Ogród botaniczny i obserwatorium astronomiczne

 

  Do najmilszych wspomnień dla każdego ucznia akademii krakowskiej, należą wykłady botaniki. Każdy z uczęszczających na nie: lekarz, prawnik, teolog, przed wnijściem na wydział obrany, obowiązanym był słuchać nauk przyrodniczych, między któremi botanika jeśli nie najważniejsza, to najwdzięczniejszą stanowi gałąź. Młodzież, wyrwawszy się z ciasnych murów szkolnych, chętnie biegła do oddalonego o ćwierć mili ogrodu botanicznego, gdzie po długiej zimie witało ją majowe stonko, pieśń słowika, czarowna zieleń i cieniste szpalery. Tu, śród szumu liści rannym wietrzykiem poruszanych, z nieopisaną przyjemnością słuchali zajmującego wykładu nauki, tak blizko spokrewnionej z wiosną. Lekcye odbywały się w sali dolnej, z szerokiemi, półokrągłemi drzwiami i takiemiż dwoma oknami, które na rycinie ponad schodkami kamiennemi w froncie gmachu widzimy. Ztąd na cały ogród roztaczał się czarowny widok; Wykłady te tem więcej miały uroku, że odbywały się pomiędzy 5 1/2 a 6 1/2 z rana, a to dlatego, że lekarze i farmaceuci już o godzinie 7 musieli znajdować się w kolegium fizycznem.
Ogród służył także najczęściej za punkt zborny, z którego wychodzono na wycieczki botaniczne w odleglejsze strony okręgu krakowskiego. Na ekskursyach, tak lubionych przez młodzież, zimna powaga opuszczała profesora; otoczony gronem kwitnącej młodzi, przenosił się duchem w złote wiosenne lata; więc z nauczającemi, mięszały się rozmowy wesołe; pustoty niewinne i figle uczniów umilały te czasem kilkomilowe przechadzki, wywołując nawet poufałe i dowcipne żarciki, z ust nawykłych do głoszenia poważnych prawd nauki.
  O młodzieńcze lata! dlaczegóż tak szybko upływacie!?
  Wybaczcie mi, czytelnicy, ten ustęp poświęcony zamiast opisowi dwóch zakładów naukowych, dawnym wspomnieniom. Sam już widok tej ryciny rozbudza w duszy mojej rzewne a lube uczucia. Ale przystąpmy do rzeczy.

 


  Pierwszą myśl założenia ogrodu botanicznego w Krakowie podał Jan Zemelli doktór filozofii i medycyny, przeznaczając jeszcze w r. 1602 na ten cel tysiąc; złotych węgierskich; do summy tej przybyło w r. 1756 złotych pol. 1756, zapisanych przez Kaźmirza Stęplowskiego. Zamiar jednak chwalebny długie lata oczekiwał wykonania, bo dopiero po utworzeniu komisyj edukacyjnej postanowiono go urzeczywistnić.
  Kędy dziś się wznosi gwiazdarnia i leży jedna z najpiękniejszych ustroni starego Krakowa, był ogród książąt Czartoryskich, następnie od r. 1752 do jezuitów należący. Po kasacyj zakonu, gdy ksiądz Hugo Kołłątaj przybył do Krakowa, dla zreorganizowania akademii, wyjednano od króla Stanisława Augusta darowiznę tego ogrodu, niespełna cztery morgi ziemi wynoszącego. Fundusze pierwiastkowe pomnożył znacznie dar księcia prymasa Poniatowskiego, który z dochodów biskupstwa krakowskiego przekazał złp. 24,000 na wybudowanie obserwatoryum i założenie ogrodu.
  W latach 1782 i 3 profesor chemii i botaniki, Jan Jaśkiewicz, miał sobie poleconem zajęcie się ogrodem. Sprowadzono z Wiednia zdatnego ogrodnika Kaisera, który natychmiast rozdzielił plac na odpowiednie części, zarządził jego splantowanie, inspekta i dwie szklarnie do budującego się obserwatoryum dotykające zaprowadził, a zostawiwszy gorliwego ogrodnika Józefa Polaczka, sam do Wiednia powrócił.
  W cztery lata po piewszem założeniu ogrodu, miejsce dyrektora i profesora botaniki objął Franciszek Scheidt, który przez lat piętnaście pobytu na tej posadzie, ogród do tak kwitnącego stanu doprowadził, iż pod koniec jego zarządu zakład ten, jak na owe czasy bardzo świetny, przeszło 3000 gatunków roślin zawierał. W roku 1805, z woli cesarza Franciszka, nastąpiła zupełna reorganizacya uniwersytetu. Scheidt, niemogący wykładać w języku niemieckim, pozbawiony posady, udał się do krzemienieckiej szkoły, gdzie wkrótce potem życia dokonał. Katedry i dyrektorstwo otrzymał Schiwerek. Niedługo atoli cieszył się tą posadą, gdyż od przybycia do Krakowa ciągle chorując, w wykładach zastępowanym był przez uczonego mineraloga Hacquet'a. Po roku Schiwerek spoczął na cmentarzu rakowickim, a posady jego oddano Józefowi Alojzemu Schultesowi, powołanemu z akademii kadeckiej (Theresianum) w Wiedniu.
  Był to człowiek gorliwy i uczony, botanik zawołany, mający rozlegle stosunki, który przez pół-trzecia roku sprawowania posady dyrektora dla ogrodu wiele zrobił, ilość i dobór roślin powiększył i w towarzystwie Bessera i Estrejchera liczne po Galicyj odbywał ekskursye botaniczne, badając florę tej prowincyj. Nieszczęściem brakło mu serca i przychylności dla miejsca kędy przebywał. Uprzykrzył mu się pobył w nienawistnym dlań kraju podziękował też za posadę i w Bawaryi osiadł. Na jego miejsce zamianowano Józefa Augustyna Rhodiusa, na początku roku 1809.
  Wiadome są wszystkim wypadki tego roku. W skutku ich profesorowie wykładający nauki po niemiecku, ustąpili z katedr krajowcom. Wakowała botanika po Rodiusie, mineralogia po Baltazarze Hacquecie. Na obie te razem posady, referendarz cywilno-wojskowy ks. warszawskiego zaprosił 23 letniego Alojzego Rafała Estrejchera, byłego profesora weterynaryi, którą w r. 1805 porzuciwszy, wyjechał do Wiednia, dla kształcenia się w naukach przyrodniczych.
  Estrejcher, znany w Wiedniu z swych niepospolitych zdolności naukowych, zawezwanym był już poprzednio do tamtejszego uniwersytetu; namowy jednak Horodyskiego, a głównie choć służenia rodakom, pociągnęły go ku Krakowowi, kędy też przez lat 38 obowiązki profesora historyi naturalnej i dyrektora ogrodu botanicznego aż do roku 1843 bez przerwy sprawował, zarządzając prócz tego gabinetami mineralogicznym i zoologicznym.
  Kiedy obejmował posadę profesora, znalazł zaledwo 1200 gatunków; ale szybko braki uzupełnił, a mając stosunki z całą Europą botaniczną, mnóstwem roślin ogród powiększył, tak że już w roku 1815 do 5000 gatunków liczono, a do końca 1842 roku nabył i hodował 14,769 roślin.
  Od objęcia posady przez Estrejchera, ogród wciąż wzrastał. W r. 1816 powiększono szklarnie, w 1832 urządzono plantacye roślin wodnych; w trzy lata później ogród powiększonym został o dwa morgi gruntu z przyległej łąki, które urządzono w smaku angielskim; w następnych latach wystawiono kilka pomniejszych budowli.
  Zakład ten miał być powiększony sąsiednim domem i ogrodem, w którym zamierzono urządzić szkoły weterynaryi i gospodarstwa wiejskiego; nabyto go już w r. 1835. Niewiadomo jednak dlaczego wkrótce potem senat rządzący decyzyę zmienił i ogród przykupiony za nizką cenę na licytacyi sprzedano.
  Estrejeher co roku odbywał podróże, częścią dla oglądania i zakupywania roślin, częścią zaś dla powiększenia swych zbiorów mineralogicznych, a osobliwie entomologicznych, które później do Warszawy pozbył. W początkach swego zawodu starał się niezmiernie o zbogacenie ogrodu: w latach późniejszych, to znękany złą wolą ogrodników, to znów ciężkiemi zgryzotami, wynikających z urzędu, których ani podawać, ani rozbierać, ani sądzić nie mamy prawa, zażądał uwolnienia.
  Katedrę, po nim objął profesor dr. Rafał Ignacy Czerwiakowski, znany autor obszernej botaniki ogólnej i szczególnej, który po powrocie z zagranicy, kędy się w naukach przyrodniczych pilnie kształcił, był naprzód profesorem instytutu technicznego, następnie fizyografii ogólnej, mineralogii, zoologii i botaniki, a po rozdzieleniu tych trzech katedr, zatrzymał tylko ostatnią, wraz z dyrekcyą ogrodu.
  Nowy profesor zajął się natychmiast zmianami uznanemi przez siebie za stosowne i odpowiednie postępowi nauki; sprowadzili wiele roślin w miejsce wyrodzonych i brakujących; przybudował szklarnię poprzeczną i wystawił dla hodowania rośliny Victoria regia, osobną półkrągłą szklarnię z basenem, (którą właśnie na rysunku po prawej stronie łatwo spostrzedz można). W pracach około ogrodu dopomagał profesorowi adjunkt Feliks Berdau, obecnie profesor w instytucie gospodarczym w królestwie polskim. Niedbałość atoli ogrodnika tamowała postęp rozwoju, pomimo usiłowań dyrektora i adjunkta. Z tej przyczyny ogród nie liczył nad półczwarta tysiąca roślin.
  Znalazł się jednak wkrótce godny przedstawiciel tej części zarządu.
  Już od dwunastu lat starano się zjednać Józefa Warszewicza dla ogrodu, lecz udało się to dopiero w początkach marca 1854 roku, w którym to czasie przyjął on posadę, inspektora ogrodu botanicznego.
  Na swojem miejscu Tygodnik Ilustrowany podał już wiadomość o życiu tego znakomitego botanika; tu przypomnimy tylko, że zaimponował Europie swemi botanicznemi wycieczkami i poszukiwaniami w Nowym świecie, że botanizując zwiedził Meksyk, Amerykę środkową, południową aż do Patagonii, przebył mnóstwo rzek, wdzierał się na najwyższe szczyty Andów i szczególnie w rodzinie storczykowych wielkie porobił odkrycia; że go poważają uczeni europejscy, a monarchowie i wielcy dygnitarze okrywają szacunkiem; że cala Europa zna to nazwisko, które przeszło 30 gatunkom roślin nadano.
  Od przybycia Warszewicza, ogród zaczął jakoby nowe życie. Nauka i nieporównana biegłość w technice, podały sobie ręce przyjazne; a dziś zakład ten, do najpierwszych w Europie należąc, wszędzie ma zasłużoną powagę i liczy do 10,000 gatunków roślin, pomiędzy temi przeszło 2000 roślin, których gatunki i odmiany do najrzadszych w świecie należą i rozchodzą się ztąd po najcenniejszych ogrodach naukowych. W ciągu dziesięciu lat, pół-piętnasta tysiąca rozmaitych paczek roślin otrzymał, wysłał zaś przeszło 38,000, co wymowniej nad wszystkie opisy wykazuje stanowisko Warszewicza i wziętość ogrodu w uczonym świecie.
  Gmach w którym mieści się obserwatoryum astronomiczne, wysławionym został według planów Zawadzkiego, majora wojsk za czasów Stanisława Augusta, zdatnego architekta, budowniczego Łazienek królewskich i kilku innych budowl znakomitych w Warszawie. Prowadzenie tej roboty powierzono Feliksowi Radwańskienm, profesorowi mechaniki i architektury. Budowanie trwało lat dwa. Na dole mieści się mieszkanie dyrektora ogrodu, na drugiem piętrze spostrzegalnia, na pierwszem mieszkanie profesora astronomii, które pierwszy zajmował chwalebnej pamięci uczony nasz Jan Śniadecki, po nim Łęski, Józef Czech, Littrow, Karczewski.
  Przez długi czas katedry astronomii zajmował profesor Maksymilian Weisse, który, po wysłużeniu lat prawem oznaczonych, przeniósł się napowrót do Niemiec.
  Dzisiejszym dyrektorem gwiazdarni jest Franciszek Karliński Krakowianin, który przez kilka lat sprawując obowiązki adjunkta przy obserwatoryum w Pradze czeskiej, dał się poznać zaszczytnie z swej gorliwości i pilności w czynieniu spostrzeżeń.
  Obserwatoryum krakowskie posiada zbiór pięknych narzędzi, osobliwie też z czasów dawnych. Jest tu kwadrans angielski Ramsdena, mający przeszło 13" promienia; dwa teleskopy-refraktory achromatyczne Dolanda; kwadrans Canivela, trzy stopy promienia mający ; teleskop zwierciadlany; starożytne astrolabium z napisem arabskim, darowane akademii przez Macieja Hunyada króla węgierskiego. Później sprowadzono ekwatoryał z Monachium, sekstans zwierciadlany Dadleya, deklinator i inklinator magnetyczny. W roku 1825 przybyło piękne koło południkowe, dwie stopy średnicy mające, teodolit ośmiocalowy, teleskop-refraktor Frauenhofera i wielki refraktor, mający 52 linij paryzkich światła.
  Nie mając pod ręką materyałów, nie możemy wyliczyć ostatnich nabytków narzędzi jakiemi obserwatoryum zbogaconem zostało. Dzisiaj zostaje ono pod zarządem profesora młodego, miłośnika nauki, który niezawodnie usilnie starać się będzie o powiększenie skarbu sobie powierzonego.
  Ogród botaniczny krakowski leży na przedmieściu Wesoła, w stronie wschodniej miasta, od ulicy żelazną kratą po dwóch bokach, z dwiema jednopiętrowemi oficynkami oddzielony. O kilka sążni w głębi stoi dwupiętrowy gmach obserwatoryum, którego tylną strony na rycinie widzimy.
Dawniejsza czyść ogrodu jest urządzona w guście starofrancuzkim, z grabowemi szpalerami; środkiem bieży strzyżona ulica; po oba jej stronach dwie poboczne sklepione aleje, nieprzepuszczające nawet śród największego upału promieni słońca. Poza ścianami ulicy znajdują się gabinety roślin ozdobnych, najnowszych, mających się aklimatyzować, rocznych, dwuletnich i trwałych. Staw obszerny z wysepką przeznaczoną na hodowanie roślin bagnowych, w którym założono gabinety roślin wodnych, oddziela dawny ogród francuzki od urządzonego w r. 1825 angielskiego. Poza stawem są dwa obszerne gabinety roślin lekarskich i technicznych. W czyści angielskiej piękne grupy drzew szpilkowych i liściastych; na prawo w końcu wzgórek przeznaczony do hodowania roślin alpejskich, które za czasów Estreichera mieściły się na skale, w gabinecie przed stawem sztucznie urządzonej.
  Przed pałacem znajdują się najpiękniejsze i najozdobniejsze kwiaty gruntowe. Po prawej ręce, biorąc od ogrodu, są dwie szklarnie najdawniejsze, do hodowania roślin drzewiastych południowych; jedna przeznaczona na rośliny nowo-holandzkie, druga na przylądkowe; dalej następują: szklarnie palmowa, storczykowa, dwie cieplarnie, treibhauz, cztery szklarnie do zimowania roślin, siewiarnia, dwa budynki przeznaczone do przechowywania młodych roślin, inspekta, jednem słowem kilkanaście budowl mniejszych i większych posługuje ogrodowi. Cześć francuzka oddzielona od sąsiednich posiadłości murem nizkim, angielska rowem nieszerokim, co niedostatecznie zabezpiecza ogród od najść nocnych lubowników, zwłaszcza że poza rowem ciągną się łąki każdemu przystępne.
  W ogóle miłe to i ciche ustronie, zwłaszcza w dni powszednie, i miejsce ulubione przechadzek dla mieszkańców Krakowa.

Władysław L. Anczyc

 

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Treibhauz - szklarnia

Astrolabium ( astrolabon "chwytający gwiazdy") – pomiarowy przyrząd astronomiczny używany w nawigacji do początku XVIII wieku, służący do wyznaczania położenia ciał niebieskich nad horyzontem, poprzednik sekstantu

Ekwatoriał - teleskop umieszczony na urządzeniu umożliwiającym ciągłą obserwację obiektu astronomicznego, zmieniającego swe położenie wskutek ruchu dobowego; ekwatorial (dawniej)