Kościół św.
Wojciecha
W rynku na wylocie ku ulicy Grodzkiej stoi kościółek
niepozorny, tchnący z wierzchu nowoczesnością, którego początek
jednak sięga w stare bardzo czasy. Posiada on w sobie ślady XI
wieku. Kto go założył, niewiadomo. Wedle podania miał na tem
miejscu św. Wojciech ludzi nauczać i dlatego po jego śmierci na
cześć wielbionego męczennika, Bolesław Wielki wystawił tu kościółek.
Czy ten św. Wojciech był kiedy w Krakowie, trudno coś o tem
powiedzieć, bo to tylko żyje w tradycyi. Jeżeli nie król Bolesław
W., to któryś z bliskich jego następców, albo jeden z biskupów
krakowskich pod wezwaniem św. Wojciecha zbudował ten kościół
murowany w XI stuleciu. Przekonanie to wypowiadać można teraz po
naukowem zbadaniu fundamentów i rodzaju murów w budowli tej
dochowanych. Najprzód objawiła się starożytność kościółka
św. Wojciecha w jego zagłębieniu blisko dwu metrów pod poziom
rynku. Znaleziono bowiem w ścianie południowej oddrzwia portalu,
którego łuk obecnie widzialny ponad brukiem rynku uwydatnia
wzniesienie pierwotnego wejścia. Odkryty próg pod ziemią o 1,65
mtr. głębiej wskazuje pierwotne wzniesienie posadzki. Dalej
grubość muru na 90 cnt. i jakość w nim materyału świadczy o
jego starożytności. Fundamenta są z dzikiego kamienia, na nich
spoczywają warstwami układane drobne kamienie, zastosowane do
ciosów umieszczonych po krawędziach. Z żółtawego wapienia
obrobione kamienie w sposób w XI wieku używany, niezmierna
prostota drzwi i okien, łuk bez tympanonu i wreszcie plan kościoła,
wszystko to razem stwierdza pochodzenie jego z przyznawanego mu
czasu. Romańskie oddrzwia od południa, okno od wschodu odkryto
po zdjęciu tynku w r. 1883, zaś zbadanie fundamentów nastąpiło
w r. 1899. Nie znaleziono przytem śladów wieży. Wizyta biskupia
z r. 1584 opowiada o kościółku św. Wojciecha, że prezbiteryum
miał zasklepione, że nad nawą istniał strop z desek,
pomalowany; chór był oddzielony żelazną kratą, nad którą w
środku wznosił się krucyfiks. Posadzka była ułożona z cegieł,
drzwi drewniane, ołtarze trzy murowane, zakrystyi brakowało całkiem,
na dachu w połowie długości trzymała się sygnaturka z dwoma
dzwonkami. Plan poziomy przedstawia się w postaci dwóch prostokątów,
z których mniejszy od wschodu tworzył prezbiteryum, a większy
od zachodu nawę główną.
Patronem kościoła św. Wojciecha bywał biskup krakowski,
dopóki w r. 1401 biskup Piotr Wysz nie dał tego przywileju
Akademii krakowskiej. Odtąd prebendę tutejszą nadawał Senat
akademicki jednemu ze swoich profesorów. Walenty Fontani, doktor
filozofii i medycyny, profesor matematyki na wszechnicy Jagiellońskiej,
zajął się odnową kościoła św. Wojciecha z pomocą
miejscowego kapelana ks. Sebastyana Mirosza w r. 1611 i wtedy
podniósłszy pawiment do poziomu rynku, o tyle dał podwyższyć
w górę ściany, o ile ich skryło się pod ziemię; i na nich
wzniósł kopułę. Odróżnić się to dało po odjęciu tynku,
gdyż nowe mury są z cegły, a stare z kamienia. Wejście
zrobiono wówczas od zachodu, okna okrągłe w ścianach,
sklepienie wewnątrz i wszystko co do ozdoby koniecznem się okazało
sprawiono w stylu barokowym. Zakrystyi jeszcze nie było, aparaty
po nabożeństwie noszono do kollegium większego przy ulicy św.
Anny. W r. 1711 od północy w okrąg przybudowano zakrystyę.
Wreszcie w r. 1778 stanęła kaplica pod wezwaniem św. Jana
Nepomucyna, od południa nieproporcyonalnie duża do kościoła św.
Wojciecha. Gdy jednak w r. 1781 cały kościół ten restaurowano,
ołtarz z św. Janem Nepomucynem przeniesiono na bok w nawie, a w
kaplicy ze zmianą jej tytułu sprawiono ołtarz na cześć bł.
Wincentego Kadłubka.
Z lewej strony w bocznym ołtarzu jest wyrzeźbiona postać
św. Onufrego, modlącego się przed Zbawicielem Ukrzyżowanym, który
mieścił się pierwotnie na środku na tęczy, między chórem a
nawą. Krucyfiks ten z kształtu i całego ułożenia figury można
uważać za zabytek XIV wieku. Pod posadzką w grobie spoczywa z
rodziną fundator przebudowy kościoła, ów profesor i rektor
uniwersytetu W. Fontani, + 1618, nagrobek ma w nawie.
Obraz św. Wojciecha nie jest żadną osobliwością,
pochodzi z XVII wieku. W zakrystyi przechowuje się piękny
srebrny pacyfikał w kształcie krzyża, ozdobnie wykonany w XV
wieku i drugi oryginalny późniejszy w kształcie herbu miasta
Krakowa, z relikwiami św. Jana Nepomucyna.
Z dziejów tego starożytnego kościółka przytaczają
pisarze wiadomość o św. Jacku, iż tu miewał kazania. W aktach
klasztoru Cystersów w Mogile znalazły się wzmianki o dwóch
kapelanach kościoła św. Wojciecha w Krakowie, Wacława w r.
1250, a Dobrosława z r. 1286.
W r. 1450, gdy do Krakowa przybył Jan Kapistran (później
ukanonizowany) to dla wygłaszania kazań do mieszczan tu mu
wystawiono ambonę w rynku koło kościoła św. Wojciecha.
Gdy w r. 1583 kościół św. Barbary otrzymali dla siebie OO.
Jezuici, wtedy kazania po niemiecku w Krakowie dla Niemców
przeniesiono do kościoła św. Wojciecha i tak znów długo tu
trwały, aż kościół św. Barbary po kasacie Jezuitów objęła
kongregacya kupiecka i osobnemu kapelanowi te obowiązki powierzyła.
Kościół św. Wojciecha w r. 1846 służył za więzienie
i lazaret schwytanych lub ranionych powstańców po ulicach
Krakowa d. 20 lutego przez wojsko austryackie. Generał Collin miał
główną kwaterę w głównym odwachu, tu właśnie koło kościółka
św. Wojciecha, którą zasłaniały, armaty wokoło rozstawione.
Skoro we dwa dni później wieczór uszli Austryacy na Podgórze z
Krakowa, zapomnieli o zamkniętych jeńcach w kościółku. Więźniowie
spostrzegłszy brak strażników zaczęli się sami dobijać we
drzwi i dzwonić w kościółku, nadbiegli wtedy mieszkańcy i ich
uwolnili.
Kościół ten okazał się koło r. i860 mocno
zniszczonym, że zawiązano komitet w celu jego restauracyi.
Antoni Wojczyński zajmował się głównie robotami i wtedy ze
zebranych składek 4726 gld. pokryto dach ołowiem i inne spełniono
najkonieczniejsze naprawy.
Widok kościoła w roku 1907