Kościół św.
Anny
Na wzniesieniu w narożniku ulicy św. Anny od
plantacyi, stoi o dwóch wieżach wspaniała świątynia pod
wezwaniem św. Anny, w stylu barokowym.
Głównym jej fundatorem Akademia, ale bez innych dobrodziejów
nie mogliby byli profesorowie myśleć o doprowadzeniu do skutku tak
kosztownego dzieła.
Plan kościoła św. Karola Boromeusza w Rzymie przeistoczony
na wzór drugiego tamże kościoła św. Andrzeja della Valle przez
architekta Tylmana, przyjęli profesorowie do wykonania.
Kierownikiem budowy obrali ks. Sebastyana Piskorskiego, dr. praw,
prof, uniw., kanonika katedr, krakowskiego i ten przyjąwszy sobie
do rady architekta włoskiego Solarego, który właśnie stawiał kościół
PP. Wizytkom na Biskupiem, wywiązał się należycie z zadania, ukończywszy
świątynię w ciągu lat 14. Do rzeźby sprowadził z Włoch
Baltazara Fontanę, a do malowideł Karola Dankwarta, Szweda,
przebywającego w Nissie na Ślązku i tak razem przez dzielnych
mistrzów dokonywany stanął kościół zupełnie nowy w jednolitym
stylu, bez oglądania się na przeszłość dawnej świątyni związanej
z dziejami Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kamień węgielny poświęcił
biskup Małachowski w r. 1689, a konsekrował ukończony kościół
w r. 1703 biskup Łubieński.
Plan poziomy przedstawia się w postaci krzyża, którego górne
ramię tworzy prezbiteryum, dwa boczne są nawą poprzeczną, a
dolne najdłuższe nawą główną. Do tej z obydwóch stron
przylegają jakby niższe nawy boczne poprzedzielane ścianami tak,
że stanowią 6 kaplic. W środku na przecięciu się nawy
poprzecznej z podłużną wznosi się imponująco kopuła oparta na
czterech narożnich filarach.
Z frontu po bokach stoją dwie wieże równej z facyatą
wysokości, mające szczyty nader pięknie w stylu barokowym
wykonane i blachą miedzianą
obite. Te jednak są późniejszym dziełem, bo dopiero koło r.
1778 sprawione przez ks. Jana Rygalskiego, proboszcza św. Floryana
i rektora Akademii.
Portyk, troje drzwi od ulicy, ołtarze, kolumny, są z różnych
kamieni w ziemi krakowskiej łamanych wyrobione. Tak zewnątrz, jak
wewnątrz kościół św. Anny jest znakomitym okazem architektury w
tej epoce panującej i wszystko w nim aż do najdrobniejszego szczegółu
jest wytworem artystów z XVII stulecia. Tak równorzędnie, ściśle
wedle zasad sztuki przeprowadzonej budowli z tej epoki nie łatwo się
gdzieindziej dopatrzeć można. Zarzuty jej czynione z przeładowania
sztukateryami, gzymsami, rzeźbami o tyle tracą na znaczeniu, o ile
ktoś wolałby widzieć kościół św. Anny w stylu bliższym
renesansu. Przytem w zbytku tym płaskorzeźb, tak figuralnych jak
ornamentacyjnych, rozpływać się przychodzi nad fantazyą i
artyzmem autorów.
Propozycye, kształty, rysunek ciała u figur, czy draperyj układ i
ustawienie tej ogromnej masy rzeźb, malowideł, karteluszów, aniołów,
aniołków każą podziwiać mistrzów kościoła św. Anny.
Nietylko cudzoziemcom utwór ten zawdzięczać mamy, bo i nasi
mistrzowie do niego się przykładali. W rzeźbiarstwie pracował tu
Antoni Frączkiewicz, w malarstwie Jerzy Eleuter Siemiginowski
nadworny artysta Jana III, który wykonał obraz św. Anny do
wielkiego ołtarza, oraz Szymon Czechowicz, którego obrazy widać w
stalach w prezbiteryum.
Ramiona nawy poprzecznej tworzą niby osobne kaplice. W lewej
ołtarz św. Krzyża mieści w sobie płaskorzeźbę, przedstawiającą
Pietę, czyli opłakiwanie przez Matkę Bożą i inne święte osoby
zwłok Chrystusa, wykonaną ze stiuku przez Baltazara Fontanę.
Jestto w swoim rodzaju arcydzieło z epoki przekwitającego baroka.
Również w przeciwległym ramieniu nawy poprzecznej ołtarz będący
zarazem mausoleum św. Jana Kantego wedle projektu Eleutera wykonał
Fontana. Należy ten monument do niepospolitych dzieł swego czasu.
O ileż to piękniejsze mausoleum od grobowca św. Wojciecha w Gnieźnie
i wielu innych z tej samej epoki!
Na olbrzymich kolumnach z monolitów marmurowych w Skale,
dobytych przez Jana Liskowicza, stoją posągi czterech świętych
Janów: Chrzciciela, Ewangelisty, Chryzostoma i Damascena.
W środku nad mensą dźwigają czterej profesororowie
uniwersytetu w togach trumnę marmurową, w której kości św. Jana
Kantego się przechowują.
Głowa jest w osobnym relikwiarzu srebrnym, sprawionym w r.
1695 przez profesorów Akademii, a wykonanym przez krakowskiego złotnika
Jana Ceyplera. Widzieć można ten zabytek w zakrystyi.
Obok ołtarza z grobowcem św. Jana w rogach ścian wiszą
dwa buńczuki tureckie zdobyte pod Wiedniem i złożone tu przez
Jana Sobieskiego.
W bocznych ołtarzach obrazy odznaczają się większą wartością,
jest tu obraz św. Sebastyana namalowany przez Paganiego, artystę
hiszpańskiego, dalej uwolnienie św. Piotra z więzienia przez
Innocentego Monti’ego z Bononii i przez tegoż obraz św. Józefa,
ale najlepszy z nich jest Chrzest Jezusa malowany przez Karola
Dankwarta.
Jedyną pamiątką z dawnego kościoła pozostała
chrzcielnica bronzowa, sprawiona w r. 1626 przez Jana Mulinowicza,
krakowskiego mieszczanina, zresztą wszystko tu nowe, nawet miejsce
pod kościołem dzisiejszym, gdyż poprzedni stał głębiej na
cmentarzu i w kierunku ku wschodowi.
Senat akademicki nosił się długo z myślą przebudowania
starego kościoła św. Anny i powiększenia tegoż, lecz gdy przyszło
do rozpoczęcia fabryki, większość profesorów oświadczyła się
za wybudowaniem zupełnie nowego kościoła wielkiego, któryby
odpowiadał więcej owoczesnej potrzebie.
Zburzono tedy ze szczętem starożytną świątynię św.
Anny, sięgającą swoim początkiem 14. wieku, ołtarze wszystkie
rozsprzedano, a mury użyto za materyał. Nagrobki rektorów,
profesorów i proboszczów miejscowych, o których jest wiadomość,
że były gdzieś się potraciły. Do jakiego stopnia w ludziach
owych czasów i to wśród najwyższej inteligencyi, nie było śladu
poszanowania przeszłości, dowodzi wyraziście postąpienie
Akademików z kościołem, który był świadkiem odnowienia, prawie
ponownego założenia uniwersytetu krakowskiego przez Władysława
Jagiełłę, jego rozwoju, życia całego naukowego w tym przybytku
wiedzy. Pamiątki trzech wieków wyrzucono, jak śmiecie bez wartości.
Ponieważ projekt nowego kościoła wymagał rozległych i
odmiennych fundamentów, kopano w ziemi na 8,5 metra, grunt się
bowiem okazał grząskim i robiono nasypy z ziemi i rumowiska, aby
uzyskać wysoki poziom dla świeżego budynku. Zapewne pomniki
znalazły pomieszczenie w owych nasypach.
Kościół św. Anny istniał już w r. 1381, bo jest na to
dowód w dyplomie kodeksu Małopolskiego, wydanego przez dr. Fran.
Piekosińskiego. Delegowany od stolicy apostolskiej sędzia o wyklęciu
czterech dziedziców Słupowa, zawiadamia pismem z datą powyższą
wszystkich zarządców kościołów parafialnych w Krakowie, a między
tymi jest rektor kościoła św. Anny.
Była to dzielnica żydowska od dawna, skoro w najstarszych księgach
radzieckich Krakowa pod r. 1309 wymienioną jest ulica Żydowska, którą
potem nazwano ulicą św. Anny. Mieli oni tu swoją synagogę, łaźnię,
a za murami miasta w tej stronie swój cmentarz. W ciągu 14. wieku
napotyka się w aktach zapiski o nabyciu domów przy Żydowskiej
ulicy przez chrześcijan, zatem dla tych nowych mieszkańców założono
w tej stronie kościół parafialny pod wezwaniem św. Anny. Data
powyżej zacytowanego dyplomu stwierdza, iż już za panowania króla
Ludwika stał taki kościół w Krakowie, ale kto go erygował, dotąd
niewiadomo.
Przy odnowieniu akademii w r. 1400 król Jagiełło, patronat
kościoła św. Anny, oddał w ręce senatu akademickiego do spółki
razem z opatem mogilskim.
W r. 1407 kroniki nasze zanotowały ów straszliwy rozruch,
wywołany przemową księdza Budka z ambony w kościele św.
Barbary, między pospólstwem krakowskiem przeciw Żydom, który się
zakończył zrabowaniem i pomordowaniem żydów, zamieszkujących
dzielnicę tę około kościoła św. Anny, a wreszcie pożarem, któremu
oprócz domów w kilku ulicach uległa i ta świątynia. Żydzi w
niebezpieczeństwie, jak Długosz opisuje, powbiegali na wieżę kościoła
św. Anny, wychodzącą na przedmieście Garbarze, gdzie aż do
wieczora się bronili, ale gdy ich podpalono, musieli się poddać.
Odbudował król kościół spalony i ten za czasów Długosza
przedstawiał się cały z cegły, pokryty dachówką, ale że był
za szczupły i krótki, więc w r. 1428 magister Jan z Wielunia,
proboszcz parafii św. Anny, chór zburzył stary, a nowy znacznie
większy z cegły wymurował swoim i magistra Isznera kosztem. Zwróconym
on był wielkim ołtarzem na wschód, i o ile z widoku miasta
Krakowa (w podobiźnie dołączonego), wnosić można — wyglądał,
jakoby miał nawę główną znacznie wyższą i szerszą od
prezbiteryum, z trójkątnemi ostro zakończonemi facyatami i
podobnie jak cały kościół, dachem szczytowym nakrytą była
kaplica, przylegająca od zachodu. Wieży ani sygnaturki nie widać
żadnej przy tym kościele. Ołtarzy znajdowało się w nim oprócz
wielkiego i dwa małe w kaplicach. Wskazane ich miejsce: jeden od północy
drugi od południa, trzeci przy zakrystyi, czwarty św. Walentego
nieoznaczony, piąty pod organem, szósty przy grobie Jana Kantego.
Kaplice istniały dwie ze swymi ołtarzami, jedna Zarogowskiego,
radcy miejskiego, nosiła tytuł Bożego Ciała, drugą zwano od
fundatora Tesznara, radcy miejskiego.
W r. 1535 wskutek zapisu Michała Turobina, kanonika Łowickiego,
utworzono przy kościele św. Anny kollegiatę, to jest tytuł
proboszcza zamieniono na prepozyta i dodano mu dziekana, 5 kanoników
i 7 wikaryuszów, którzy mieli od biskupa Tomickiego przepisane
odprawiać nabożeństwa i pełnić obowiązki parafialne. Godności
te przeznaczone były dla profeserów akademii, którzy jednak wykładów
nie mogli zaprzestawać po objęciu stanowiska przy kollegiacie św.
Anny.
Sławą Akademii krakowskiej ze stanowiska religijnego był
już w końcu XV wieku magister teologii, profesor w tej wszechnicy
Jan Wacięga z Kęt, który swojem życiem ascetycznem i niesłychaną
prawością charakteru na nadzwyczajną sobie u współczesnych
ludzi cześć zasłużył, iż go po śmierci w r. 1473 jako niezwykłego
męża w kościele św. Anny pod amboną pochowano. Kronika Schedla
w roku 1493 wydana przy opisie Krakowa mówi o sławnym a błogosławionym
uczonym Kantym, jaśniejącym cudami, chociaż dotąd nie został
kanonizowanym. W r. 1539 profesorowie z rektorem Grzegorzem ze
Stawiszyna przełożyli zwłoki czczonego patryarchy Akademii do
nowej trumny, a inny rektor i kanonik kat. krak., Jakób Fredel
sprawił mu r. 1553 okazały nagrobek. W r. 1676 papież Klemens X
pozwolił na oddawanie Janowi z Kęt czci świętego, kanonizacya
jednak odbyła się dopiero w r. 1767 w nowym już kościele św.
Anny.
Pomnik ten wraz ze starym kościołem zatracono. Płyta bowiem
nagrobkowa przechowywana w salce obok wejścia do biblioteki
Jagiellońskiej przedstawia profesora i prepozyta św. Anny Jana
Kaufmana, z początku XVI wieku, a nie pochodzi z nagrobku św. Jana
Kantego, jakto dowiódł dr. Wł. Wisłocki, kustosz bibl. jagieł.
Nadzwyczajnie ciekawa praca tegoż uczonego odczytana na czterech
posiedzeniach Akademii Umiejętności w Krakowie r. 1890 pod tytułem:
»Jan z Kęt Wacięga na podstawie własnoręcznych św. patrona rękopisów
i innych źródeł spółczesnych. Przyczynek do dziejów
Uniwersytetu krakowskiego pozostaje dotąd w rękopisie.
W dzisiejszym kościele św. Anny ozdabiają się ściany
tablicami i nagrobkami profesorów uniwersytetu krakowskiego.
Pomnik Kopernika w bocznem ramieniu nawy poprzecznej
ufundowany w r. 1822 przez ks. kanonika Sebastyana Sierakowskiego,
jest dziełem krakowskiego rzeźbiarza E. Gallego. Odlewy z bronzu
wykonał Antoni Arkusiński, krakowski też bronzownik.
Jak z wszystkiemi kościołami parafialnemi w Krakowie związane były
szkoły, tak i przy kościele św. Anny znajdowała się ona, ale
drewniana bo murowaną ufundował tu w r. 15 11, tak jak wiele
innych, dr. medycyny Maciej Miechowita, kanonik katedr, krak. Był
to obszerny budynek na samym końcu ulicy św. Anny, w którym oprócz
sal do nauki mieściły się mieszkania rektora, kantora, bakałarzy,
a nawet znalazło się coś miejsca dla biednych studentów. Szkoła
ta jednak przy rozpoczęciu budowy nowego kościoła, gdyż temuż
zawadzała, usuniętą została i nową postawiono bliżej murów
miejskich, gdzie dziś są plantacye. W r. 1822 zburzono i tę drugą
zupełnie.
Z rozbiorem Polski w 1772 upadły główne dotacye na
utrzymanie duchowieństwa przy kollegiacie św. Anny pozabierane
przez rząd i napowrót stało się probostwem, którego kolatorem
Akademia pozostała.
Kościół św. Anny zębem czasu mocno nadwerężony
potrzebował ogólnej restauracyi, której dokonał wielkim nakładem
w latach 1882 — 1887 obecny
prepozyt ks. Julian Bukowski wspomniany wyżej jako dobrodziej
odnowy kościoła Panny Maryi.
Z kościołem św. Anny łączą się wspomnienia wszystkich
uczniów pierwszej szkoły średniej polskiej, założonej przez
Akademią w r. 1588 znanej pod imieniem dawniej szkół
Nowodworskich, a w ostatnich czasach gimnazyum św. Anny. A że roiło
się ono zawsze tłumem studentów, gdy na tę część kraju, zwaną
Małopolską, drugiej podobnej szkoły nie było, to bardzo wielkiej
liczbie inteligencyi w Polsce kościół św. Anny z lat młodzieńczych
utkwił w pamięci.
Młodzież szkolna z tego zakładu obowiązaną była do uczęszczania
na nabożeństwa do kościoła św. Anny i na kolanach słuchać
mszy od Sanctus do Agnus Dei.
Swoją drogą odbywały się w tym kościele zawsze wspaniałe
uroczystości uniwersytetu krakowskiego, z których ostatnia w 1900
r. 7 czerwca jako obchód 500-letniej rocznicy odnowienia wszechnicy
przez Jagiełłę uświetniona hołdem wszystkich narodów
europejskich zajęła bardzo piękną kartę w historyi uniwersytetu
i jego kościoła św. Anny.
W r. 1900 zaprowadzono w tej świątyni wielką nowość t.
j. ogrzewanie powietrza za pomocą rur gorących, gdyż panowało tu
zwykle w porze zimowej dotkliwe obniżenie temperatury.
Fot Walery Maliszewski, około
1870
Kościół św. Anny. Ołtarz św.
Jana Kantego