (nr11 w ul. Stolarskiej). ten ostatni dom sprzedano Małasińskim, zaś dom w rynku objęli synowie Tomasz i Kajetan Leszczyńscy. Księgarnię i drukarnię po Mateckim zmarłym w r. 1819, zarządzaną przez pomocników Kocha i Weineka, objął w r. 1824 pasierb Józef Czech zasłużony wydawca "Kalendarza krakowskiego", "Pamiątki z Krakowa" i wielu innych dzieł historycznych, i przeniósł je do domu nr 2 w ulicy Grodzkiej. W opróżnionym sklepie sprzedawał następnie książki aż do r. 1835 skrzętny badacz naszego miasta Ambroży Grabowski.
Zębem czasu zniszczony dom kupił w r. 1836 za złp. 46.010 kupiec Józef Louis i odbudował w sposób nowoczesny. W tym domu pojawiły się wówczas, po raz pierwszy w Krakowie, piece meisnerowskie, smołowcowy dach płaski, okna i ganki żelazne, których niepraktyczność w naszym klimacie wkrótce się wykazała.

Obok, dalej ku ulicy Grodzkiej położony dom "pod złotą głową" od niepamiętnych czasów zostawał w rękach aptekarzy.
W połowie XVI wieku "złotą głowę" posiadała zamożna rodzina Pipanów. Jan Pipan w r. 1582 był już tutaj aptekarzem.
W XVIII wieku, dom z apteką zostawał w ręku  francuskiej rodziny Chastere, piszącej się u nas Szastrami... W roku 1801 dom i aptekę "pod złotą głową" spadkobiercy Szasterowscy sprzedali Janowi Kantemu Bartlowi i żonie Maryannie z Dzianottów, za zł. 10.000. Od Bartla aptekę nabył w r. 1840 Adolf Alexandrowicz, powszechnie ceniony chemik  i gorący partyota – zaś dom w r. 1847 Józef Louis za zł. 30.000. Wówczas obydwa domy połączone w jeden, uległy podczas bombardowania miasta w d. 26 kwietnia 1848 roku dość znacznemu uszkodzeniu od granatów i rac kongrewskich; zaś w roku 1850 spaliły się. Odbudowane sprzedane zostały w r. 1858 Stanisławowi ks. Jabłonowskiemu Następnie Jakubowi Loebensteinowi dzierżawcy akcyzy miejskiej, po którym odziedziczyła je córka p. rektorowa Teichmanowa.

Podwórko kamienicy na rysunku Leona Getza.

 

 

Rynek Główny 14
Kamienica Pod św. Anną

Kamienica pod św. Anną, później "Bellowską" , "Orłowską" zwana należała w XVI stuleciu do rodziny Delpacych. Do tej rodziny należący Mikołaj Delpacy, zamożny kupiec sukna i towarów bławatnych, posiadał tę kamienicę w r. 1618, - zaś w r. 1649 Rafał Delpacy rajca.
Kamienicę tę wiązano zwykle z przeciwległą "pod złotą głową" drzewianym pomostem, który przystrajano zielenią, makatami, tureckimi kobiercami i w ten sposób tworzono rodzaj łuku tryumfalnego. Działo się to wtedy, gdy nowo wstępujący na tron królowie przybywali do Krakowa dla pogrzebania zwłok rodziców, odbycia aktu koronacyjnego lub odebrania przysięgi homagialnej od mieszkańców i rajców miejskich.
Po Delpacych Bellowie przez długie lata posiadali i z głowy na głowę przekazywali te kamienicę, odtąd "Bellowską" zwaną. Bellowie pochodzili również z Włoch, trudnili się handlem sukna i mieli w Sukiennicach sklep zwany "Żywieckim" pod nr.16 od strony ulicy św. Jana.
Po Bellich, w drugiej połowie XVIII wieku kamienice nabyli Orłowscy, zaś sklep sukienny w Sukiennicach, mieszczanin Fuchs. Rodzina Orłowskich oddawała się przeważnie artystycznemu malarstwu w Krakowie.
W mowie będąca kamienica w r. 1764 była własnością braci Andrzeja i Jana Orłowskich, następnie (r. 1792) Jana Neponucena Herczki potomka krakowskiej rodziny oddającej się złotnictwu.
W r. 1795 kamienicę "Orłowską" kupił za zł. 10.000 kupiec imbiru, win i korzeni Jan Tomaszkiewicz a jego typowy sklep z kapeluszowym daszkiem nad drzwiami wchodowemi, z góry opatrzonemi żelazną kratą, otwieranymi tyko do połowy, gdyż drugą połowę drzwi zakrywało okno sklepowe od dołu zamurowane, zatarł się w pamięci dzisiejszego pokolenia.
W drodze sukcesyi, córka Józefa, zamężna Franciszkowi Krumpholcowi, Który po ojcu odziedziczył jedyną wówczas fabrykę kul i śrutu i dwa młyny prochowe w dolinie Ojcowskiej, objęła wspomniany dom (1831 r.) i przekazała znów swej córce Maryi, wydanej za kupca Józefa Louisa.
Dom spłonął w r. 1850 przy wielkim pożarze miasta, a pogorzelisko odbudował Józef Żabiński obywatel podgórski. Odstąpiony p. Leonowi Feintuchowi, przeszedł następnie w ręce optyka Augusta Biasiona i jego syna Alfreda.
Obraz św. Anny wyrzeźbiony w kamieniu znajduje się dotąd na kamienicy, powyżej bramy wjezdnej.

 


Rynek Główny 15
Kamienica Pinocińska lub Kruglowska

 

Dom "Kruglem" później "Pinocińskim" i "Derjakubowiczowskim" zwany, używany bywał na pomieszczenie orszaku cudzoziemskich posłów, na koronacye naszych królów przybywających, a nie mogących być pomieszczonymi w domu poselskim na Wawelu.
W XVII wieku kamienica ta należała do zamożnej rodziny weneckiej Pinozzich, która utrzymywała w Krakowie faktoryę pośredniczącą w zakupie ciężkich aksamitów, brokatów i złotogłowiów. Tę czynność kupiecką na dworze króla Władysława IV załatwiał Hieronim Pinozzi, właściciel tego domu, rajca a nawet burmistrz miasta (w r. 1649). Gdy Hieronim Pinozzi wydalił się z dworem królewskim do Warszawy, wówczas zawiadujący mennicą lwowską kasper Pinozzi brat jego, a następnie drugi brat Mikołaj Pinozzi, ożeniony z Anną Pipanówną byli posiadaczami tego domu.
Na początku XVIII stulecia dom Pinociński dostał się drogą kupna w rodzinę Derjakubowiczów. Kamienica znajdowała się w r. 1768 w posiadaniu Jadwigi 1-go ślubu Derjakubowiczowej, 2-go Kempskiej z domu Bryknerowej, a następnie przeszła na własność Franciszka Dzianottego i żony Barbary z Bartschów, którzy ją nabyli za zł 12.000.
Po Dzianottich na publicznej aukcyi w r. 1831 odbytej, kupił wspomniana kamienicę Tomasz Jarzyński za zł 35.000 i odsprzedał odrestaurowaną w dzień powstania 20 lutego 1846 roku Bronisławowi hr. Działyńskiemu za 112.000 zł.
Tę kamienicę, jako jedyną w rynku czteropiętrową, ozdobioną długim żelaznym gankiem, uważano wówczas za osobliwość. Z owego wielce podziwianego 4-go piętra skoczył w r. 1841 młody malarz na bruk ulicy; a gdy wypadki samobójstwa zdarzały się wówczas bardzo rzadko, tragiczny zgon artysty był przedmiotem długotrwałych opowieści.
Sklepy tego domu zajmowali przez dziesiątki lat optyk Biasion i winiarz Kaczmarski; zaś na pierwszym piętrze mieszkał słynny operator Bierkowski, po powrocie z kampanii 1831 roku, po nim restaurator Focht, głośny patryota i więzień stanu z r. 1836. Z ostatniego okna, ku rynkowi, strzelił Focht dwa razy w nocy 20 lutego 1846 roku na znak dla rozpoczęcia działań rewolucyjnych i zabił konia pod majorem Stremer od 20 pułku piechoty austryackiej. Gradem kul milicji krakowskiej skarcone natychmiast pierwsze piętro, ze świtem dnia zajęte zostało przez kompanię żołnierzy z pułku Hochenegg. Męscy mieszkańcy 1-go piętra i ujęci w restauracyi kupcy Kornecki i Kosz zamknięci zostali w kościółku św. Wojciecha, - a Focht ciężko zbity i skaleczony, śmiercią w kazamatach Modlina przypłacił owe dwa nierozważne strzały. W lokalu restauracyi mieściła się następnie komenda placu trzech wojsk sprzymierzonych.

Dom spalony w 1850 r. odbudował Dawid Rapaport i w nim mieściło się po r. 1865 kasyno mieszczańskie, założone staraniem ks. Stanisława Jabłonowskiego; zaś obecnie (1890) wspomniany dom należy do p. Alberta Mendelsburga, dobrze zasłużonego radcy miejskiego.  

 

Rynek Główny 16
Kamienica Morsztynowska


Godło na kamienicy w 1936 roku.

"Morsztynowska", "Orlemusowska", "Tymowska". Pierwsza nazwa wskazuje, iż dom ten należał w XV i XVI wieku do najzamożniejszej rodziny kupieckiej Morensteinów, czyli Morsztynów. Jerzemu Morensteinowi w r. 1488 dali pozwolenie rajcy do sprowadzenia z rurmusa miejskiego wody do jego kamienicy w rynku pomiędzy domami Abrahama i Fryderyka Schillingów położonej... Późniejsze pokolenie Morsztynów przeniosło się na ulicę Sławkowską; - zaś po rajcy Stanisławie Morsztynie zmarłym w r. 1510, którego dziećmi opiekował się Jan Bonar, dom Morsztynowski dostał się w ręce zamożnej rodziny kupieckiej Frizerów vel Fryznekerów.
Frizerowie pochodzili z Bytomia, trudnili się przeważnie handlem sukna i posiadali aż do roku 1750 własny sklep w Sukiennicach pod nr 13. Stanisław Frize liczył się w r. 1488 do przedniejszych mieszkańców miasta, - wdowa Urszula z Berów Frizerowa posiadała Morsztynowską kamienicę w r. 1573. Erlemus burmistrz z r. 1607, następnie Tymowscy byli właścicielami tego domu, a pierwszemu z nich w r. 1611 rurmistrz miejski włożył 10 rur do tego domu.
W drugiej połowie XVIII wieku, dom wspomniany należał do rodziny Kosińskich vel Pugetów (1768 r.) i wówczas utrzymywał tutaj sklep kupiec Piotr Minola; następnie stał się własnością kupca Józefa Kubeckiego. Z Teresą córką Kubeckiego ożenił się Antoni Morbitzer i w cenie 2.000 dukatów otrzymał od teścia w r. 1798 dom tymowski i utrzymywał w nim nadal handel towarów bławatnych. Handel bławatny zwinięty został podczas kryzysu cłowego w r. 1847, zaś dom odziedziczyły w r. 1857 córki: pp. Matylda Lebowska i Natalia Kirchmajer, które sprzedały go sędziemu Tomaszewskiemu.
W tym domu mieszkał za Rzpltej i w czasach rozruchów 1846 i 1848 generał Józef Chłopicki.
W r. 1843 milicya krakowska dając ognia podczas procesyi Bożego Ciała, wytłukła przybitkami z piasku szyby w mieszkaniu drugiego piętra.

 


Rynek Główny 17
Kamienica Hetmańska 
lub Stara Mennica

 "Stara mennica" później "dom hetmański". W końcu XV wieku kamienica ta należała do zamożnej i w mieście rozgałęzionej rodziny Beerów.
Gdy Kraków był stolicą państwa, bito w tym domu pieniądze pod stemplem królewskim. Po urządzeniu nowej mennicy (nr 47) i otwarciu wielu innych mennic w Warszawie, Lwowie, Gdańsku budynek starej mennicy przeznaczono na mieszkanie dla hetmanów. Oczywiście dożywotni hetmani, owi wielcy koronni lub litewscy, mieszkali przy boku króla, w zamku na Wawelu; a tutaj posiadali czasowo tę kamienicę hetmani polni, jak długo mniejszą buławę w ręku dzierżyli.
Wówczas przebudowaną została owa stara mennica i była najokazalszą kamienicą na rynku krakowskim. Szczyt domu ubrany był w godła wojenne, brama wjezdna w hełmy i pancerze rycerskie.
W 1640 roku właścicielem tejże kamienicy był Krzysztof Osoliński.
Wspomniana kamienica jako dom rycerski, aż do wydania konstytucji z r. 1659, wyjętą była spod miejskiego prawa i przeszła następnie w rodzinę Jana Klemensa Branickiego z Ruszczy, nadwornego marszałka koronnego zmarłego  w r. 1673 i pochowanego w kościele św. Piotra. Jan Kazimierz Branicki , generał artyleryi koronnej a następnie hetman W. Kor. i kasztelan krakowski pobierał pożytki z tej kamienicy hetmańskiej, którą w końcu pisano urzędownie jeszcze w r. 1792, jako własność jego trzeciej żony Elżbiety Poniatowskiej, siostry króla Stanisława Augusta.
Właścicielka nie troszczyła się wiele o dom na wpół skarbowy w wyludnionem i opustoszałem mieście.
Od powstania kościuszkowskiego, dom hetmański zajmowany był nieustannie na kwatery dla żołnierzy pruskich i austryackich i zniszczał do szczętu tem łatwiej, gdy nowonabywca domu kupiec Schein zbankrutował. Akt oszacowania tej kamienicy z r. 1815 na zł. 26.013 gr. 20 opiewający, wspomina, iż w niej, oprócz przekupek, które po piętrach trzymają kury, gęsi, kaczki i prosięta, nikt nie mieszka, i dlatego na publicznej licytacyi w r. 1816 kupił Anzelm Dzwonkowski to obszerne pustkowie za zł. 40.000. Dzwonkowski za radą architektów Drachnego i Humberta, zajął się zaraz odrestaurowaniem domu, zarówno od strony rynku, jak ulicy Brackiej. Współczesna zapiska zapewnia, iż wówczas zmieniono facyatę domu, skorygowano okna, sprawiono wychodki i schody na drugie piętro, których wcale nie było, wyczyszczono studnię, piwnicę, poprawiono oficynę, stajnię, wozownię i.t.p., z niemałym podziwem nielicznych wówczas mieszkańców rynku.
W roku 1821 zajął pierwsze piętro w odbudowanym domu Floryan Straszewski, na umieszczenie Zakładu loteryi liczbowej, którą dzierżawił. Wielki drewniany herb miasta Krakowa z 5 otworami u dołu, w które co środa o godzinie 1 z południa, wśród głośnych objawów radości lub gniewu zgromadzonego tłumu ubogich ludzi, wsuwano w koła szczęścia wyciągnięte numera, wisiał odtąd nad bramą domu aż do roku 1846.
W tym roku zajęto bowiem i ten dom na koszary wojskowe, które mieściły się w nim do pożaru w r. 1850. Wówczas Ludwika Kopycińska, żona sędziego trybunału, a jedyna córka Dzwonkowskiego, na sienniku z płomieni wyniesionego i wkrótce zmarłego, wybudowała wielką trzechpietrową kamienicę, którą na pomieszczenie komisyi indemnizacyjnej (1854) wynajęła. W drodze spadkowej przeszła ta kamienica na rodzinę Gulkowskich i Komarnickich.
Od r. 1796 z małemi przerwami, znajduje się w tej kamienicy dobrze w kraju znana księgarnia, jedyna, która przeszła z rąk ojca na syna, a z syna na wnuka.
W tym domu umarł w r. 1847 wsławiony w wojnach napoleońskich starszy generał austryacki bar. Schmelling, zaś w r. 1878 czcigodny burmistrz dr. Dietl.


Zdjęcie z początku XX wieku

Podwórko kamienicy na rysunku Leona Getza.

Sala gotycka w kamienicy hetmańskiej w Krakowie



  W heraldyce zachodnio-europejskiej jest w pierwszej połowie XIV wieku chwila, kiedy przemijająco wchodzi w zwyczaj formowanie zbrojby herbowej w ten sposób, iż herb z tarczy herbowej przenoszono na hełm do klejnotu, zaś tarczę herbową całkowicie wyrzucano. W ten sposób uformowana zbrój ba herbowa przedstawiała się raczej tylko jako część zbrojby, jako hełm z klejnotem, a nie jako zbrojba kompletna, czerń jednak w rzeczywistości była.
Zwyczaje heraldyki zachodnio-europejskiej dostawały się do nas zazwyczaj drogą przez Śląsk, więc i owa klejnotówa zbrojba zjawia się naprzód na pieczęciach szlachty śląskiej, zanim się do nas dostanie. W szczególności przedstawiają pieczęcie Jana z Rymborgu z roku 1321 tudzież Jana Sambora z Szylberku z r. 1326 tego rodzaju zbrojby herbowe.
  Kiedy jednak ten zwyczaj zawitał do Polski, nie da się z pewnością oznaczyć. W sfragistyce polskiej jedna tylko pieczęć, mianowicie pieczęć nieznanego zresztą szlachcica Pawła ze Zdrochca, którą tu poniżej  w rysunku zamieszczamy, nosi na sobie ten charakter, a i ta jedyna pieczęć jest na domiar nieszczęścia bez daty, gdyż nie dochowała się przy żadnym dokumencie i tylko oryginalny tłok onejże odnaleziony został; charakter zaś rysunku i rzeźby tej pieczęci świadczy tylko o tem, że takowa może pochodzić z pierwszej połowy wieku XIV, bliższego atoli czasu swego powstania oznaczyć nie może.


  I w pomnikach architektury zjawisko to do niezwykle rzadkich należy, a zworniki po kościołach, wyobrażające herby w ten sposób formowane, na palcach policzyćby się dały.
  W obec tego tem żywiej interesuje nas salka gotycka w kamienicy tak zwanej hetmańskiej (nr 17) przy głównym rynku w Krakowie, która nietylko że w sklepieniach swych aż siedm zworników z herbami dzielnic polskich w ten sposób przedstawionymi, nam przechowała, ale nadto jako tak wczesny, gdyż niewątpliwie z pierwszej jeszcze połowy XIV wieku pochodzący zabytek architektury prywatnej, już z tego tytułu nadzwyczajne budzi zajęcie.
  Salka ta, położona na parterze z wyż wzmiankowanej kamienicy, po lewej stronie bramy wjazdowej, przedzielona dziś na dwa sklepy, posiada sklepienie ostrołukowe, ozdobione dwunastoma rzeźbionymi zwornikami, które następujące przedstawiają wizerunki:
  Jeden zwornik (fig. 1), niby słup krzyża, w górnem ramieniu dwakroć załamany, środkiem strzałą od lewej ku prawej ręce przestrzelony, wyobraża oczywiście gmerk rzeźbiarza zworników lub może architekta, salki; inny zwornik (fig. 2) wyobraża popiersie kobiece z czepcem na głowie;

 trzy dalsze zworniki (fig. 3, 4 i 5) przedstawiają zdaje się obrazy alegoryczne czyli symboliczne, w szczególności zwornik wyobrażający trzy maski brodatych starców w pierścień związane, może być symbolem nauk wyzwolonych ; zwornik wyobrażający sukę leżącą z trzema szczeniętami u wymion wyobrażać może płodność, urodzajność lub obfitość; zwornik wreszcie wyobrażający smoka w kłębek zwiniętego, może oznaczać- czujność.


  Pozostałych siedm zworników przedstawiają już same herby ziem lub dzielnic, w skład ówczesnej Polski Piastowskiej wchodzących. I tak jeden zwornik (fig. 6) wyobraża orła jednogłowego ukoronowanego, z rozpiętemi skrzydłami, siedzącego na hełmie a zwróconego w stronę prawą. Jestto niewątpliwie godło Królestwa Polskiego. Inny zwornik (fig. 7) wyobraża na hełmie głowę żubrzą ukoronowaną, z pierścieniem w nozdrzach, od której po bokach zwieszają się labrowe płachty. Jestto niewątpliwie herb dzielnicy wielkopolskiej; bo jakkolwiek heraldycy nasi, idąc w tem widocznie za Długoszem, żubrzą głowę z pierścieniem w nozdrzach ziemi Kaliskiej przyznają, to jednak nie ulega najmniejszej wątpliwości, iż ta żubrza głowa z pierścieniem w nozdrzach zanim się stała herbem województwa kaliskiego, była wprzód i to nietylko w epoce Piastowskiej, ale i w epoce pierwszych Jagiellonów herbem Wielkopolski. Wszakże denary wielkopolskie Kazimierza Wielkiego noszą żubrzą głowę jako herb, a na pieczęciach pierwszych Jagiellonów widnieje głowa z pierścieniem w nozdrzach jako herb Wielkopolski.


  Trzeci z siedmiu dzielnicowych zworników (fig. 8) wyobraża nadhełmem niby poduszkę sześcioboczną o 6 okrągłych kutasach, w słup na dwa przedzieloną pola: w prawem cztery pasy poprzeczne, w lewem siedm gwiazd w trzech rzędach. Jestto herb ziemi Sandomirskiej.
  Czwarty a z porządku dziewiąty zwornik (fig.9) wyobraża również na poduszce kanciatej ozdobionej sześciu okrągłymi kutasami, połulwa i połuorła grzbietami do siebie zwrócone, wspólną nakryte koroną. Jestto więc i Łęczyckiej.


  Dziesiąty z porządku zwornik (fig.10) wyobraża polulwa ukorowanego, wspiętego, zwróconego w prawo. Jestto herb ziemi Ruskiej
  Jedynasty z porządku zwornik (lig. 11) wyobraża nad hełmem głowę królewską młodocianą ukoronowaną o długich włosach i krótkiej brodzie. Jest to oczywiście herb ziemi Dobrzyńskiej.
  Dwunasty wreszcie z porządku zwornik (fig. 12) wyobraża na hełmie skrzydło husarskie bokiem od prawej ku lewej ręce zwrócone. Herb ten jest zagadkowy: skrzydło takie bowiem nie jest wcale znane w heraldyce polskiej i nie jest ani herbem ziemskim ani szlacheckim. Być nawet może, iż to skrzydło nie jest wcale herbem lecz tylko wprost ozdobą hełmu czyli klejnotem! W takim razie byłby to hełm rycerski jako reprezentant stanu rycerskiego czyli wszystkiej szlachty.


"W obec tego z ziem, które w tytule królów polskich w dobie Piastowskiej, a zwłaszcza w tytułach króla Kazimierza Wielkiego figurować zwykły, brakowałoby tylko dwóch, mianowicie ziemi Krakowskiej i Pomorza. Co do ziemi krakowskiej, to ponieważ takowa używała takiegożsamego herbu, jak i Królestwo Polskie, mianowicie orla jednogłowego z koroną na głowie, tedy zwornik fig. 6 może uchodzić jako herb wspólny tak Królestwa Polskiego, jak i ziemi Krakowskiej.
 Natomiast Pomorskiego herbu brak zupełnie. Smok przedstawiony na zworniku fig. 5 nie może uchodzić za herb ziemi Pomorskiej, gdyż był nim gryf. A jakkolwiek zdarzało się nieraz, że kładziono smoka zamiast gryfa, gdyż te potwory są sobie bardzo pokrewne, to jednak gryf Pomorski wyobrażany bywa zawsze wspięty na dwóch tylnych łapach i w bok zwrócony, podczas gdy smok na zworniku fig. 5 przedstawiony jest w postawie leżącej, w kabłąk zwinięty; nie może być więc żadną miarą wzięty za herb ziemi Pomorskiej. Smoka jako herbu używało Mazowsze, ale również wspiętego i z rozwiniętemi skrzydłami nie zaś w kabłąk zwiniętego.
  A teraz zachodzi pytanie, z jakiego czasu może pochodzić owa salka gotycka w kamienicy hetmańskiej. W tym kierunku może nam posłużyć jako wskazówka jedynie tylko istnienie niektórych a brak innych herbów, gdyż sam rysunek herbów mógłby co najwyżej wskazywać tylko ogólnikowo na pierwszą połowę XIV wieku, a w szczególności na czas po latach 1321 i 1326, kiedy dopiero po raz pierwszy na Śląsku pojawia się obyczaj kładzenia herbu na hełmie w klejnocie z wyrzuceniem tarczy herbowej.
  Otóż brak pomiędzy herbami ziemskimi herbu Pomorza wskazuje, że salka powyższa budowaną była dopiero po roku 1343, gdyż dopiero w roku 1343 układem kaliskim zrzekł się król Kazimierz Wielki Pomorza, którego tytuł w tytule królewskim zawsze dotychczas prowadził, wraz z ziemią Chełmińską i Michałowską na rzecz Zakonu krzyżowego. Ziemię Dobrzyńską (zwornik fig. 11) objął król Kazimierz Wielki dopiero po roku 1340 wskutek aktu wyszehradzkiego z r. 1335.
  Herb zaś ziemi Ruskiej (zwornik fig. 10) może się równie dobrze odnosić do wyprawy tegoż króla na Ruś w r. 1340, jak i do drugiej, znaczniejszym sukcesem uwieńczonej z r. 1349.
  Terminus a quo budowy owej salki gotyckiej jest zatem rok 1343 jako data ustąpienia Pomorza i spowodowanego tem opuszczenia gryfa pomorskiego w poczcie herbów ziemskich. Natomiast trudniejszem jest oznaczenie terminu ad quem, gdyż do tego brak nam wszelkich zgoła wskazówek krom tej jednej, że głowa króla Kazimierza Wielkiego w herbie ziemi Dobrzyńskiej (zwornik fig. 11) przedstawiona, jest jeszcze dość młodociana, coby wskazywało na wcześniejsze lata panowania tego króla.
Zwornik wyobrażający głowę kobiecą w czepcu (fig. 2) przedstawia wedle wszelkiego prawdopodobieństwa żonę królewską Adelajdę heską, która już w roku 1356 króla porzuciła, a której smutna mina na zworniku widoczna, zdaje się wskazywać na przykrości małżeńskie, jakich od swego małżonka doświadczała, który jej nienawidził i długie lata więził w Żarnowcu.
  A teraz musimy z kolei przystąpić do rozwiązania kwestyi, jakie przeznaczenie mieć mogła owa salka gotycka, Herby wszystkich ziem, wchodzących w skład Polski Kazimierzowskiej, przedstawione na zwornikach, zdawałyby się przemawiać, że owa salka przeznaczoną była na zjazdy ziemskie, a raczej na wieca wielkie (colloąuia generalia), złożone z najwyższych dostojników i urzędników pojedynczych ziem, jako Rady królewskiej, w których ręku także władza ustawodawcza poniekąd polegała. Ale przeciw takiemu przypuszczeniu przemawia stanowczo fakt, iż owa salka położoną była w okręgu jurysdykcyi miejskiej, fakt który zebranie się żywiołu szlacheckiego, nienawidzącego jurysdykcyi miejskiej, w tem miejscu niemożebnem czynił, gdyż poddawał chwilowo szlachtę pod jurysdykcyę rady i ławy miejskiej, na co żaden szlachcic dobrowolnieby nie zezwolił. Wykluczoną więc jest stanowczo możność, by owa salka służyć mogła na jakiekolwiek zebrania ziemskie.
Z drugiej zaś strony brak jakichkolwiek emblematów miejskich, czy to św. Wacława, jako godła Rady miejskiej, czy św. Stanisława, jako godła ławy, czy wreszcie brony fortecznej o 3 basztach, jako godła samegoż miasta, dowodzi, że nasza salka nie była także przeznaczoną do celów miejskich, n. p. na posiedzenia Rady miasta lub odbywanie sądów wójtowsko-ławniczych.
Skoro więc ta salka nie mogła mieć przeznaczenia ani na cele ziemskie, ani na ściśle miejskie, to zamieszczenie na zwornikach głów króla i królowej (fig. 2 i 11) nakazuje nam skierować myśl ku przypuszczeniu, iż salka ta mogła mieć przeznaczenie na pomieszczenie jakiegoś urzędu królewskiego.
  Takim urzędem królewskim, który się na wszystkie ziemie w skład ówczesnego Królestwa Polskiego rozciągał, a mimoto był przeważnie reprezentantem prawa miejskiego, był tylko sąd wyższy prawa niemieckiego na zamku krakowskim.
Ale już sam tytuł tego sądu „in arce Cracouiensi" wskazuje ponad wszelką wątpliwość, że sąd ten miał swą siedzibę na zamku królewskim, ale nie w obrębie jurysdykcyjnym miasta Krakowa. Jak tę sprzeczność uchylić?!
Pomaga nam w tej mierze przywilej lokacyjny miasta Krakowa na prawie niemieckiem, przez Bolesława Leszkowicza w roku 1257 wydany. Przywilej ten stanowi między innemi, iż książę nad miastem Krakowem nie przełoży żadnego wójta ani jeneralnego ani specyalnego, lecz gdyby się przydarzyła sprawa jaka trudniejsza do załatwienia, król albo sam będzie obecny przy rozstrzygnieniu takowej, albo wyśle z ramienia swego umyślnego delegata do miasta, dla załatwienia tej sprawy.
  Z tego postanowienia wynika, że apelacye zanoszone przez mieszczan krakowskich lub w sprawach mieszczan krakowskich do sądu wyższego prawa niemieckiego na zamek krakowski nie mogły być tamże na zamku krakowskim rozstrzygane, lecz musiały być rozstrzygane w obrębie jurysdykcyjnym miasta Krakowa.
  Otóż jestem zdania, że nasza salka gotycka była właśnie przeznaczoną na odbywanie takich sądów królewskich, w których sprawy mieszczan krakowskich z apelacyi do sądu wyższego prawa niemieckiego na zamku krakowskim przyszłe, rozstrzygane być miały.
  Że to zaś był sąd królewski a nie miejski, przeto brak emblematów miejskich, jak św. Stanisława, św. Wacława i brony fortecznej o trzech basztach bardzo dobrze się tłumaczy.
  A teraz ze względu na wielką rzadkość takich pomników u nas, gdzie jak wspomniałem wyżej, zbrojba herbowa przedstawia herb w klejnocie na hełmie z opuszczeniem tarczy herbowej, niech mi będzie wolno zwrócić uwagę jeszcze na kilka podobnych pomników. Są nimi zworniki i kamienie rzeźbione w kościołach w Wiślicy i w Stobnicy, z których oba swoją fundacyę zawdzięczają królowi Kazimierzowi Wielkiemu, więc najprawdopodobniej z czasu około połowy XIV wieku pochodzą. Jest tych pomników razem dziewięć. Przedstawiamy je tu kolejno wszystkie.
Pierwszy pomnik, wielki kamień (fig. 13) wyobraża pośrodku krzyż gotycki, po bokach krzyża dwa herby ziem: Wielkopolski i Dobrzyński, umieszczone w klejnocie na hełmach, mianowicie po prawym boku krzyża żubrza głowa ukoronowana z pierścieniem w nozdrzach, po lewym głowa królewska w koronie z obfitym włosem i bujną brodą. Z korony królewskiej wyglądają dwa rogi. Z tyłu hełmów wiszą płachty labrowe, za każdym herbem z tylu u góry duża pełna róża.


 Ponieważ herb ziemi Dobrzyńskiej przedstawia niewątpliwie głowę króla Kazimierza Wielkiego, to skonstatować należy, że tu głowa królewska jest znacznie starsza niż na zworniku w salce hetmańskiej, zaś przeto fundacya kościołów w Stobnicy i Wiślicy jest czasem późniejsza od fundacyi salki hetmańskiej.
  Z dwóch mniejszych kamieni (14 i 15) jeden wyobraża znów herb Wielkopolski mianowicie żubrzą głowę ukoronowaną z płachtą labrową, z tą atoli różnicą, że w nozdrzach pierścienia brak, drugi oczywiście herb ziemi Krakowskiej, orzeł jednogłowy ze złożonemi skrzydłami, bokiem w prawo zwrócony, w tem osobliwy, że w miejsce dzioba ptasiego ma psią mordeczkę.


  Na sześciu wreszcie zwornikach (fig. 16—20) wyobrażone są znowu trzy herby ziemskie i trzy szlacheckie, mianowicie pierwszy (fig. 16) wyobraża orła jednogłowego, ukoronowanego, z podniesionemi do lotu skrzydłami, w prawo zwróconego. Z tyłu hełmu miasto płachty labrowej chwost bydlęcy. Jestto herb Królestwa Polskiego i ziemi Krakowskiej.
 Drugi zwornik (fig. 17) wyobraża herb Wielkopolski: żubrzą głowę ukoronowaną z pierścieniem w nozdrzach. Z tyłu hełmu płachta labrowa.
  Trzeci zwornik (fig. 18) wyobraża herb ziemi Dobrzyńskiej: głowę królewską ukoronowaną brodatą, z płachtą labrowa z tylu za hełmem. I tu znowu z korony królewskiej wybiegają dwa rogi.


  Ze zworników wyobrażających herby szlacheckie, pierwszy (fig. 19) przedstawia niby rurę pomiędzy dwoma kokotowemi piórami. Herb taki w heraldyce polskiej jest dotąd zgoła nieznany. Drugi zwornik (fig. 20) przedstawia na hełmie dwa rogi żubrze czy bawole, ozdobione jabłuszkami. Będzie to prawdopodobnie herb Szreniawa. W jednej bowiem zapisce sądowej z roku 1420 jest herb Szreniawa w ten sposób opisany: „de suo clenodio duorum cornium pisancinorum, crziwasny et octo pomór urn et de proclamacione Srzenawa".
  Trzeci wreszcie zwornik (fig. 21) przedstawia herb Leliwę.


  Jakkolwiek zabytki kościołów w Stobnicy i Wiślicy nie przyczyniają się na razie do bliższego określenia daty, kiedy zwyczaj formowania zbrój by herbowej przez przenoszenie herbu z tarczy herbowej do klejnotu a wyrzucanie tarczy herbowej był u nas w Polsce w zastosowaniu, a to z powodu, że data fundacyi kościołów nie jest nam dotychczas znaną, to jednak skoro tylko data ta odnalezioną zostanie, uzyskamy datę ścisłą; tymczasem zaś posłużą nam zworniki i kamienie stobnickie i wiślickie przynajmniej do skonstatowania, że jednak zwyczaj ten niewątpliwie z czasów panowania króla Kazimierza Wielkiego pochodzi.

Dr. Franciszek, Piekosiński.

Nowe ustalenia

  Pomiędzy cywilnemi budowlami miasta Krakowa z epoki gotycyzmu najcelniejsze niewątpliwie miejsce zajmuje sala gotycka w kamienicy tak zwanej hetmańskiej.
  Kiedy dziewięć lat temu pisałem o tej sali, byłem tego zdania, że ona przeznaczoną była pierwotnie do odbywania sądów królewskich czyli sądów wyższych prawa niemieckiego dla miasta Krakowa. Przywilej lokacyjny bowiem Bolesława Wstydliwego z r. 1257 zastrzegał wyraźnie, że miasto Kraków w żadnych sprawach poza granice juryzdykcyi miejskiej do sądów pociągane być nie ma, lecz, że w razie potrzeby książę na miejscu w Krakowie, sądy swoje wedle prawa niemieckiego odbywać winien. Otóż sądziłem, że ta sala przeznaczoną była pierwotnie do odbywania właśnie takich sądów wyższych prawa niemieckiego dla miasta Krakowa.
  Jakkolwiek nikt z uczonych przeciw powyższemu memu zdaniu nie wystąpił, to jednak gdy każdy człowiek naukowo pracujący z dniem każdym mądrzejszym się staje i mnie wkrótce moje powyższe zapatrywanie zgoła nietrafnem być się zdało. Raz, że gdyby owa sala przeznaczoną była dla sądów wyższych prawa niemieckiego choćby tylko dla miasta Krakowa, to pomiędzy zwornikami zamieszczonymi na sklepieniu tej sali pierwsze miejsce musiałby zajmować albo herb sądu wyższego prawa niemieckiego, albo przynajmniej herb miasta Krakowa.
  Tymczasem tak nie jest. Sąd wyższy prawa niemieckiego w Krakowie używał z kolei dwóch herbów: starszym, używanym przed r. 1361 jest orzeł piastowski, późniejszym używanym po r. 1361 jest głowa rogata z dwiema koronami, z których druga wywrócona na szyi. Otóż pomiędzy herbami zamieszczonymi na zwornikach sali naszej jest wprawdzie orzeł piastowski, lecz nie jako herb sądów wyższych magdeburskich, lecz jako herb województwa krakowskiego; i również jest pomiędzy tymi zwornikami głowa rogata o dwóch koronach, z których jedna wywrócona na szyi, lecz również nie jako herb sądów wyższych magdeburskich, lecz jako herb ziemi dobrzyńskiej. Herbu też miasta Krakowa pomiędzy tymi herbami nie ma wcale.
  Herby zaś innych ziem poza Małopolską, widoczne na zwornikach, jak herb ziemi dobrzyńskiej, herb ziemi ruskiej, nie zostawały w żadnym zgoła związku z sądem wyższym prawa magdeburskiego dla miasta Krakowa. Wprawdzie król Kazimierz Wielki zakładając sąd wyższy prawa niemieckiego na zamku krakowskim, pragnął pierwotnie, by ten sąd miał moc obowiązującą dla całego królestwa polskiego, przywilej wszelako w tej mierze wydany, jest przywilejem wyłącznie małopolskim, tak że na mocy tego przywileju zakres jurysdykcyjny świeżo założonego sądu wyższego magdeburskiego nie przekraczał granic Małopolski. Aby sąd ten był nietylko małopolskim, ale powszechnym, musiałyby być takie same przywileje, jak dla Małopolski, wydane także dla innych dzielnic królestwa polskiego. To się nie stało nigdy; sąd wyższy zatem magdeburski na zamku krakowskim zachował przez całe wieki średnie charakter sądu partykularnego małopolskiego. Wobec tego zamieszczanie w sali posiedzeń tego sądu herbów innych, krom małopolskich, nie byłoby niczem usprawiedliwionem. A skoro na zwornikach naszej sali gotyckiej zamieszczone są oprócz małopolskich także herby innych ziem, to dowód, że ta sala przeznaczoną była dla innej instytucyi o powszechnym charakterze, a nie dla sądów wyższych magdeburskich partykularnych krakowskich. Że zaś charakter tej sali gotyckiej a zwłaszcza jej zworników herbowych wskazuje ponad wszelką wątpliwość czasy panowania Kazimierza Wielkiego, przeto nie ulega wątpliwości, że pomiędzy instytucyami powołanemi do życia przez Kazimierza Wielkiego szukać nam trzeba instytucyi, dla której nasza sala gotycka była przeznaczoną.
  Drugą z kolei instytucyą powołaną przez króla Kazimierza Wielkiego do życia, był uniwersytet krakowski. Dokument wystawiony przez rajców miasta Krakowa odnośnie do tej fundacyi, dowodzi ponad wszelką wątpliwość, że uniwersytet założony został w obrębie jurysdykcyjnym rady miasta Krakowa, a gdy miejsce, gdzie był założony, nie jest nam ze źródeł znane, to tego miejsca w obrębie murów miasta Krakowa szukać należy i nie gdzieindziej.
  Szukanie tego miejsca, czy to na Kazimierzu, czy na zamku krakowskim nie miałoby żadnego racyonalnego usprawiedliwienia, gdyż tam jurysdykcya rady miasta Krakowa nie sięgała. Otóż w obrębie murów miasta Krakowa były już na początku XIV wieku wszystkie place budowlane podzielone na całe połówki i ćwierci, a większych placów, jakieby dla uniwersytetu potrzebne były, nie było wcale. Jeden tylko taki plac większy istniał, to jest właśnie ten, gdzie później stanęła kamienica hetmańska, gdyż miał dwa fronty, jeden od Rynku drugi od ulicy Brackiej; ten więc plac budowlany nadawał się przedewszystkiem pod budowę zamierzonego uniwersytetu. I jestem tego zdania, że pierwszy budynek uniwersytecki na tym właśnie placu stanął, i że nasza sala gotycka to jest jedyna pozostałość owego pierwotnego uniwersytetu. Z tem przypuszczeniem zgodzą się doskonale wszystkie inne momenta, a zwłaszcza herby różnych ziem poza Małopolską. Uniwersytet bowiem nie miał partykularnego małopolskiego charakteru, lecz był dla całego królestwa polskiego przeznaczony, słusznie więc w głównej sali wykładowej znalazły się herby także innych dzielnic, prócz małopolskiej, w skład królestwa polskiego wchodzących. Co się tyczy herbu uniwersytetu, to najstarszym herbem jego jest orzeł piastowski, pochodzący niewątpliwie z czasów Kazimierza Wielkiego. Ale herb ten nie został nadany uniwersytetowi zaraz w pierwszej chwili jego założenia, gdyż o nim w przywileju fundacyjnym nie ma żadnej wzmianki, lecz widocznie znacznie później, i tern się tłómaczy, dlaczego w naszej sali gotyckiej nie jest, jak to było być powinno, na najcelniejszem
miejscu zamieszczony.


Dr. Franciszek, Piekosiński.

 

Rynek Główny 18
Kamienica Amadejowska

Wąski domek o dwóch oknach bez ozdób i sieni, przedstawia dzisiaj dawną kamieniczkę "Amodejowską".
W latach 1635 – 1642 dom ten posiadał Maciej Woyeński, dr. medycyny i radny miasta, pierwszy profesor anatomii w Akademii krakowskiej.
Po Woyeńskich objęli tę kamieniczkę w następnem stuleciu na majątku znacznie podupadli Zajfredtowie. Od Zajfredtów dom Amadejowski przeszedł w kupiecką rodzinę Feistmantlów. Antoni Feistmantel z żoną Maryanną Krausowną w r. 1790, - później ich syn Stanisław w r. 1813, - następnie Marya z Feistmantlów Kucieńska 2-go ślubu Stanisławowa Dynotowa i Józef Feistmantel, - a od r. 1830 Szymon Sikorski z żoną Katarzyną z Niekielowskich, utrzymujący skład damskiego obuwia pod znakiem kozaka byli właścicielami tej wiecznie zaniedbanej i zniszczonej kamieniczki.
Po pożarze w r. 1850 kupiła ją p. Kopycińska i odbudowała w ten sposób iż stanowi część domu o nr 17. W tej kamieniczce dorabiał się majątku w zeszłem stuleciu kupiec Kubecki (kamienica nr 16), a umarł  w r. 1875 aptekarz Aleksandrowicz (kamienica nr 13).

 



Rynek Główny 19
Kamienica Pod Obrazem

Dom "pod obrazem N. P. Maryi", który jakby cudem, w dniu 18 lipca 1850 roku ocalał od pożaru i powstrzymał szerzenie się ognia w tej części rynku.
Pierwotnie, obraz N. P. Maryi na kamieniu lub drzewie umieszczony, znajdować się musiał, podobnie jak obraz św. Anny na domu nr 14, powyżej lub obok bramy domu. Podczas przebudowania domu w r. 1718 przeniesiono pędzlem wizerunek N. P. Maryi na zewnętrzną ścianę domu.
Zanim obraz N. P. Maryi umieszczono na ścianie domu (1718 r.) ten dom "Kaufmanowskim", następnie "Cellarowskim" zwany, istniał pod godłem "modrego lwa".
Paweł Kaufman odbudował ten dom jako kamienicę. Po jego śmierci, córka Urszula sprzedała dom Janowi Kleczowskiemu, zaś Kleczowski przyszedł w r. 1557 do sporu z profesorem astronomii dr Rheticusem o najem mieszkania, które Rheticus od r. 1544 zajmował.
Gdy dom był w posiadaniu aptekarza Mąnczyńskiego, mieszkali w nim OO. Jezuici: Alojzy Odescalchi i Bazyli Cerinus – pierwsi, którzy w r. 1579 przez Antoniego Possewina do Polski przywiezieni, w mury Krakowa wstąpili. Spadkobiercy Mąnczyńskiego sprzedali "Kaufmanowską' w r. 1593 szlacheckiej rodzinie Cellarich.

Herb tej  rodziny znajduje się w dolnem sklepieniu, a piękne modrzewiowe belkowanie, odkryte przed kilku laty na pierwszym piętrze, pochodzi niewątpliwie z czasów Cellarowskiej przebudowy domu.
Po Cellarich, dom "pod obrazem" był własnością Stanisława Warszyckiego, kasztelana krakowskiego, a następnie miał należeć do Maryi Sobieskiej, żony królewicza Konstantego z domu Wesslowej, lecz na to nie czytaliśmy pisemnego dowodu.
W XVIII wieku kamienica ta przechodzi na własność Męcińskiego, starosty ostrzeszowskiego, następnie kupieckiej rodziny Hallerów. Ewa Hallerowa, żona Balcera H. nabyła go w r. 1720 za zł 31.000; zaś urzędowy spis domów z roku 1792 wspomina iż dom ten należy do kupca Balcera Hallera i Barbary Hallerowej z domu Morawskiej po połowie. Z Maryą Haller, córką Balcera, ożenił się Jan Wentzl, spłacił jej rodzinę i przeniósł ojcowski handel z pod Krzysztoforów  do domu żony; po której śmierci (1875) syn p. Konrad Wentzl, w wielu przygodach miasta i przy odbudowaniu Sukiennic dobrze zasłużony rajca miejski, kamienicę tę odziedziczył.
W roku 1813 mieszkał w tej kamienicy jenerał Męciński, w r. 1846 dyrektor policyi Kroebl.

 

Podwórko kamienicy na rysunku Leona Getza.

Rysunek bramy kamienicy i jej przekrój

Sala śniadań w restauracji Wentzla, znanego handlarza winem na fotografii z 1920 roku.
 Słynęła ona niegdyś z wyśmienitych wódek i znakomitego piwa.

 

 



Rynek Główny 20
Pałac Zbarskich lub Potockich

Niewyraźne ślady wskazują rodzinę Khyseweterów jako właścicieli tego domu i Barbarę Khyseweterowa jako sprzedającą takowy doktorowi Janowi z Reguł profesorowi medycyny i rajcy miejskiemu. Po śmierci Jana z Reguł w 1512 r. prawo własności domu rozpada się na części i jedną z nich nabywa medyk dr Noskowski, inną otrzymuje Mikołaj Komornicki z Reguł.
Sąsiedni dom wychodzący w ulicę św. Franciszka (dziś Bracką) posiadał Mikołaj Lutomirski wojski sieradzki, a obydwa domy, nabył w 1540 roku Jan Jordan z Zakliczyna. Gdy zmarł bezpotomnie (1548 r.) domy przeszły na własność młodszego brata Wawrzyńca Spytka Jordana, kasztelana krakowskiego.
Wdowa po nim Anna z Sieniawskich, córka hetmana  w. kor. Mikołaja Sieniawskiego, pozostała w posesyi tego domu do końca XVI stulecia. Prawdopodobnie wskutek działów familijnych, przez głowę Magdaleny 1-go ślubu Wapowskiej 2-go Sobkowej z Sulejowa (córki Spytka Jordana), jej córki Barbary z Sobków Tarłowej i wnuczki Teofili Tarłownej wydanej za Janusza ks. Ostrogskiego kasztelana krakowskiego, dom ten przeszedł w rodzinę Wiśniowieckich.

Dom wiecznie zamknięty, od najdawniejszych czasów za pański uważany, w pięknej pałacowej strukturze dotąd widzialny, należał w XVII wieku do Janusza ks. Wiśniowieckiego (1635).
W XVIII wieku posiadał tę piękną kamienicę Józef Potocki wojewoda kijowski, hetman w. kor. i prawdopodobnie od niego lub jego spadkobierców  dostała się w rodzinę Wodzickich.
Herby Leliwy i Staregokonia, któremi pieczętują się rodziny Wodzickich i Wielopolskich, pod złocistemi koronami, wśród górnych ozdób domu umieszczone, świadczą, iż dom ten, z połączenia dwóch małych kamienic powstały, wymienionym rodziną zawdzięcza swe istnienie.
Ludwika z hr. Wielopolskich, wdowa p Eliaszu Wodzickim posiadała tę piękną kamienicę do r. 1811, następnie jej córka Elżbieta, wdowa po Michale Altgrafie Potulickim. W r. 1820 oszacowano sądownie tę kamienicę na 62.000 zł, a zapisano w r. 1827 za własność dzieci ostatniej t.j Józefy hr. Wielopolskiej, Urszuli hr. Rostworowskiej, Kaspra i Kazimierza Potulickich. Gdy rodzeństwo ustąpiło prawa swe siostrze Józefie W. jej córka Marya, zaślubiona Stanisławowi ks. Jabłonowskiemu wpisaną została za właściciela. Po jej bezdzietnej śmierci (1870) mąż ks. Stanisław J., następnie druga żona Wanda hr. Osolińska, objęli tę kamienicę.
W tym domu umarli Jan Kanty hr. Wielopolski (mąż Józefy Potulickiej), kasztelan i senator Królestwa Polskiego w dniu 11 marca 1860 r. – i Stanisław ks. Jabłonowski, dzielny dowódca bateryi artyleryi konnej w r. 1831.

 
Rysunek bramy kamienicy i jej przekrój

Rysunek sieni kamienicy, jej plan i przekrój


Podwórze kamienicy

 


Podwórko kamienicy na rysunku Leona Getza.

Sień pałacu

Ozdobny szczyt pałacu

 



Rynek Główny 21
Kamienica Pod Ewangelistami, Bolepinowska lub Lanckorońskich

"Bolepinowska" "pod Ewangelistami" w ubiegłym stuleciu z dwóch domów zlepiona. Jeszcze na początku bieżącego stulecia (XIX w) znajdowała się na pierwszym piętrze tego domu piękna kaplica, po której zostały dobre rzeźby na sklepieniu. W tym domu odkryto stare modrzewiowe belki, a herb Lanckorońskich "Zadora" od strony rynku, nad bramą wjezdną umieszczony, zasłonięty jest obecnie szyldem sklepowym.
Najdawniejszymi wiadomymi właścicielami domu "pod Ewangelistami" byli Karnowscy, następnie Jan Kisling młodszy (r. 1501), płacący czynsz miastu. W połowie XVI wieku  kamienica ta dostała się do rodziny Glajwiczów vel Glaczów pochodzącej z Norymbergii i trudniącej się zegarmistrzostwem (1529). Jan Glajwicz, ławnik i opiekun dzieci księgarza Klemesza, był właścicielem tego domu w latach 1546 – 1551.
W XVII stuleciu , dom należał do zamożnej rodziny małopolskiej Lanckorońskich. Wespazjan Lanckoroński, po nim Mateusz vel Maciej Lanckoroński  a następnie jego syn Antoni byli właścicielami domu. W r. 1818 Antoni L. sprzedał kamienicę Antoniemu Holzlowi.
W roku 1850, po pożarze, kupił i odbudował ten dom Antoni Wojczyński, kupiec towarów bławatnych.
W domu tym mieszkał w roku 1794 , aż do przybycia Kościuszki, komendant rosyjskiej załogi pułk. Łykoszyn z żoną, a umarł Józef hr. Załuski, jenerał wojsk polskich i kurator Uniwersytetu.

Wprost tego domu, naprzeciw drzwi głównych Sukiennic i wschodniej połaci ratusza, ustawiano zwykle theatrum, nakryte czerwonym suknem i na nim stawiano tron królewski, dla odbycia ceremonii pasowania na rycerzy, odebrania przysięgi od rajców, kluczy i podarunków od miasta, hołdu od udzielnych książąt, mieszczan itp.
Właśnie z okna tej kamienicy królowa Bona przyglądała się uroczystości hołdu składanego przez ostatniego mistrza krzyżackiego Olbrachta królowi Polski Zygmuntowi Staremu w kwietniu 1525 roku.

 

Stiuki sklepienia sali

Strop drewniany

 

 

 



Rynek Główny 22
Kamienica Straszewska, Morsztynowska, Wielopolskich, Zalewska lub Tucowska

Wnętrze nieistniejącej apteki "Pod koroną"

 "Straszewska", "Tucowska", "Zalewskich" pamiętna zdarzeniem, iż w niej w dniu 27 grudnia 1683 roku, po powrocie z odsieczy wiedeńskiej, na zaproszenie Rady miejskiej, obiadował król Jan Sobieski.
Piotr Tucy, właściciel tego domu, był Włochem i w r. 1625 radcą miejskim. Po nim Wawrzyniec Tucy posiadał tę kamienicę w latach 1683 – 1692. Po nich rodzina Fachinettich.
Wiek XVIII przeniósł te kamienicę w patrycyuszowską rodzinę Zalewskich. W tej rodzinie zasłynął w r. 1691 Jan Zalewski starszy ławnik, zaś około r. 1759 posiadali ten dom Józef i Magdalena Zalewscy. Z Zalewskich przeszedł dom na Wielowiejskich herbu Półkozie; a mianowicie na Dominika Wielowiejskiego, pisarza grodzkiego krakowskiego, później Henryka Wielowiejskiego, a następnie w r. 1783 na Józefa z Wielkiej wsi Wielowiejskiego starostę rzędowskiego i jego siostrę Paulinę, zamężną Radzimińską. Po nich dzieci:  Joanna z Wielowiejskich hr. Janowa Leduchowska i Walenty Radzimiński, następnie Antoni Pomian Kiełczewski, spadkobierca pierwszej, odziedziczyli tę kamienicę. W r. 1831 kupił ją za zł 40.000 sędzia Michał Stróżecki z żoną Apolonią ze Szporów, w r. 1846 Feliks i Konstanty Lewiccy, w r. 1863 Juliusz Aug. John, a na koniec aptekarz ś. p. Trauczyński.
Dom ten, jak wiele innych na rynku, do roku 1846 nie miał sklepu otwierającego się na ulicę, a dolne pokoje zajmowała poczta pruska. Stąd odchodziły co wieczór "dyliżanse" z podróżnymi do Wrocławia, i tutaj odbierano cenne tygodniki poznańskie. Dyrektor tej poczty Pappe, nadzwyczaj uprzejmy i towarzyski, mieszkał na I piętrze i doznawał z nadobną małżonką serdecznych dowodów życzliwości mieszkańców.

 



Rynek Główny 23
Kamienica Kromerowska

"Kromerowską" zwano wprzód "Vonwadtowską" od Hektora von Vadt (1547 r.). Ta kamienica miała należeć właściwie do krawca Krzysztofa Henninga, z którego córką Anną ożenił się von Wadt. Gdy owdowiała, wstąpiła powtórnie w związek małżeński z Ludwikiem Kromerem i jemu tę kamienicę z posagiem oddała.
"Kromerowska naprzeciw ratusza" tak nazywana dla odróżnienia jej od drugiej kromerowskiej kamienicy (nr 46).
Z dobrze znanej i zasłużonej rodziny Kromerów pochodzący Ludwik Kromer, radca miejski, posiadał tę kamienicę w latach 1598 – 1609, następnie jego żona Anna Kromerowa. Wówczas była w tym domu księgarnia "Franciszka Bibiopoli".
W XVIII wieku kamienica kromerowska należała do rodziny Zajfredów i Sonerów. Ślady praw własności Jacka i Karoliny z Dewanżów Zajfredów są niewyraźne, zaś od Grzegorza Sonnera kupił tę kamienicę około r. 1780 Antoni Feistmantel (dom nr 18), wynajął w r. 1791 Dominikowi Wielandtowi, a sprzedał w r. 1806 Janowi Wielandtowi za zł 23.000.
W r. 1823 Gaweł Wielandt syn Jana, w r. 1842 Kasper Wielandt syn Gawła, w r. 1851 cukiernik Teodor Wassali a w końcu Paulina Jaworska, żona księgarza, kamienice tę po sobie nabywali.

 

 

Rynek Główny 24
Kamienica Pod Kanarkiem lub Czeczotyńska

"Bipińska" pod "Kanarkiem" namalowanej na deszczułce, umieszczonej nad bramą a usuniętej dopiero za naszych czasów.
Nazwę swą zawdzięcza kupcowi Ludwikowi Biffi, który kupił te kamienicę w r. 1599 od ławnika Stanisława Czeczotki, a Czeczotka od Katarzyny Wajglownej.
W XVII stuleciu gnieździła się tutaj rodzina Węgrzynowiczów. Zofia Węgrzynowiczowa, żona starszego rajcy w r. 1659, - Katarzyna Węgrzynowiczowa w r. 1697, - Stanisław Węgrzynowicz w r. 1724.
Do roku 1809 znajdowała się w tym domu polowa apteka austryacka, - następnie do r. 1813 skarbowa apteka polska; zaś dom wielce opustoszały sprzedał Rząd W. M. Krakowa na publicznej licytacyi w r. 1819 Maciejowi Sokalskiemu za zł.20.000.
Po ojcu, syn Józef Sokalski, sędzia trybunału, odziedziczył ten dom, lecz sprzedał w r.1834 Józefowi Miskiej. W r. 1846 nabył go znany z dziwactw i sknerstwa Kasper Zubowski, który skonał w dniu 31 maja 1873 roku trzymając konwulsyjnie w ręce testament zawierający zapis tej kamienicy na stypendya dla ubogich uczniów.
Nowonabywca hurtownik p. Julisz Grosse, odrestaurował tę kamienicę z ptaszkiem, znacznym nakładem funduszów, i wówczas odkryto w oficynie domu piękne modrzewiowe powały.

 



Rynek Główny 25
Kamienica Pod Krukami

Dwa domy: "Kłosowiczowski vel Scheidterowski" i "pod Krukami" złączone w r. 1842, stanowi dzisiaj tę wielką i ozdobną kamienicę.
Dom "Kłosowiczowski" należał do kupieckiej rodziny tegoż imienia, która po Soldadinich vel Soldanich posiadała do połowy XVIII wieku dwa sklepy nr 14 i 15 w Sukiennicach. Sklep pod nr 14 od ulicy św. Jana przeszedł w rodzinę Fuchsów spokrewnionych z Mączeńskimi, zaś dom w rodzinę Scheidtów.
Wdowa Elżbieta z Sulców Scheidtowa dotrzymywała dom na dzieci. Jan Scheidt i siostra Urszula Muschardowa sprzedali ten dom w r. 1800 Adamowi Ekielskiemu, zaś wdowa po nim Jadwiga Ekielska, wraz z dziećmi, w r. 1842 Annie hr. Wąsowiczowej za zł. 30.000.  

Dom "pod Krukami" był pisanym pierwotnie jako "dom Schweidnitzera" (1474 r.). Spadkobiercy rajcy Jana Thurso sprzedali go (1536 r.) za zł. 3500 ławnikowi Bartłomiejowi Fukarowi, zapewne Fuggerowi, potomkowi  jednej z najbogatszych rodzin kupieckich krakowskich. "Kruki" miał następnie Jan Myszkowski  z Jawiszowic; zaś Erazm Struś sprzedał je za 5000 zł Stanisławowi Szafrańcowi wojewodzie sandomierskiemu (1583 r.), który je odsprzedał  w r. 1593 Krzysztofowi  Komorowskiemu, kasztelanowi sandomierskiemu. Po ojcu, syn Mikołaj K. starosta oświęcimski w XVII wieku następnie Myszkowscy, Drohojowscy, Bzowscy (1773 r.) i Szembekowie dostepowali tytułów własności tego domu.
W szczególności należał do generała Aleksandra Szembeka. Wincenty Szembek, syn Aleksandra był ostatnim z Szembeków, którzy ten dom posiadali.
Po rodzicach: Antonim i Wiktoryi z Sałatów Kruczkowskich (1812), syn Antoni Kruczkowski objął ten dom w r. 1828 i sprzedał w r. 1834 Józefowi Raczyńskiemu za zł. 50.000. Od ostatniego, w r. 1842 kupiła ten dom za 80.000 zł. Anna z hr. Tyszkiewiczów 1-go ślubu Aleksandrowa hr. Potocka, 2-go ślubu jenerałowa Stanisławowa Wąsowiczowa, siostrzenica ks. Józefa, która w tym domu już dawniej mieszkała i w nim jeden z pierwszych salonów dla zamożniejszego towarzystwa krakowskiego otwarła.
W r. 1842 obydwa wspomniane domy przez matkę połączone, odziedziczył w r. 1844 syn Maurycy hr. Potocki, a przebudowawszy po pożarze w r. 1850, sprzedał w r. 1872 Bankowi galicyjskiemu dla handlu i przemysłu.
W domu "pod Krukami" mieszkał w r. 1792 ks. Dominik Markiewicz dr filozofii i teologii, znakomity profesor Uniwersytetu, zaś w odbudowanym domu mieścił się od roku 1853 c. k. Urząd cyrkularny.

 

 


Rynek Główny 26
Kamienica Pod św. Janem Kapistranem,
Książęca lub Podparta

"Książęca", "podparta", "pod św. Janem Kapistranem", którego kamienną postać widzieć można w narożniku domu.
Dom ten sięgający odległej przeszłości, jak świadczą górne sklepienia i kamienne odrzwia, i z którego dopiero za naszych czasów zdjęto łańcuch zamykający ulicę, należeć miał do książąt mazowieckich. Stąd nazwa tej kamienicy; w której jak podanie głosi mieszkać miał św. Jan Kapistran.
Również w tym domu przebywać miało poselstwo tureckie z Dandolą weneckim w roku 1494 przejeżdżające do Poznania, do króla Jana Alberta. 16 wielbłądów niosących owo poselstwo koczowało pod ratuszem.
W XVII stuleciu dom "podparty" również "starą kamienicą" nazywany, zostawał w rodzinie Gostkowiczów i Huntlej – Gordonów.
Polskie Gordony , indygenatem szlachectwa w r. 1658 obdarzone, wywodziły swoje pochodzenie ze Szkocyi, od margrabiego de Huntileus, spokrewnionego z Maryą Stuard. W Krakowie nazywano ich Huntlejami. Po Piotrze Gordonie, superintendencie krakowskim, kamienicę tę odziedziczyli synowie: pułkownik Franciszek Gordon, Karol Gordon, komendant milicyi krakowskiej, Józef i Wincenty Gordonowie. Od Gordonów, w r. 1788 nabył ten dom za zł. 47.000 Wincenty de Friedensfeld Laśkiewicz, najzamożniejszy kupiec i bankier krakowski.
Od Elżbiety Skotnickiej, dom przez nią w r. 1829 na licytacyi za zł. 37.200 nabyty, kupiła p. Emilia z Brzozowskich Kicińska.
W tym domu mieszkał w r. 1827 Aleksy Wężyk, a umarł w . 1876 profesor dr Skobel.
 

 

______________________________________________

Jan Kapistrant w Krakowie

 

 



Rynek Główny 27
Pałac pod Baranami

Dom "pod baranami" w rynku i przy ulicy św. Anny położony, głośnym był w mieście od najdawniejszych czasów i pamiętnym ze względu na wielu znakomitych ludzi, którzy w nim mieszkali.
Podanie ludowe powtarza opowieść, iż dom ten pierwotnie był gospodą, a do niej spędzano barany, na przedaż lub rzeź w mieście przeznaczone, dawały miano "gdzie barany" temu wówczas na pół gospodarskiemu budynkowi. Postać dwóch baranów o jednej główie, która zdobiła szczyt tego domu przechowała się w drzeworytnej odbitce, jednej z pierwszych, jaka przyozdobiła polityczną satyrę Marcina Bielskiego "Rozmowa dwóch baranów o jednej głowie, starych obywatelów krakowskich".
Gipsowe barany o jednej głowie spędził z facyaty domu, w ostatnich dniach XVIII stulecia, nowy porządek budowlany zaprowadzony przez pierwszy rząd austryacki w Krakowie; lecz w roku 1860 podczas podwyższania domu o jedno piętro, wychyliły znów barany nieśmiało rogi, dla podtrzymania balkonu pierwszego piętra.
Dzisiejsza kamienica "pod baranami" mieści w sobie trzy dawne kamienice "Kyslingowską", "Karnyowską" i "Szastembergerowską". Pierwsze dwie kamienice połączono ze sobą w XVI wieku zaś trzecią " Szastembergerowską" zwaną później "Radziwiłłowską" dołączono w wieku XVII.
Hanusz Kisinger vel Kislinger, również Kyslingem zwany, nabył dom "pod baranami" od Pawła Bera; a rajcy krakowscy w r. 1500 pozwolili mu brać wodę do domu z rurmusa miejskiego, rurą ściekową. Po nim Johannes Kyczlink (Kisling), bogaty mieszczanin, właściciel jatki szewskiej posiadał wspomnianą kamienicę.
Rodzina Karnyowskich miała równocześnie kamienicę sąsiednią (narożną), którą  latach 1464 – 1486 pisano na imię Jana z Karniowa, z roku na rok nieustannie obieranego rajcą miejskim. W tej kamienicy utrzymywał księgarnię Wolfgang Lern z Pfaffenhofen, zarządca drukarni hallerowskiej, i jemu w r. 1538 nakazał urząd radziecki, ażeby w zastępstwie niedbałego dziedzica kamienicy Karnyowskich, naprawił bruk koło domu.
Zniszczony pożarem dom Karnyowskich i dom Kislingowski, po śmierci Jana Kislinga w r. 1534 zaszłej, nabył Justus Ludovicus Decius, sekretarz i podskarbi króla Zygmunta Augusta, wielkorządca krakowski i właściciel Woli chełmskiej (justowskiej).
Justus Decyusz, który wiele budował dla króla i Rzpltej, a przy tym i dla siebie, jak np. piękny pałacyk w ulubionej Woli, połączył niewątpliwie i odrestaurował okazale obydwa wspomniane domy. Za zdaniem tym przemawia bowiem niezwykłe zdarzenie, iż dom "pod baranami" od opiekunów dzieci Justa Decyusza, zmarłego w r. 1576 kupić kazał w roku 1577 król Stefan Batory na podarunek dla swego rywala o księstwo siedmiogrodzkie Kaspra Bekiescha de Corniath, słynnego dowódcy piechoty węgierskiej, indygentem polskim i starostwem lanckorońskim obdarzonego. W uznaniu licznych zasług Kaspra Bekiesch król uwolnił dom "pod baranami" od wszelkich poborów i podatków tak królewskich jak i miejskich. To uznanie tego domu jak i wielu innych w Krakowie, za dobro ziemskie szlacheckie, wolne od ciężarów i wyjęte spod prawa i porządku miejskiego było przyczyną nieustających sporów pomiędzy potężnym mieszczaństwem krakowskim i stanem rycerskim. Gdy spory te uprzykrzyły się panującym królom i dygnitarzom koronnym, spowodowały na Sejmie konstytucyę uchylającą owe uprzywilejowane oazy szlacheckie wewnątrz murów miejskich i od owego czasu poczęto już płacić z domu "pod baranami" czynszu do kasy miejskiej po zł. 18 rocznie.
Po śmierci Kaspra Bekiesza, wdowa Anna de Sarcandy, wydała się powtórnie za mąż za królewskiego pokojowca Franciszka Wesseleny de Hadat, nobilitowanego Węgra, właściciela dóbr Krzywaczka i Dębno, i wówczas w jej domu "pod baranami", na jej rachunek, prowadzono głośny wyszynk wina węgierskiego.
W domu "pod baranami" utrzymywały się stale księgarnie, albowiem po owym Wolfgangu Lernie, miał księgarnię Jan Bejer, a od niego nabytą Piotr Reismoler, następnie Francuz Jan Thenandus, "Gallusem" zwany (1578 r.), potem Malcher (1598) a w końcu Bazyli Skalski (1614) księgarz i drukarz, którego zięć trudnił się przytem introligatorstwem.
Po śmierci Anny Wesselinowej, od jej spadkobierców, wzięła w długu ów "dziedziczny dom" Katarzyna z Lubomirskich, żona Janusza ks. Ostrogskiego, kasztelana krakowskiego.

Od XX. Ostrogskich kamienica przeszła do XX. Radziwiłłów, którzy wcielili do niej kamieniczkę, przy ulicy św. Anny położoną nabytą od bogatego kupca Szastemberga. W rodzinie Radziwiłłów pozostawał dom "pod baranami" prawie do końca XVIII stulecia, gdyż w owym czasie liczyli się do rzędu właścicieli: Dominik i Jan Radziwiłłowie, księżna Lubomirska, Maryanna z Dembińskich hr. Załuska starościna ojcowska i Anna Wielopolska.
W roku 1792 pisano urzędownie dom "pod baranami" jako własność spadkobierców Wielopolskich; gdyż akt darowizny tego domu w r.1779 przez Hieronima Wielopolskiego, starostę krakowskiego na rzecz Ignacego Przebendowskiego uczyniony, podlegał pewnym wątpliwością. Córka ostatniego, Marya sprzedała "barany" w r. 1796 doktorowi Eustachemu Khittlowi, a Khittel odstąpił je w r. 1805 na własność Łucyi z hr. Wodzickich hr. Przyrembskiej, jej męża Adama i tegoż siostry Józefy z Przyrembskich Skorupczynej.
W roku 1709 noc z dnia 12 listopada przepędził w tym domu carewicz rosyjski, syn Piotra Wielkiego. W dniu 15 lipca 1809 roku zajechał "pod barany" ks. Józef Poniatowski, zaś w r. 1810 zamieszkał Fryderyk August król saski wraz z rodziną.
W roku 1822 "barany" kupił Artur hr. Potocki za zł. 135.000, odświeżył, wykwintnie umeblował i galeryą obrazów, zakupioną z jednego pałacu patrycyuszów weneckich, przyozdobił.
W roku 1850 podczas pamiętnego pożaru miasta, bramy "baranów" otwarły się dla przyjęcia pogorzelców; a komitet pogorzeli pod przewodnictwem Zofii Arturowej Potockiej "pod baranami" urzędujący, zebrał z ziem polskich tak znaczne fundusze, iż do odbudowania miasta głównie się przyczyniły.
Z ostatnich czasów, trzechdniowy pobyt cesarza Franciszka Józefa w domu "pod baranami" i dwudniowy pobyt ś. p. arcyksięcia Rudolfa z małżonką, zasługują na szczególniejszą wzmiankę.


Rok 1870.

 

 


Rynek Główny 28
Kamienica Pod Jagnięciem

Kamienica "Gucowska" posiadana pierwotnie przez Stanisława Różankę. Dra filozofii i medycyny, którego syn Andrzej sprzedał ją w r. 1586 zamożnym kupcom Cellarim (kamienica nr 19), prawdopodobnie została przebudowaną lub  na nowo wystawioną z cegły i kamienia przez jednego z członków włoskiej rodziny Guccich. Domniemanie wspierają cenne ozdoby i rzeźby, dotąd w tym domu pozostałe, pochodzić mogą z pracowni kamieniarskiej Guccich, którzy przez całe stulecia trudnili się w Krakowie przeważnie kamieniarstwem i rzeźbiarstwem.
Po włoskim posiadaniu domu przez krótki czas nowa właścicielką była Barbara Deboręcka a w XVIII wieku nabyła go rodzina Lików, Likowskimi zwana.
Przed powstaniem kościuszkowskim, w domu należącym do spadkobierców Likowskich, zawiadywanym przez wdowę Wiktoryę z Awedyków, mieszkał i utrzymywał handel rzutny kupiec Jakób Ponset; zaś kawę szynkowała Katarzyna Brzozowska.
Po uporządkowaniu stosunków majątkowych Karola Like, dom oszacowany na złp. 17.412 przejął na siebie w r. 1822 syn Wojciech Like, sędzia pokoju, utrzymujący apteką "pod koroną" i w r. 1838 pozostawił w spadku synowi również Wojciechowi.
Po Wojciechu Like , dom wspomniany nabyła Wiktorya Hegenbergerowa, córka kupca Fischera i sprzedała w r. 1874 hr. Katarzynie Adamowej Potockiej, która przebudowała go na modłę dawnych domów mieszczańskich polskich, do czego wzór jeden ze starych domów gdańskich dostarczył. Odtąd dom "Gucowski" domem "pod jagnięciem", od sąsiednich baranów, zwać poczęto.

Podwórko kamienicy na rysunku Leona Getza.

 



Rynek Główny 29
Kamienica Pod Blachą

Dom "pod blachą", również "pod miedzią" zwany, w 1537 r. przez znakomitego mieszczanina Leonarda Fogelwedera sprzedany Mikołajowi Koslya (Koźlinie), a następnie Janowi Krupkowi (1559 r.) i Jerzemu Schulktafowi odstąpiony, posiadał w r. 1592 Marcin Fichauser wraz z żoną, córką Schulkrafta.
Jedna gałąź Fichauserów trudniła się w Krakowie złotnictwem i szczyciła mistrzem tego kunsztu Marcinem Fichauserem. Przeważnie zajmowali się jednak górnictwem, rodzili i umierali w Olkuszu, a Conradus  Fichayzer zawiadujący kopalnią ołowiu i srebra w Olkuszu, zanim się sprowadził na stare lata do Krakowa, dorobił się na gwarectwie znacznego majątku i on właśnie ten dom przebudował i pokrył kruszcem, którego w obfitości okolice Olkusza i Nowej góry dostarczały.
W XVIII stuleciu zeszła miedź z tego domu, posiadanego następnie przez Wolfowiczów i przez rodzinę Lipnickich, w której kobiety słynęły z rozrzutności i zbytku w strojach. Po kupcu Józefie Lipnickim (1792 r.), dom bez blachy dostał się w ręce Stanisława Milkuszyca, następnie w r. 1814 jego syna Szymona, a dzisiaj do Ksawerego Milkuszyca.

 



Rynek Główny 30
Pałac Małachowskich

Trzy kamienice "Cyglarowska", "Kortynowska" i "Ryntowska" stanowią obecnie piękny dom spadkobierców Henryka hr. Wodzickiego.
Dom "Cyglarowski" opierał się o dom "pod blachą", "Kortynowski" stał obok "Cyglarowskiego" i był narożnym, zaś dom "Ryntowski" już był na ulicy Szewskiej.
O rodzinie Cyglerów nie mamy bliższych wiadomości i wiemy tylko tyle, iż w r. 1572 wspomniany dom ręku Sebastyana Cyglera pozostawał, a następnie po Janie Zakowskim ożenionym z Anną Fogelweder – przez długie pasmo lat był opuszczonym. Na początku XVIII stulecia należał do Dembińskich, jako prawnabywców Osolińskich, a ku końcowi tegoż stulecia do Zofii z Małachowskich Dununowej, starościny zatorskiej, która bawiąc w Krakowie podczas powstania 1794 r. cztery powozowe konie darowała Kościuszce. Swój dom "Cyglarowski" już wprzód zapisała na własność szpitala św. Łazarza, którego imieniem, kapituła katedralna sprzedała go w r. 1795 za  zł. 48.000 Piotrowi i Tekli z Wodzickich Małachowskim, właścicielom sąsiedniej kamienicy "Kortynowskiej".

Dom "Kortynowski" (narożny) należał pierwotnie do Marcina Krokiera, rektora Uniwersytetu (1559 r.), następnie do Walentego i Anny Krokierów, później w latach 1640 – 1667 do Rudolfa Cortini, ławnika wyższego prawa magdeburskiego, dziedzica dóbr Jakubowice, w końcu do Andrzeja Kortyna rajcy zmarłego w r. 1672. Po Kortynich, Anna Drużyńska, żona rajcy Andrzeja była właścicielką tego domu.
W dniu 16 października 1736 roku kamienica "Kortynowska" wyleciała w powietrze i w gruzach pogrzebała wielu ludzi. Przyczyną było zapalenie się strzelniczego prochu, który jakiś przejezdny kupiec na skład w tymże domu złożył. Pustkę, której nikt odbudować nie chciał, nabyło na własność Arcybractwo Miłosierdzia i kosztem 6.000 zł. odrestaurowało. Odbudowany dom sprzedało Bractwo w r. 1784 za zł. 40.000 Piotrowi Małachowskiemu, ostatniemu wojewodzie krakowskiemu.

Kamieniczka "Ryntowska" przy ulicy Szewskiej, obok domu Żelechowskich, głośnego z redut i balów w nim dawnych położona, należała do Mikołaja Zitha (1537 r.), później do Krzysztofa Rynta, właściciela Swoszowic (1639 r.), następnie do jego żony Zofii. Po jej śmierci "Ryntówka"przeszła później na własność rodziny Dzianottich, Kiernerowskich, Użewskiego, a w końcu Piotra Małachowskiego, który połączywszy trzy wspomniane kamienice w jedną całość, darował je w r. 1799 żonie Tekli z hr. Wodzickich.
Tekla Małachowska w rozporządzeniu ostatniej woli z r. 1826 przeznaczyła omawiany dom dla brata Józefa hr. Wodzickiego, po którym odziedziczył go syn Kazimierz i sprzedał w r. 1864 Henrykowi hr. Wodzickiemu.

Przed tym domem  w d. 24 marca 1794 roku ogłoszono akt powstania i odczytano ustawę, oddającą naczelne dowództwo Tadeuszowi Kościuszce.
Na początku XIX wieku, utrzymywali w tym domu wielki handel komisowy towarów angielskich Rudolf Jenny i Henryk Aebli.  

Podwórko kamienicy na rysunku Leona Getza.

 

 



Rynek Główny 31
Kamienica Tenczarowska
(
obecnie budynek Banku PKO)

Kuśnierska rodzina Tenczerów, o której od roku 1311 poczynając, zachodzą się pisemne wzmianki, gnieździła się w tym domu. Kunczo (Konrad)  Tenczer był płatnerzem w Krakowie za czasów Jagiełły, Hinczo Tenczer majstrem murarskim.
Po pożarze w 1525 roku, dom "Tenczerowski" posiadała Anna Soszyna (1595 r.), następnie złotnik Jakób Soszyc (1627 r.), dalej dr medycyny Maciej Bronikowski (1640 r.), a po nim Jan Różyca aptekarz (1645 r.). W latach 1696 – 1721 właścicielem był kupiec Jan Bystrowski, pełniący obowiązki ławnika na ratuszu, następnie jego żona Katarzyna do 1723 r. Poczyniła ona różne pobożne zapisy, przeznaczywszy towary i ruchomości różnym klasztorom, zaś jedynemu synowi marnotrawnemu gołe błogosławieństwo macierzyste, z powodu, jak się wyraziła, że ja "za życia wyciągnął jak strunę na lutni".
Kamienice "Tenczerowską" nabył wówczas Jan Cęczkiewicz ławnik wraz z żoną Domicelą, córka rajcy Pawła Sołdadyniego, która sprzedała ją  kupcowi Antoniemu Wilhelmowi, a ostatni radnemu Janowi Kantemu  Fachinetti (1750 r.). Fachinettowie pochodzili z Genui, zwali się właściwie Factinati i przybyli do Polski w XIV wieku; gdyż Godfried  Factinati był już w 1393 r. żupnikiem wielickim. Ostatnim miejskim dygnitarzem w rodzinie Fachinettich był Stanisław F. starszy ławnik i właściciel ogrodu na Piasku, zmarły w r. 1760. jego żona Maryanna z Gałeckich wydała się powtórnie za Chrystyana Ferd.  Liske (1765 r.) i wspomniany dom sprzedała w 1769 r. kupcowi i rajcy Tomaszowi Kikulinusowi (właściciel kam. nr 7). Kikulinus odstąpił go w r. 1773 ks. Kajetanowi Ignacemu Sołtykowi, biskupowi krakowskiemu. Sołtyk zwrócił dom w tym samym roku braciom Tomaszowi i Józefowi Kikulinusom, a oni sprzedali go znowu w roku 1775 Józefowi i Maryannie Sędrakowskim za zł. 14.500.
Po rodzicach, córka Magdalena Sędrakowska objęła ten dom w r. 1811 a umierając w 1836 roku darowała pannie Sewerynie Nikoledon. Hilary i Feliks Górzyńscy, następnie cukiernik Rudolf Grosman byli właścicielami tego domu.

 


Rynek Główny 32
Kamienica Pod Trzema Gwiazdami

"Trzy gwiazdy" które zdobiły ścianę tego domu, były od wieków godłem tej kupieckiej kamienicy.
W wieku XVI "trzy gwiazdy" posiadali Sznokowie vel Sznukowie wprzód, zanim wzbogaciwszy się na handlu woskiem, wynieśli się do Gdańska. Dom kupiła rodzina Romanowiczów, następnie Winklerów, trudniąca się dawniej księgarstwem i utrzymująca sklep w Sukiennicach. Ostatnim właścicielem domu z rodziny Winklerów był Bonawentura piszący się podkomorzym halickim.
Chwilowo właścicielem "trzech gwiazd" był i ks. Kajetan Sołtyk, biskup krakowski, gdy go opanowała myśl zakupienia całej połaci rynku od ulicy Szczepańskiej do Szewskiej.
W owym czasie utrzymywał w tym domu kantor wekslarski Wincenty Lewiński, w którym wymieniał pieniądze i eskontował weksle zagraniczne.
Lewiński, który miał na tyłach domu "pod trzema gwiazdami" kamienicę, wychodzącą na ulicę Szewską (nr 3), obok "Tenczerowskiej", dostarczył córkom i zięciom funduszów na zakupienie domu "pod trzema gwiazdami" i kamienicy sąsiedniej (nr 33).
"Trzy gwiazdy" kupili też w r. 1792 Jan Gloger z żoną Barbarą z Lewińskich od Winklera za 1.000 dukatów i 60 porękawicznego. Jan Gloger umarł w 1803 roku. Dom odziedziczyły dzieci: Antonina Gielgowa, Regina Hahnowa, Jan Glogier i Apolonia Schultzowa. Ostatnia wraz z mężem Andrzejem dotrzymała dom wraz z sklepem głośnym z dobroci igieł, nici i paciorków, dla dzieci i zięcia p. Kaspra Reinera.
 

Podwórko kamienicy na rysunku Leona Getza.

 

 



Rynek Główny 33
Kamienica Ciemowiczowska


 


"Ciemowiczowska" musiała być pierwotnie własnością bogatego kupca Stanisława Jedwatha, z którego córką Magdaleną, ożenił się niezamożny Ciemowicz. W r. 1619 Jakób Ciemowicz, w r. 1655 Andrzej Ciemowicz burmistrz miasta, posiadali tę kamienicę; poczem chwilowo dzierżawił ją radny Magliorucci.
Na lata 1670 – 1705 usłali sobie tutaj gniazdko Reineckerowie.
W połowie XVIII wieku kamienica "Ciemowiczowska" należała do Stanisława Sołtyka podkanclerza koronnego, który sprzedał ja w r. 1789 Antoniemu i Juliannie Gronerom za 11.000 zł. Antoni Groner vel Gruner zmarł w 1808 roku, zaś wdowa po nim Julianna, córka wspomnianego przy nr. 32 bankiera Lewińskiego poczyniła różne pobożne zapisy.
Po niej dom objęła Antonina 1-go ślubu Rohmfeldowa, 2-go Gielgowa; następnie jej dzieci, a pomiędzy nimi córka Anna, zaślubiona kupcowi Karolowi Sołtyszkowi. W r. 1842 dom ten kupili Franciszek i Anna Żelichowie, a obecnie posiada go p. Jan Nagel z żoną z rodu Żelichów.


 



Rynek Główny 34
Pałac Spiski

"Spiski pałac" powziął nazwę na schyłku XVI wieku od właścicieli Lubomirskich, przez kilka pokoleń dziedzicznych starostów Spiża.
"Pałac spiski" zwany także "kamienicą Lubomirskich", powstał również z połączenia kilku domów, a głównie domu Maciejowskich, stojącego obok kamienicy Ciemowiczowskiej i domu Schedlów przytykającego do Krzysztoforów.
Bernhard von Brige (z miasta Brzegu na Śląsku), Bregerem zwany, wójt w Bronowicach i radny miejski był pierwszym wiadomym właścicielem tego domu (w roku 1440), który następnie należał do Salomonów (właścicieli kamienicy nr 47).  Córka czy wnuczka Piotra Salomona Anna zamężna Mikołajowi Glińskiemu, posiadała ten dom w r. 1535 i oddała rodzinie Maciejowskich, a w szczególności Kasprowi M. staroście spiskiemu i Bernardowi M. biskupowi krakowskiemu.
Schedlowie trudnili się w Krakowie drukarstwem, a radnego Krzysztofa S. zaliczano do rzędu najlepszych drukarzy polskich (1620 r.). Jego zstępni: Mikołaj Aleksander S. i Jerzy Romuald S. trudnili się również drukarstwem i doświadczyli w r. 1683 w tym własnym domu przygody, iż spaliła się im drukarnia z częścią nakładu Kochowskiego Klimakterów. Jerzy S. burmistrz miasta (w r. 1702) drukował w tym domu w roku 1696 pierwszą gazetę krakowską "Nowiny".
Po Kacprze Maciejowskim, koniuszym koronnym, który ten dom zastawił u Franciszka Wesseliniego (właśc. kamienicy nr 27), wykupił starostwo spiskie i jego kamienicę w Krakowie Sebastian Lubomirski burgrabia i żupnik krakowski ( r. 1592 – 1598). Po jego śmierci w roku 1613, Spiż i kamienicę spiską objął syn Stanisław na Wiśniczu Lubomirski, kasztelan wojnicki, starosta niepołomski, następnie wojewoda krakowski. Tenże dokupił dom Schedlowski, ufundował wielką kamienicę odtąd "Spiskim pałacem" nazywaną i przekazał ją synowi Jerzemu. Płytę marmurową z wyobrażeniem Sebastyana Lubomirskiego, przeznaczoną widocznie na pomnik grobowy, odnaleziono w r. 1828 w podziemiach "Spiskiego pałacu".
Za dziedzictwa Lubomirskich, Jan III w r. 1676 po hołdzie mieszczan krakowskich przybył do kamienicy Spiskiej, w której czekała na niego królowa i zjadłszy wspólnie wieczerzę, przypatrywał się sztucznym ogniom i gościł w tym domu "aż do trzeciej godziny po zachodzie słońca".

"Pałac Spiski" pisany następnie w księgach miejskich jako własność wojewody sandomirskiego, przeszedł w rodzinę XX. Masalskich; i od chwili ostatniego rozbioru kraju doświadczył zmiennych kolei losu. Wówczas posiadało go Helena Potocka ks. de Ligne i sprzedała w r. 1798 wraz z domem w ulicy Brackiej i "solnym składem" Tadeuszowi Czackiemu, staroście nowogrodzkiemu, autorowi wiekopomnego dzieła "O polskich i litewskich prawach". – który wysłany w r. 1790 przez Stanisława Augusta do Krakowa, dla zbadania przyczyn upadku miasta i odnalezienia środków jego ratunku, polubił Kraków, zamieszkiwał w nim przez czas dłuższy, a nawet z domu starościny wolbromskiej Dembińskiej, pojął jej córkę za żonę.
W owym czasie rozgościł się i w "Spiskim pałacu" przedsiębiorczy Jacek  Kluszewski, starosta brzegowski, fabrykant powozów i fortepianów, który odbiwszy księdzu kanonikowi Wacławowi Sierakowskiemu kilku śpiewaków opery włoskiej, sprowadzonych dla dawania przedstawień w opuszczonej sali ratuszowej, urządził teatr, przewodnicząc sam orkiestrze teatralnej.
Czacki sprzedał dom w r.1799 za zł. 156.000 Kluszewskiemu. Kluszewski mając wówczas "Krzysztofory" i dwie kamieniczki za przecznicą, obok opustoszałego kościółka św. Szczepana nabyte w r. 1796 od Antoniego i Anny Szastrów za zł. 10.498, do których później przeniósł swój teatr, wskutek nabycia "Spiskiego pałacu" popadł w kłopoty pieniężne.

W roku 1828 sprzedał Kluszewski "Spiski pałac" za zł. 144.400 Janowi i Wiktoryi z Klosów Mieroszewskim, zaś ich dzieci: Sobiesław, Stanisław i Wiktorya hr. M. w roku 1847 Ignacemu i Paulinie Aug za złr. 50.000. Aug był kapitanem wojsk austryackich i adjutantem komenderującego generała hr. Castiglione. Jemu przypisywano iż podczas bombardowania miasta w r. 1848 strzegąc swój dom od szkody, uchronił zachodnią połać rynku od granatów.
Augon wystawił kamienice na licytacje, na której kupił ją St. Feintuch o odsprzedał w r. 1877 Cecylii z hr. Zamoyskich ks. Lubomirskiej. W ten sposób "kamienica spiska" powróciła do rodziny Lubomirskich.

W pierwszych latach bytu Rzpltej Krakowskiej wynajęli bowiem Henrykowie Lubomirscy pierwsze piętro w "Spiskim pałacu", a następnie piętro pod "Krzysztoforami", złączyli je razem i urządzili jedno wspaniałe mieszkanie, które dla balów oświetlone rzęsiście, czarujący widok sprawiało.
W "Spiskim pałacu" mieszkał pierwszy Gubernator Galicyi zachodniej baron Wacław Margelik, lecz nie rezydował długo, gdyż z powodu szybko rozwijającej się choroby umysłowej ustąpić musiał z posady.
"Spiski pałac' i "Krzysztofory" należące do jednego właściciela, tworzyły wówczas jakby jedno wielkie zabudowanie rządowe, gdyż "pod Krzysztoforami" były kancelarye Rządu gubernialnego i Sądy apelacyjnego, zaś w Spiskim umieszczono t. zw. "Musterhauptschule" (r. 1803 – 1809).
W "Spiskim pałacu" przed stu laty była traktyernia i cukiernia Kazimierza Śliwińskiego, zas za Rzpltej krak. mieli pierwszorzędne sklepy: Jan Fiszer i jubiler Modes, do którego na dzienną pogadankę schodzili się regularnie: generał Chłopicki, prof. Józef Kremer, Józef Mączyński, Rembowski i wiele innych krakowskich znakomitości.
Od roku 1847 począwszy, mieszczą się w "Spiskim pałacu" bez przerwy, polityczne władze rządowe, jak: Komisya gubernialna, Rząd krajowy, Delegacya Namiestnictwa, Starostwo itp. i przy kancelaryach mieszkali zarazem Naczelnicy tychże władz: h. Mercaudin, hr. Clam-Martinitz,  Vukasovich, Merkl, Posinger-Choborski, Filip Zaleski, Bobowski, hr. Kazimierz Badeni i inni.



 

 



Rynek Główny 35
Pałac Pod Krzysztofory

"Krzysztofory" wołano na kamienicę w rynku narożną od ulicy Szczepańskiej dlatego iż na niej stał wyrobiony z gipsu i gliny św. Krzysztofory niosący Pana Jezusa. Ów Święty podpierał się drzewcem i drzewo to podtrzymywało jego postać, widzialną z daleka. Gdy na Kraków przypadła dola, którą przejezdny Coxe w r. 1778 opisał w słowach: "tutaj w każdej ulicy na jednym końcu stoi żołnierz rosyjski, na drugim szyldwach polski, a tyle jest domów zrujnowanych lub rozpadających się, iż z ich ilości sądzićby można, ze miasto dopiero co szturmem zdobyto..." wówczas i św. Krzysztofory, uszkodzony zębem czasu, zstąpić musiał ze szczytu tego domu, również " biskupim pałacem " zwanego.
W Krakowie były bowiem i drugie "Krzysztofory" w rynku kazimierskim położone, w których Balcer Smieszkowicz miał drukarnię; a że pod "Krzysztoforami" (w rynku głównym) mieszkali częstokroć biskupi jak; Trzebicki, Sołtyk i inni, przeto z tego powodu zwano je również "pałacem biskupim".
"Krzysztofory" mające wjazd na przestrzał i ujeżdżalnię na tyle powstały z kilku "wmurowanych" kamienic, których dawne ustawienie już się zatarło, jak np.. kamienicy Chmielowskich, kamienicy Radziejowskiego odstąpionej Zygmuntowi Słuszcze, kamieniczki Rhonenberga przedanej aptekarzowi Stanisławowi Hallerowi. Właściwe "Krzysztofory" należały w XVI wieku do Iwana z Aleksandrowic, do mieszczanina z Kośliny (1518 r.), do Melchiora Kosel de Korzkiew, syna Mikołaja i do Morsztynów.
W 1540 roku Wacław Chodorowski zrezygnował z własności domu "Christophory: zwanego na rzecz Bractwa Wniebowzięcia.
W r. 1570 należały "Krzysztofory" do Stanisława Karnińskiego. W owym czasokresie (1577 r.) utrzymywał tutaj aptekę Wojciech Smoliński, zaś w r. 1622 mieszkał "pod Christophori" aptekarz Kin Kasper, który w 1633 r. dostarczył na uroczystość składania hołdu Władysławowi IV przez mieszczan, marcepanów i rzezanych papierków.
W XVII wieku, podług aktów miejskich "Krzysztofory" były domem pańskim, należącym do Adama Kazanowskiego, marszałka nadwornego, administratora żup wielickich, ulubieńca królów Władysława IV i Jana Kazimierza.
Po śmierci Adama K. w 1649 r. w Warszawie zaszłej, spadkobiercy sprzedali kamienicę żupnikowi wielickiemu Wawrzyńcowi Wodzickiemu (1683 r.), po któryn odziedziczył ¾ częściach Kazimierz Wodzicki (1716 r.), następnie Piotr Wodzicki, kasztelan sandecki (1769 r.), którego synowie sprzedali je znowu za zł. 100.000 ks. Kajetanowi Sołtykowi, biskupowi krakowskiemu. Po jego śmierci "Krzysztofory" przeszły na własność jego siostrzeńca Stanisława Sołtyka, rotmistrza kawaleryi narodowej i podstolego koronnego. Stanisław Sołtyk sprzedał "Krzysztofory" w r. 1790 za zł. 68.600 Jackowi Kluszewskiemu (o którym jest mowa przy "Spiskim palacu"). Ten z kolei w r. 1835 za kwotę 200.000 sprzedał kamienicę wdowie Apolonii z Brzezińskich Jankowskiej. gdy Jankowska z kontraktu kupna " się zrzuciła" nabył "Krzysztofory" w r. 1836 wnuk Kluszewskiego Edward bar. Rastawiecki i sprzedał w r. 1843 kupcowi Janowi N. Walterowi za złp. 120.000. Synowie ostatniego: najprzód starszy Jan W. a dzisiaj młodszy Bolesław W. są właścicielami "Krzysztoforów".

5 sklepów i 3 piwnice najmował w "Krzysztoforach" do r. 1826 Jan Wentzl, zas w latach 1841 – 1844 utrzymywał tamże wielki kantor spedycyjny Rudolf Kampf z Gota, który o wolność handlową zaciętą walkę toczył  z kongregacyą kupiecką.
W latach 1856 – 1861 mieściła się "pod Krzysztoforami" drukarnia "Czasu", zaś w roku 1871 umarli: Aleksander hr. Przezdziecki autor Jagiellonek i profesor kliniczny Karol Gilewski.

 

Dziedziniec pałacu

Dziedziniec pałacu

Dziedziniec pałacu na rysunku Leona Getza.

 Widoczny szyld Kawiarni Europejskiej i Powszechnego Banku Kredytowego SA.
 W głębi widoczna restauracja Antoniego Hawełki. Zdjęcie z 1931 roku.

 

 

Rynek Główny 36
Kamienica Pod Jeleniem lub Ludwigowska

"Pod jeleniem', "Ludwigowska". W Krakowie bito pieniądze na kilku miejscach, a tutaj była również mennica. Dom ten należał później do Ludwigów. Jakób Ludwig był przysięgłym wyższego prawa magdeburskiego i umarł w r. 1616.
W XVII wieku przeszedł dom Ludwigowski na niemiecką rodzinę Amendów, wzbogacona przy zarządzie kopalni srebra w Olkuszu. Zuzanna córka czy siostra gwarka olkuskiego Stanisława A. właścicielka Balic była również właścicielką domu Ludwigowskiego.
W XVIII wieku właścicielami tej kamienicy byli Jagniątkowscy (1730 r.), następnie Bartschowie. Spadkobiercy Józefa Bartscha sprzedali ja w 1818 roku Karolowi Treutlerowi kupcowi za 100.000 zł. zaś jego córka zamężna Helelowa (dom nr. 7) darowała Arcybractwu miłosierdzia.
Podczas wojny węgierskiej w roku 1849 stanął w tym domu w przejeździe cesarz Mikołaj.

 



Rynek Główny 37
Kamienica Wosińska lub Łukinowska

"Wosińska" później "Lukinowska" powstała z dwóch kamieniczek połączonych ze sobą w XVI wieku. Jedna z nich należała do Pacaków, a w szczególności do Jadwigi Paczakowej, z której córką Łucya ożenił się Bartosz Szembek (1602 r.); zaś druga do Fryderyka Schillinga (1529 r.). Daniel Schilling sprzedał ją ławnikowi Andrzejowi Fogelwederowi (1564 r.), Stanisław Fogelweder Janowi Rappowi, Rapp kupcowi Wawrzyńcowi Leberowi, a Leber Andrzejowi Konrathowi w r. 1614. Kamienicę połączoną, pisano w roku 1636 na Mazurkiewicza, następnie na Wojciecha Sztameta (1656 r.) później na Pestalozzich, Wosinskich i Luccinich.

Józef Pistolecy był ławnikiem i miał sklep nr. 13 w Sukiennicach.
Michał Wosiński trudnił się leczeniem chorych (1689 r.), a Lucciniowie spolszczyli się łatwo i pisali Licyni.
Po długich procesach z Elzbietą Szastrową przyznano opustoszały dom  "Lukinowski" w roku 1746 Karolowi i Reginie Tuszkom piszącym się dawniej Tucci, właścicielom domu sąsiedniego. Przy podziale spadku, syn Jan Tuszek radny, spłaciwszy siostry Agnieszkę Bajerową i Juliannę Bartschową, następnie jego żona Tekla z Eminowiczów 2-go ślubu Ostaszewska, żona pisarza aktowego Ignacego O. (1790 r.), w końcu ich dzieci, dom ten z gruntu przez Karola Tuszkę odrestaurowany, otrzymali. Wystawiony na licytacyę w r. 1842, nabyty został za zł. 51.000 przez Kryspina hr. Żeleńskiego, a obecnie posiada go wnuczka Róża hr. Ż. po ojcu Wicie Żeleńskim.
 

 


 

Podwórko kamienicy na rysunku Leona Getza.

 

 

Rynek Główny 38
Kamienica Kencowska

Po rajcy Jodoku Schillingu (1564 r.), kasztelanie Wojciechu Padniewskim (1594 r.) i jakimś panie oświęcimskim przyszli do dziedzictwa tego domu Kencowie. Ławnik Jerzy Kencz był w posiadaniu tego domu w r. 1672, następnie Grzegorz Kencz i wdowa po nim Elżbieta (1703 r.). Gdy rajcy Karolowi Tuszkowi przysądzona w r. 1746 obydwa domy (nr 37 i 38) mniejszy po jego śmierci odziedziczył starszy syn kupiec Wojciech T., następnie żona Franciszka 2-go ślubu Gepperowa. Jej dzieciom Antoniemu Gepperowi i Józefie Laskowskiej wystawiono ten dom w r. 1825 na licytacyę i wówczas nabył go za zł. 21.500 Józef Stehlik właściciel handlu korzennego " pod kogutem". Dom ten sprzedany w r. 1841 za zł. 72.000 Gaudentemu Redolfi i Paris Maurizio, pozostaje dotąd w rękach tej zacnej, bo Kraków kochającej rodziny.
W r. 1823 od Gepperów, najął sklep i pierwsze piętro, za czynszem 1440 zł. cukiernik Lorenz Paganino Cortesi i odtąd w tym domu, bez przerwy, znajduje się cukiernia.
W dniu 30 marca 1854 r. umarł w tym domu generał Chłopicki.

 



Rynek Główny 39
Kamienica pod Konikiem

 


 

"Pod konikiem". Według zapisków p. Żegotu Paulego "konik" miał się wydostać z tarczy herbowej Krzeczyków nad bramę tego domu, z której niedawno zjechał. Jan III nadał bowiem Janowi Jerzemu Krzeczykowi, kapitanowi chorągwi rajtarskiej, szlachcicowi z herbem Starykoń; a gdy ojciec jego Andrzej K., pochodzący z angielskiej rodziny miał tutaj swą kamieniczkę, konia za godło na niej zawiesił.
Wprzód należał ten dom do Markowiczów, szeroko rozgałęzionych po mieście. Jan M. mistrz cechu malarskiego (1634 r.) i kupiec Jan M. rajca miejski (1666 r.) liczyli się do zamożniejszych.
W XVIII wieku "konika" posiadali rodzice Stanisława Stachowicza, typografa J.K.Mci, utrzymującego od 1754 r. księgarnię i drukarnię. Tutaj, w tym domu, w dniu 14 sierpnia 1768 roku, urodził się jemu 18-ty z rzędu "sukcesor"  i był nim Michał Stachowicz, jedyny podówczas malarz krakowskich zdarzeń historycznych.
Gdy Stanisław Stachowicz nie mógł się utrzymać przy własności rodzicielskiego domu, połowę tegoż za zł. 9.000 kupiła na licytacyi w r. 1789 Marya Magdalena Rosetti, córka kupca z Tryestru, a rozwiedziona żona Macieja Bartscha, zaś resztę domu, z wolnej ręki, od Stanisława St. i jego siostry Kunegundy Lebenfeldowej. Drukarnię po śmierci Stanisława St. w dniu 3 grudnia 1791 r. nabył Jan Maj, redaktor "Gazety krakowskiej".
Bartschowa sprzedała "konika" w r. 1837 Emilii z Krajewskich, żonie notariusza Franciszka Jakubowskiego. Jej dzieci: Kamil i Ewelina przedali ten dom w r. 1854 Janowi i Zuzannie Fischerom.

 

Rynek Główny 40
Kamienica Januszowiczowska

"Januszowiczowska" pozostawała w XVI stuleciu w ręku kupieckiej rodziny Januszowiczów, mającej sklep w Sukiennicach pod nr 5. Urszula J. była dobrodziejką kościoła WW. Świętych, zaś Stanisław J. procesował się tak zapamiętale z cechem sukienników, iż w r. 1618 skazanym został na grzywnę 100 dukatów. Pomimo tej przygody, skazaniec dostąpił w r. 1639 godności radcy miejskiego. Po nim posiadał dom rzeczony Behm (1663 r.), następnie szklarz Duszka (1736 r.), kupiec Ulbricht (1772 r.) i Joanna z Wolskich Starowiejska. Gdy córki Symforozya i Antonina S. wstąpiły do klasztoru, syn Jan Starowiejski Biberstein, starosta barwałdzki, stał się dziedzicem tego domu (1780 r.) i sprzedał go w r. 1806 ks. Andrzejowi Alojzemu hr. Ankwiczowi. Ankwicz umierając w r. 1838 jako arcybiskup pragski, w testamencie zapisał ten dom Krystynie z Ankwiczów, żonie Kryspina  hr. Żeleńskiego, lecz go sprzedała zaraz kupcowi Antoniemu Urasińskiemu za złr. 9.000 m.k.
Teofil Seifert (1846 r.),  Józef i Katarzyna Rapczyńscy (1864 r.), Ludwik Helcel i jego siostrzeńcy: Tadeusz, Władysław i Jadwiga Helclowie, a w końcu p. Zuzanna Fiszerowa, wstępowali, jedni po drugich, w bramę tego domu.
W tej kamienicy od wieków były handle korzenne, z których głośniejszy należał do Teofila Mikuszewskiego.
Obydwa domy (nr 39 i 40) przebudował pięknie p. Władysław Fiszer.

 



Rynek Główny 41
Kamienica Kromerowska
(
obecnie budynek Feniksa)

 


Tak wyglądała kamienica na miejscu, której stanął "Feniks

 

Dwie kamienice w ostatnich czasach "Kromerowskiemi" zwane, złączono przed kilku laty, przy restauracyi, w jedną całość.
Kamienica przy domu "Januszowiczowskim" (o 4 oknach), podług podania, miała należeć do Kmitów a w szczególności do Piotra Kmity starosty krakowskiego (1533 r.). Czy to prawda, nie wiemy; bo pod owe czasy pisano ten dom "Michael Schilling Erben" a w sto lat później "Morskich szlachty" (1632 r.). Dom zbudowany był po pańsku. Resztki z kamiennych odrzwi i okien leżą w rondlu floryańskim, zaś piękne drzwi żelazne pokryte zygmuntowskimi orłami, w kolegium Jagiellońskiem.
W XVII wieku Sebastyan Ochocki (1639 r.) ławnik, następnie Chodakowski (1656 r.), Burchard vel Gerhard Priami (zm. 1671 r.) ojciec Jerzego P. co miał przywilej drukowania "Nowin" krakowskich ; zaś w wieku XVIII Lubowiecki, Przyrębski (1736 r.) w końcu Stanisław Mieroszewski, byli właścicielami tego domu. Syn ostatniego, Józef, sprzedał ten dom, bez oficyny i podworca, które do domu pod nr 4 od ulicy św. Jana przyłączył w r. 1807 za zł. 13.000 Józefowi i Annie z Erbów Kromerom, właścicielom publicznego ogrodu w ul. Łobzowskiej (dziś klasztor Karmelitanek).
Sąsiednia kamienica (narożna o 3 oknach) zwana "Krzeszowską", której ślad wskazuje piękna brama wjezdna, dziś na sklep przemieniona, należała do zamożnej rodziny Krzeszów.
W r. 1736 Małachowski, sędzia grodzki, następnie poczmistrz Kaspary (1771 r.), w końcu Jan Poszman zapisani byli jako właściciele tego domu. Elżbieta Poszmanówna, wydała się za Feliksa Radwańskiego, profesora Szkoły głównej i oboje sprzedali ten dom w r. 1802 wyżej wymienionym Kromerom za zł. 11.500.
Po Kromerach odziedziczyły obydwa domy dzieci: Teresa Stehlikowa, Anna Bucheltowa i synowie dr medycyny Aleksander, prof. filozofii Józef i naczelnik budownictwa Rzpltej Karol. Wnuki sprzedały te domy w r. 1875 Józefowi Rappaportowi, który je przebudował i zamknął drzwi wchodowe od rynku.
W r. 1792 mieszkał tutaj prof. astronomii Jan Śniadecki, w którego mieszkaniu na pierwszym piętrze, później za Rzpltej, przyjmowała gości restauracya Szlechtinga "pod trąbką". Na dole był otwarty wielki handel kos i żelaza Franciszka Hahna, gdzie teraz utrzymuje handel korzenny, obecny właściciel domu p. Janiga. 

 

Rynek Główny 42
Kamienica Zacherlowska lub Bonerowska

"Bonarowska". O rodzinie Bonarów, osiadłej w Krakowie, piękne karty wspomnienia zostawiły dzieje. Lud krakowski dotrzymał w pamięci nazwę ich domów (nr 9 i 42) a niniejszy ufundował Jan Bonar, żupnik wielicki, wielkorządca i burgrabia krakowski.
Nie tu miejsce wyliczać publiczne zasługi, prace i godności Jana Bonera; dość powiedzieć, iż odbudowawszy spalony Zamek na Wawelu, sprowadziwszy z Włoch budowniczych i rzemieślników, którzy dopomogli i jemu do wystawienia kamieniczki na rynku. Ulubieniec Zygmunta I i jego wielbiciel, umieścił tutaj, w ścianie domu, śliczną płaskorzeźbę, przedstawiającą oblicze swego Pana i dobroczyńcy, która zrobiona współcześnie i przez znakomitego artystę, była niewątpliwie wiernym odbiciem rysów twarzy tego Monarchy. Płaskorzeźba zniszczała podczas przebudowania domu.
Po Janie Bonarze zmarłym w r. 1523 jeden z trzech braci, następnie synowiec Franciszek, później Jan B. kasztelan biecki i wielkorządca  zamku krakowskiego, zmarły nagle w r. 1562, siedząc na stołku po obiedzie, byli posiadaczami tego domu.
W roku 1577 zawiadywał domem "bonarowskim" Adam Misiowski, burgrabia Zamku krakowskiego, zaś w następnym wieku, przez sto lat, dom ten należał do mieszczańskiej rodziny Zacherlów, pochodzących z Tyrolu. Po kupcu Sebastyanie Zacherli nastąpił rajca i lunar (ekonom miejski) Jan Gaudenty Zacherla, później Dyonizy Z. w końcu Dorota Z. wdowa po Janie Z. gdy po raz drugi wstąpiła w związki małżeńskie z rajcą Stanisławem Węgrzynowiczem (1722 r.).
W dalszym ciągu, kamienicę "bonarowską", do której należał duży ogród ciągnący się do domostwa Niedzielskich pod kościołem św. Jana, i domek w tyle położony, zajmowany przez rękawicznika Franciszka Waltera (ojca Filipa W. dzierżawcy młynów królewskich), posiadał Tegoborski (1736 r.), następnie Wielopolscy.
W roku 1774 Teresa z ks. Sułkowskich hr. Wielopolska wdowa, w imieniu własnym i dzieci: Ignacego, Wincentego, Jana, Józefy i Tekli W. sprzedała dom z ogrodem za zł. 38.000 Józefowi Wytyszkiewiczowi doktorowi prawa i prezydentowi miasta. Po ojcu zmarłym w r. 1806 syn Kajetan, kościuszkowski oficer artyleryi, piwowar, w końcu Inspektor przychodów skarbu Rzpltej posiadał tę kamienicę, tak powszechnie w Krakowie znaną, iż kiedy w r. 1809 ustawiono na rynku wzdłuż linii A-B do szeregu świeżo zawiązana Gwardyę narodową dla przeglądu przed ks. Józefem i chciano zmienić front, krzyknął komendant "odwrócić się zadkiem do kamienicy pana Wytyszkiewicza". Komendę zrozumiano i obrót wojskowy bez błędu zrobiono.
Po Kajetanie zmarłym w r. 1828, ks. Jan Wytyszkiewicz, następnie Franciszka Żychowicz (1839 r.), a w końcu rodzice prof. dr Pareńskiego byli właścicielami tego domu, przed kilku laty do gruntu przebudowanego, przy której przebudowie zniknęły: bonarowska klatka schodowa i starożytne ślusarskie roboty.
Gdy w r. 1776 sporządzano po raz pierwszy w Krakowie spis ludności, wyliczono mieszkańców tego domu jak następuje:
"Wowerkowa szynkuje, Fr. Jurkiewicz buty łata, Kanty Konkolewski barszcz przedaje, wdowa Herbergierowa kupczy z miłosierdzia, dwie panny dziedzicówne dewotki w tandecie stare żelazo przedają, przy tychże siedzą 2 siostry i 2 siostrzenice, Michał Kubisiewicz i Maciej Wielkusiński trudnią się krawiectwem, Stanisław Broniewski zegarki naprawia, Lenartowa szmuklerka wdowa, Jan Żołądkowski flisak, żona przekupka, przy niej uboga Dawidka".
W r. 1831 stał tutaj na kwaterze rosyjski generał Rennenkampf, zaś za Rzpltej na dole była kawiarnia.

 

 



Rynek Główny 43
Kamienica Pod Słońcem

 


 

"Pod słońcem" zowie się od stu lat apteka i dom "Gehanowski" w którym się mieści.
W dniu 31 marca 1475 roku wybuchł w golarni Jana Gehena groźny pożar, który zniszczył w mieście 100 domów i rozszerzył się aż do bramy mikołajskiej. czy golarnia była w tym, domu nie wiemy, gdyż Gehany, również Geytanami zwane, w epoce posiadania tego domu (1544 r.) byli złotnikami.
Po Balcarze Boethmerze i Krzysztofie Helbingu (1564 r.) dom wspomniany przeszedł w rodzinę Korycińskich.
Mikołaj Ferdynand Koryciński starosta ojcowski był ostatnim z Korycińskich posiadaczem tego domu (1641), który następnie przeszedł na własność Wentura (Bonawentury) Briganti.
W XVIII stuleciu, w mowie będący dom należał do antisemity Kazimierza Wolińskiego, który w r. 1736 uczynił fundacyę 5.000 zł. dla nawracania żydów na wiarę chrześciańską. Żona Katarzyna ze Strzyszewskich 2-go ślubu Andrzejowa Jordanowa, zabezpieczyła wspomniany zapis męża na tym domu.
Po krótkotrwałem dziedzictwie Józefa Laśkiewicza kupca w bogatych kramach (1744 r.), którego córkę poślubił sąsiad Sobieniowski, dom w części opustoszały, wystawiono w r. 1774 na licytacyę i wówczas kupił go Jan Szaster i otworzył w nim aptekę jak przy kamienicy nr 13 wspomniano. Gdy Jan S. umarł w r. 1793, brat stryjeczny Antoni S. i Anna S. sprzedali w r. 1812 dom z apteką i lekarstwami za zł. 43.000 swemu prowizorowi Józefowi Sawiczewskiemu, niegdy zarządcy apteki OO. Dominikanów.
Po śmierci Józefa s. w r. 1825 syn Floryan S. zasłużony profesor farmacyi i rektor Uniwersytetu, objął dom i aptekę "pod słońcem", którą obecnie, po jego zgonie (1876 r.) posiada córka.

 



Rynek Główny 44
Kamienica Betmanowska

Dwie kamienice "Bełzowska" i "Betmanowska" zostały połączone ze sobą w r. 1834 i tworzą obecnie wielki dom p. Franciszki Kirchnayer.
Kamienica "Bełzowska" jak nazwa wskazuje, należała w XVI w. do kupieckiej rodziny Bełżów, którą w aktach łacińskich pisano  "Belsza". Mieli oni kramy żelazne, bogate i sukiennicze poczynając od r. 1468 a nawet własną kaplicę św. Jana Chrzciciela w kościele N. P. Maryi, którą jednak w Rzymie przez proces z Janem Bonarem w r. 1510 przegrali.
Marcin Bełza był nawet ławnikiem (1506 r.), Stanisław B. rajcą (1544 r.), Hieronim B. już zwykłym kupcem w Sukiennicach (1618 r.) a Jan B. manualistą w kościele N. P. Maryi, gdyż z tego domu pochodząca gałęź rodziny B. upadała coraz więcej na majątku.
Po Janie Spiglerze (1564 r.) nastąpił Jakób Hellenberger (1577 r.), dalej jego żona i dzieci, później Jan Fronczkowicz (1641 r.), spadkobiercy Hinczowscy (1750 r.), Józef Sobieniowski będący właścicielem sąsiedniej kamienicy,  tegoż syn Karol (1787 r.) i wnuk Józef piszący się doktorem (zm. 1824 r.). Wdowa Zofia z Mączeńskich Sobieniowska, z córkami Zofią Stumerową i Leokadyą Nieprzecką, sprzedała ten dom w r. 1833 Wincentemu Kirchmayerowi.

Kamienica "Betmanowska" zwana także "Sołdadynowską" na której wisiał wizerunek ściętej głowy św. Jana należała najprzód  do nieznanego bliżej Prusza, następnie do niemieckiej rodziny Bethmanów, która w końcu XVI stulecia trzymała w zastawie kopalnie olkuskie i takiego dorobiła się majątku, iż rajca Zygfrid B. przeniósłszy się do Krakowa, pożyczył miastu w 1491 roku węgierskich zł. 400 w złocie.
Seweryn Bethman, rajca krakowski i żupnik wielicki, będąc starcem 90-letnim uratował w r. 1509 kopalnie wieliczkowską  od zniszczenia i wielu górników od śmierci, spuściwszy się na sznurze w otchłań dla ugaszenia powstałego pożaru.
Seweryn B. umarł w 1515 roku, jego córka Zofia była za Sewerynem Bonarem, a wnuczka Zofia B. za Janem Firlejem (kamienica nr 9). Po Betmanach, a w szczególności po ławniku Erazmie B., Janie B. (1544 r.) i aptekarzu Wojciechu B. dom "pod ściętą głową" dostał się w połowie XVI stulecia Andrzejowi Rottermundowi, następnie Cyrusom (1632 r.), Rapczyńskim (1633 r.), w końcu rodzinie Soldadinich, która miała ogród za dzisiejszym pałacem biskupów, przy bramie cyrulików.
Gdy Soldadini wyniósł się do Gniezna, dom objął Józef Sobieniowski, a gdy umarł, jego zięć Józef Wytyszkiewicz sprzedał go w r. 1774 Józefowi Kirchmayerowi, po którym syn Wincenty K. przy podziale sukcesyi w r. 1825 wziął go w 45.000 złp.
Z domu "Bełzowskiego" przypatrywał się Stefan Batory z królową Anną Jagiellonką, gonitwom i maszkarom, na uroczystość zaślubin Jana Zamoyskiego na rynku odbywanym.
W domu "Betmanowskim" sprzedawała ubiory na głowę wdowa Peszkowa (1767 r.), zaś w r. 1792 mieszkał ławnik Jakób Girtler.
Po złączeniu i przebudowaniu obydwóch domów, stała przed nimi kamienna ławka, ulubione miejsce wypoczynku schorzałego na nogi generała Pradzyńskiego.
W r. 1849 kwatera ks. Paszkiewicza, w latach następnych kancelarya M. Zyblikiewicza.

Godło domu "Pod ściętą głową"

Podwórko kamienicy na rysunku Leona Getza.


 



Rynek Główny 45
Kamienica pod Orłem

 



"Kromerowska", "Liszkowska". Ta druga "Kromerowska" kamienica (nr 23) należała w roku 1544 do Bartłomieja Kromera, brata słynnego kronikarza Marcina K. kanonika krakowskiego, następnie biskupa warmińskiego. Bartłomiej K. wraz z braćmi Marcinem i Mikołajem otrzymał w r. 1522 szlachectwo, a wdowa po nim ustąpiła ten dom w r. 1564 Wojciechowi Sulikowskiemu, który w nim utrzymywał aptekę (1577 r.).
Po Leonardzie Borucie (1599 r.), Kasprze Celesta (1656 r.), Paszkowskim (1663 r.) i Szeligowskim (1736 r.), nastąpili Liszkowie vel Liskowicze, Jan Samuel z żoną Salomeą, którzy posiadali również dworek za bramą mikołajską, spalony podczas uderzenia Rosyan na Kraków (1768 r.).
Karol Benjamin L. żoną Joanną objąwszy dom ich imieniem nazywany, sprzedali go w r. 1790 Franciszkowi i Franciszce z Galbińskich Bugajskim za zł. 15.000.

 

 

Rynek Główny 46
Kamienica Czerwona

W XVIII stuleciu od Morsztynów (1662 r.) dostali te kamienicę XX. maryaccy (1736 r.) i sprzedali kupcowi Nowickiemu. Nowicki Ulrichom. Jan Ulrich przekazał ten dom córce Maryi 1-go ślubu rozwiedzionej Fukierowej 2-go Żentkowej, żonie Jana Ż., ona dzieciom: Janowi Fukierowi i Juliannie Żentek, którzy sprzedali go w r. 1836 za zł. 54.000 kupcowi Antoniemu Czernemu i jego żonie Maryi z Szulców. Dzieci Czernych sprzedali znów ten dom w r. 1867 Wilhelmowi i ks. Julianowi Ciechanowskim, braciom dzisiejszej właścicielki pani Kojowej.
W 1790 r. kawiarnię i bilard utrzymywał tutaj kupiec Parvi.

 



Rynek Główny 47
Kamienica Mennica lub Margrabska

"Mennica" później "Margrabiowska". Gdy w XIV i XV wieku bito pieniądze w domach mieszczan krakowskich, dom "Salomonowski" wynajęty był w r.1391 na mennicę i wówczas sąsiadował z domami Gerstmana i Franczko.
Salomonowie liczyli się do pierwszych najzamożniejszych rodzin mieszczańskich, posiadali wieś dziedziczną Modlnicę i własną kaplicę (św.  Aleksego) w kościele N. P. Maryi. Mikołaj i Gabryel Salomonowie na początku XV stulecia, byli w posiadaniu tego domu, względnie którego w 1472 roku starosta i żupnik drohobycki na rzecz Piotra Salomona, któremu rajcy miejscy pozwolili w dniu 5 października 1481 r. dostawić rurę do rurmusu miejskiego, celem sprowadzenia wody do domu.
Po Janie Kislingu (1544 – 1578 r.), zapewne potomku Klausa Keslnika, pisarza mennicy krakowskiej (1435 r.), dom wspomniany kupił Seweryn Boner i sprzedał braciom Piotrowi i Zygmuntowi Myszkowskim (1591 r.), a Myszkowscy rajcy Janowi Ciepielowskiemu za 6.000zł.
W następnym stuleciu do należał do młodszej linii rodziny Wielopolskich, dzierżącej tyle różnych urzędów w województwie krakowskiem i posiadającej tyle ziemi w Krakowie.
Franciszek Wielopolski, pierwszy margrabia i ordynat myszkowski, ów niefortunny starosta krakowski, co Szwedów tak łatwo wpuścił do Krakowa (1702 r.) rezydował w pałacu przy psim rynku (dziś Magistrat), zaś drugi Franciszek W. ów sojusznik konfederatów barskich, co ciągle na Szląsk uciekał i zaszargał pińczowskie margrabstwo, miał w rynku głównym kamienicę przez nas opisywaną, na zajazd dla szlachty pod godłem Opatrzności wynajmowaną.
Syn tego drugiego Franciszka Wielopolskiego, Józef Jan W. oddał do reszty margrabstwo i kamienicę w Krakowie w ręce Szanieckiego.
Jan Olrych Szaniecki, znakomity prawnik, sprzedał dom margrabiowski w r. 1814 Piotrowi Lipińskiemu za złp. 40.000. Po procesie z Aleksandrem hr. Wielopolskim, który chciał unieważnić akt sprzedaży Józefa Jana W., ogłosił Piotr Lipiński w numerze 57 Gazety krakowskiej z r. 1816 iż w domu margrabiowskim otwiera oberżę "w której można zamawiać obiady na kilkadziesiąt osób, z wszelkiemi potrzebami i obsługą".
Tak powstał "Hotel Drezdeński", który po śmierci ułana Leopolda Lipińskiego, syna Piotra, sprzedali dzieci w roku 1876 Antoniemu Ziembińskiemu.