Pierwszych naszych królów zwłoki chowano w wyżłobionych
pod pawimentem otworach, nakrytych z wierzchu płytą z kamienia
lub z metalu. Zagłębienia te bywały obłożone głazami i w
nich spoczywali zmarli na piasku wprost, albo w trumnach. Tak
pochowano w Poznaniu Mieczysława I, Bolesława W., Mieszka II i
Kazimirza I — tak Władysława Hermana i Bolesława Krzywoustego
w Płocku, Mieczysława Starego w Kaliszu i t. d. Inni legli rozprószeni,
że dopiero od Bolesława Kędzierzawego rozpoczyna się szereg władców
polskich chowanych w Krakowie. Kazimirz Sprawiedliwy spoczął w
katedrze na Wawelu, o tem jest wiadomość historyczna; po nim
Leszek Biały tu też miał być pochowanym, Bolesław Wstydliwy
leży w kościele wśród Braci św. Franciszka, a Leszek Czarny u
Braci św. Dominika. Przemysław znalazł grób dla siebie w
Poznaniu.
W trzeciej z kolei nowo zbudowanej katedrze na Wawelu
przyszło najprzód chować Władysława Łokietka. Złożono go
pod posadzką w łożysku kamiennem na piasku po pod grobowcem,
jaki się do naszej pamięci dochował z zatraceniem baldachu.
W r. 1838 przy naprawie cokołu u pomnika zrobił się otwór,
którym dało się zajrzeć do wnętrza grobu i spostrzeżono
postać małą, wąskim metalowym paskiem objętą, obok ręki leżało
metalowe berło, na głowie tkwiła jakaś niby korona, a na
nogach widać było obuwie. Bliżej nie badano, grobu nie
otwierano.
Kazimirz W. wbrew wszelkim twierdzeniom, jakoby nie wolno
było chować ludzi w kościołach nad posadzką, tylko
ubeatyfikowanych, przy restauracyi grobowca w r. 1869 znalazł się
na wierzchu w tumbie. Trumna drewniana, w której króla złożono,
ustawiona na żelaznych prętach, zbutwiała, zwłoki tedy zapadły
się na dno wnętrza sarkofagu. Na głowie tkwiła korona otwarta,
miedziana pozłocona, w kształcie lilij kopię tejże zostawiono
w skarbcu kościelnym; przy jednej ręce leżało berło zdobne w
liście gotyckie, przy drugiej było jabłko z krzyżykiem. Koło
nóg znaleziono ostrogi ozdobne. Odszukano też skromny pierścień
i okówki z guzów. Wszystko to z pietyzmem napowrót włożono w
nową trumnę miedzianą i zamurowano ją w tumbie.
Po lewej stronie wielkiego ołtarza miedzą tylko od Władysława
Łokietka oddzielona tumba z wapiennego kamienia wyrobiona,
zawiera zwłoki królowej Jadwigi. Zaglądano tam w r. 1887 po
odchyleniu posadzki i zobaczono pakę z drzewa sosnowego czworokątną,
postawioną na prętach żelaznych wbitych w ścianę tak, że na
nich spoczywa trumna. Wieko nie przylegało z wierzchu i było
spruchniałe.
Wewnątrz postać całą przykrywał całun. Szkielet
przedstawiał wysoką niewiastę, pięknie zbudowaną; koło
prawej ręki leżało berło gotyckie drewniane pozłacane, koło
lewej jabłko takież z krzyżykiem. Przy czasce widać było
resztkę niby czapki i ułomek liścia od korony złoconej
drewnianej; koło bioder leżał pasek z tęgiej materyi, a koło
nóg resztki skóry, zapewne z obuwia. Wewnątrz grobu znać było
ślady dawniejszego odkrywania; nasypane rumowisko zdradzało
robotę za biskupa Gembickiego przy stawianiu wielkiego ołtarza
podjętą. Wówczas bowiem dla symetryi podwyższenia terenu usunięto
kratę otaczająca grobowiec Jadwigi, a obłożono go wysoko
marmurowemi płytami i opatrzono nowym napisem, jaki do dziś dnia
widzimy.
Uwielbianą królowę spodziewano się ujrzeć na ołtarzu jako świętą
i dlatego złożona w tymczasowym grobie nie doczekała się
sarkofagu.
Władysław Jagiełło sprawiwszy sobie za życia
grobowiec, kazał się pochować przed ołtarzem św. Krzysztofa
ufundowanym przez królowę Jadwigę między dwoma filarami,
naprzeciw najstarszej wówczas kaplicy św. Piotra i Pawła, którą
przerobić kazali Wazowie dla siebie. W r. 1753 zawadzał ten
nagrobek fundatorowi ołtarzy marmurowych nowych w katedrze
wykowanych wedle jednej formy i razem z usuniętemi staremi ołtarzami
spotkał ten sam los sarkofag Jagiełły, z tą tylko różnicą,
że go nie wyrzucono lecz przeniesiono w inne miejsce do kaplicy
św. Krzyża. Tu znów dla niego pozbyto się nagrobka królowej
Elżbiety.
Grób apostoła Litwy po odjęciu pomnika przyłożono
posadzką zwykłą i przez 150 lat po nim deptano bezwiednie. W r.
1902 przeniesiono grobowiec Jagiełły napowrót w właściwe
miejsce między temi samemi filarami, znaleziono pod posadzką
fundamenta bez ruszania grobu i nakryto tumbą miejsce wiecznego
spoczynku króla. Nie korzystano ze sposobności zajrzenia do
grobu Jagiełły, a któż może wiedzieć, czy nie byłoby pożytecznem
dla utrwalenia jego zwłok, jak się to pokazało przy odkryciu
grobu Kazimirza W.
Kazimirz Jagiellończyk sprawił sobie w kaplicy św. Krzyża
za życia sarkofag wykonany po mistrzowsku z marmuru przez sławnego
rzeźbiarza Wita Stwosza i pod nim go pochowano. Nagrobek jest
wewnątrz pusty, o czem się przekonywano, zatem kości muszą leżeć
pod posadzką, lecz do sprawdzenia nie było sposobności.
Dla ukochanego Olbrachta matka Elżbieta: rozdzieliwszy na
połowy kaplicę św. Jana Ewangelisty, w oderwanej części
wystawiła wspaniały grobowiec pierwszy w Polsce w stylu
odrodzenia i pod nim zwłoki jego pochowała. Dotychczas nie oglądane.
Podobnie spoczęły pod pawimentem: Elżbieta żona
Kazimirza Jagiellończyka w kaplicy św. Krzyskiej, — Zofia, żona
ostatnia Władysława Jagiełły w kaplicy przez siebie
ufundowanej, — Elżbieta Pilecka w kaplicy Mansionarskiej i Anna
Cylejska w ambicie, gdzie dotąd stał posąg Włodzimirza
Potockiego, wykuty przez Torwaldsena.
Dopiero w XVI wieku król Zygmunt I dla pierwszej swej żony
Barbary Zapolyi umyślił wybudować kryptę, sklep podziemny,
gdzieby on i jego dzieci znalazły po śmierci pomieszczenie.
Zamiar przeszedł w czyn i pod sławną z piękności kaplicą
Zygmuntowską znalazła się katakumba najpierwsza w katedrze
krakowskiej, a podobno i w całej Polsce. Za przykładem króla
poszli biskupi, za nimi panowie świeccy i przebudowali wszystkie
prawie kaplice w katedrze w ten sposób, iżby zyskać groby
podziemne przestronne i zasklepione, z osobnym po schodach wejściem.
Z tą zmianą chowania nastało inne pojęcie o celu nagrobków.
Rzeźba nagrobna nie kryła już zwłok tego, którego wyobrażała,
stała się jego pomnikiem. Kiedy już królowie i biskupi mieli
dla siebie sklepy grobowe, całe duchowieństwo i dygnitarze świeccy
zapragnęli uzyskać katakumby w katedrze i wtedy to w XVII wieku
(koło r. 1644) założono sześć długich korytarzy pod obejściem
w około prezbiteryum i nawą południową, z osobnym do każdego
wejściem i w nich chowano kanoników, psałterzystów i t. p.
Wazowie postanowili zbudować sobie grób podziemny pod
kaplicą i nieuszanowali czcią otoczonego miejsca, dla którego
architekt katedry gotyckiej nawet plan murów i sklepienia nakręcał,
byle nieruszać grobowca pierwotnego św. Stanisława i biskupa
Prandoty. Zburzyć kazał Zygmunt III kaplicę św. Piotra i Pawła,
a w jej miejscu postawić nową w stylu barokowym wewnątrz. Nie
była gotową nawet przed śmiercią Jana Kazimirza, więc zwłoki
Wazów wpuszczono do sklepu Zygmuntowskiego. Dopiero Jana
Kazimirza zmarłego we Francyi sprowadził do Krakowa biskup
Trzebicki, poczem Jan III Sobieski, wedle dawnego zwyczaju, przed
koronacyą wyprawił wspólny pogrzeb dwom swoim poprzednikom:
Janowi Kazimirzowi i Michałowi Wiśniowieckiemu dnia 31 stycznia
1676 roku.
Umieszczono Jana Kazimirza w grobie Wazów, na środku w
sarkofagu wykutym z kamienia, zaś w trumnie drewnianej króla
Michała, w podziemiu kaplicy św. Krzyskiej.
Sobieski po śmierci nie miał spokoju, bo najprzód przeleżały
zwłoki jego zabalsamowane przeszło rok w Willanowie, skąd
przeniesiono je uroczyście do kościoła OO. Kapucynów w
Warszawie. Tu spoczywał bohater królewski do r. 1733, a obok
niego znalazły się zwłoki żony jego Maryi Kazimiry,
sprowadzone z Francyi w r. 1716. Skoro umarł w Warszawie August
II w r. 1733, Stany zajęły się pogrzebem dwóch królów naraz.
Wywieziono je wraz z ciałem Maryi Kazimiry z Warszawy d. 10
sierpnia i złożono w Krakowie wszystkie razem na Wawelu, w
sklepie pod kaplicą Wazów. Kaplica św. Leonarda pozostawała ciągle
składem wszelakich rupieci i dopiero gdy król Stanisław
Poniatowski objawił życzenie, aby w tej krypcie go po śmierci złożono,
uporządkowano to podziemie. Sprawił on z czarnego marmuru
sarkofag z metalowemi ozdobami dla Jana III i polecił w nim złożyć
trumnę ze zwłokami tegoż króla, co też spełniono w r. 1788 (Przy
rytowaniu roku MDCCLXXXVIII w napisie na wierzchu grobowca
opuszczono przez pomyłkę literę (V) i przez to zmieniono datę
1788 na 1783 co się nie zgadza z rzeczywistością). Obok
grobowca postawiono tu wtedy zwłoki Maryi Kazimiry, gdy jednak z
powodu zbutwienia drewnianej trumny, poniewierały się kości królowej,
Ferdynand I, cesarz austryacki, sprawił dla niej grobowiec z
kamienia w r. 1840 do którego ją włożono.
Gdy brakło nam królów, bo nawet ostatni legł w
Petersburgu, krypta na groby królewskie przeznaczona stała się
miejscem spoczynku dla bohaterów narodowych.
W r. 1818 przywieziono z największą czcią ze Szwajcaryi
zwłoki Tadeusza Kościuszki i w trumnie postawiono tu na Wawelu w
krypcie św. Leonarda przy ścianie bliżej grobowca Sobieskiego.
Trumna jest dębowa, kolorem mahoniu powleczona, z czterema
stalowemi antabami. Z wierzchu we wieko wpuszczony krzyż z
czarnego dębu służy za ozdobę całą. Wewnątrz zwłoki Kościuszki
zabalsamowane, w czarny strój ubrane, spoczywają w drugiej
trumnie ołowianej. Po sprawieniu sarkofagu z jasnego kamienia,
wedle rysunku architekta Franciszka Lanciego, a wykutego przez
krakowskiego rzeźbiarza, Pawła Filipiego d. 22 grudnia r. 1832,
włożono doń pieczęciami opatrzoną trumnę z ciałem Kościuszki.
Stanął tu już przedtem nagrobek z czarnego marmuru dla
zwłok księcia Józefa Poniatowskiego, sprowadzonych z Warszawy w
r. 1817 do Krakowa. Postawione w trumnie miedzianej obok sarkofagu
Sobieskiego, doczekały się w r. 1830 grobowca z czarnego
marmuru, wykonanego przez krakowskiego rzeźbiarza, Ferdynanda
Kuhna. Sprawiła go siostra księcia Józefa, Marya hr.
Tyszkiewiczowa.
W r. 1840 wniesiono do krypty św. Leonarda trzy trumny z
podziemia Wazów, kryjące zwłoki króla Władysława XV, żony
jego Maryi Ludwiki i córeczki ich Maryi Anny Izabelli. Przy
odnawianiu trumien oglądano ciała zmarłych. Szkielet króla
okrywały resztki płaszcza, a na trupiej głowie wtłoczoną widać
było koronę.
W końcu, gdy kamień przykrywający sklep podziemny w
kaplicy św. Krzyskiej pęknął i uszkodził czaszkę króla
Michała Wiśniowieckiego, przeniesiono zwłoki jego w r. 1858 do
krypty św. Leonarda i złożono w sarkofagu z czarnego marmuru,
sprawionym przez Franciszka Józefa, cesarza austryackiego. Stanął
on pod ścianą naprzeciw grobowca Kościuszki. Spoczywali tedy
polscy królowie pod swoimi grobowcami w kościele, albo w trzech
sklepach podziemnych: pod kaplicą Zygmuntowską i Wazów, oraz w
krypcie św. Leonarda. W r. 1772 moskiewscy żołnierze plondrując
po katedrze i szukając wszędzie ukrytych konfederatów Barskich
wdarli się też do grobów i do zwłok królewskich zaglądali.
Dla ciekawości otwierał trumny królewskie na Wawelu w r.
1791 Tadeusz Czacki, w r. 1814 Michał Stachowicz dla rysowania, w
r. 1831 też ktoś do nich zaglądał, a w końcu, gdy się trumny
rozluźniły, przerzucał kościami nieboszczyków, kto chciał.
Musiało już fatalnie się przedstawiać miejsce spoczynku
naszych władców, gdy w r. 1862 d. 15 sierpnia zawiązał się
komitet w Krakowie osób piastujących tu pierwszorzędne godności
(Składali ów komitet: Dr. Dietl, hr. Włodzimirz Dzieduszycki,
Wincenty Kirchmayer, ks. Jerzy Lubomirski, biskup Łętowski, hr.
Piotr Moszyński, Paweł Popiel, hr. Adam Potocki, ks. Władysław
Sanguszko i Teofil Żebrawski), który ogłaszając projekt
restauracyi grobów królewskich na Wawelu, tak się odezwał:
"Gdyby cudowną trąbą anioła zwołany, jednej chwili zebrał
się cały nasz naród, wszedł do podziemnych lochów na Wawelu i
ujrzał trumny swoich niegdyś królów, zaniemiał i osłupiałby
ze zgrozy i żalu nad okropnem zaniedbaniem i opuszczeniem, w
jakiem się groby te znajdują". Dlatego, aby się ocknąć z
tego uśpienia, uwłączającego godności narodu, postanowili członkowie
komitetu zebrać drogą powszechnych składek fundusz odpowiedni
na odnowienie tych podziemi.
Projekt obejmował następujące roboty: dzisiejsze groby
Jagiellonów, Wazów i Jana III z Kościuszką i Poniatowskim miały
być z sobą połączone podziemną galeryą; w urządzonych z
przewiewem sklepach stanąć miały trumny królów z ich żonami
i dziećmi, a pamięć królów polskich gdzieindziej spoczywających
uczczoną nagrobkami lub tablicami zawierającemi imiona i daty z
ich życia. Grobowce nie nad zwłokami stojące miały być przywrócone
w właściwe miejsca, a po dokonaniu restauracyi utworzyć
zamierzono stały komitet do czuwania nad bezpieczeństwem, całością
i porządkiem grobów królewskich.
Działo się to w przededniu powstania r. 1863, kiedy nie
czas było myśleć o umarłych, gdy naród pasował się o swoje
życie z przemocą wrogów. Zamiary co do katedralnych podziemi
pozostały na papierze w protokołach komitetu.
Później krakowskie Tow. naukowe w 500-letnią rocznicę
założenia Akademii przez Kazimirza W. postanowiło dla uczczenia
pamięci tego króla odnowić jego grobowiec w katedrze na Wawelu.
Do czynu przystąpiono w r. 1869 i przy tej sposobności
przypadkowo odkryto wewnątrz tumby zwłoki jego.
Składki na tę restauracyę grobowca Kazimirza W. posypały
się tak duże, że nietylko opędzono suto wszelkie koszta z tą
robotą związane, ale zostało 7 tysięcy guldenów nadto, które
naturalnie opinia publiczna, poruszona przez Kraszewskiego, uznała
za przeznaczone na restauracyę grobów innych królów polskich
na Wawelu. Utworzono nowy komitet, do składu którego weszło z
pierwotnego czterech członków. W r. 1873 rozpoczęto roboty pod
kierunkiem inżyniera dra Teofila Żebrawskiego.
Jak widać z dołączonego planiku, przebito najprzód z
krypty św. Leonarda wejście do podłużnej katakumby, a z niej
do sklepu pod kaplicą Wazów; wyrównano, o ile się dało, teren
i uzyskano miejsca dosyć na ustawienie trumien nastermanych dotąd
w dwóch grobach. Przy tej odnowie szukając zwłok królów
najdawniejszych pod posadzką krypty św. Leonarda, nie znaleziono
ich wcale, bo nie była ona na groby przeznaczona, lecz za to
odgrzebano ziemię i gruzy przez wieki grubo nasiesione i odsłonięto
bazy romańskich kolumn, pochodzących z XI wieku. Wystawiono też
wtedy ołtarz romański wedle projektu Viollet le Duc’a, z witrażem
przedstawiającym św. Leonarda podług pomysłu Matejki. Kardynał
Leduchowski darował do tej krypty krzyż z romańskiej epoki
cennej wartości, który obok ołtarza zawieszony jest na ścianie.
Z inicyatywy prof. J. Łepkowskiego znaleźli się ofiarodawcy na
sprawienie lamp w różnych kształtach do tych katakumb i obrazu
Matki Boskiej Częstochowskiej. W tak odrestaurowanych sklepach
rozmieszczono teraz trumny królów, które nie były włożone do
sarkofagów tak, że je można swobodnie zwiedzać każdego czasu.
Niebawem przybył jeszcze jeden sklep podziemny, połączony wejściem
z drugiej katakumby, w którym ustawiono trumnę ze zwłokami króla
Stefana Batorego w r. 1877. Spoczywał on w kaplicy Mansyonarskiej
pod swoim wspaniałym sarkofagiem, wykutym z marmuru, lecz przy
tegoż restauracyi odkryty, gdy i trumna wewnętrzna dno miała
zepsute, po jej naprawieniu przeniesiono zwłoki królewskie
do współnych katakumb obok krypty św. Leonarda. Postać Stefana
dobrze się utrzymała; na aksamitnej poduszce widać było głowę
w koronie z brodą i wąsami; jabłko przy lewej a berło przy
prawej ręce. Ciało okrywała kapa ze złotogłowia, przy prawem
kolanie leżała karabela, a nogi zasłaniał chmiel. Wewnętrzna
trumna jest z drzewa, wierzchnia z cyny, z wypukło odlewanemi
scenami z pisma św., wykonana w Gdańsku w r. 1588 przez
Wojciecha Chmureckiego. Na wierzchu obok rzeźb i napisu
umieszczony jest w popiersiu portret króla malowany na blasze.
Kiedy mowa o wyglądzie królów w trumnach, warto dopełnić
wiadomości, jakie są o reszcie, co tu spoczywają. I tak Jana
III Sobieskiego twarz zdobią wąsy dobrze dochowane. Ubrany jest
w kapę złotogłową, dalmatykę srebrną, w pończochach i
trzewikach z lamy białej, złotem wyszytych. Na głowie tkwi
korona srebrna pozłacana. Zygmunt Stary leży w kamiennem łożysku,
na ubitym dobrze piasku, w koronie jakiejś osobliwej na głowie,
na twarzy skóra przyschnięta, a na niej widać włosy na głowie
i brodzie. Suknie trzy leżą jedna na drugiej, przepasane wązką
jedwabną wstęgą; przy prawej ręce berło, przy lewej jabłko,
kawał jakiegoś szyszaku ozdobnego; na szyi wielki łańcuch złoty
z krzyżem, drogimi kamieniami sadzony, na palcu u lewej ręki
pierścień złoty z dyamentem. Zygmunt August cały przysypany
chmielem, gdy go Czacki oglądał zupełnie się cało przedstawiał,
tylko w kolorze zczerniałym. Na głowie miał koronę, przy
prawej ręce świat, przy lewej berło, suknia bogata ale zbutwiała;
na szyi bogaty złoty łańcuch z kamieniami w krzyżu. Na każdego
zwłokach, na piersiach tablice się znajdowały srebrne z
napisami rzecz objaśniającymi dokładnie.
Wejście do wszystkich podziemnych grobów królewskich ze
sobą połączonych zostawiono jedno z bocznej nawy, dotychczas używane,
prowadzące kręconemi schodami do krypty. Dawniejszą komunikacyę
z pola wiodącą po schodach do grobu pod kaplicą Zygmuntowską
zamurowano.
Gdy przyszło złożyć na Wawelu zwłoki największego
polskiego wieszcza, Adama Mickiewicza, to dlań przeznaczyła
kapituła miejsce w ambicie od północy opodal drzwi od zakrystyi.
Podziemie trzeba było pogłębić o jeden metr wykuciem w skale,
na jakiej stoi katedra. Po otwarciu metalowej płyty w posadzce,
wchodzi się po 12 stopniach do przedsionka, z którego widać głębiej
jeszcze o 3 stopnie w półkole zasklepioną kryptę. W niej na środku
stoi sarkofag z białego kamienia wykuty, przedstawiający trumnę
w stylu renesansowym. Na wązkiej ścianie grobowca od głowy
wyryte jest imię i nazwisko wieszcza, w przeciwległej od ołtarza
tkwi miedalion Adama, wykonany przez rzeźbiarza R. Lewandowskiego.
Ołtarz tworzy marmurowa mensa z umieszczonym w ramie kolistej
obrazem Matki Boskiej Ostrobramskiej, który wyrobiono z mozajki
szklannej u Salviattego w Wenecyi, kosztem hr. K. Przeździeckiego.
Pomysł na urządzenie krypty i sarkofagu dał architekt Sł.
Odrzywolski, a roboty kamieniarskie rzeźbiarskie wykonano w zakładzie
braci Trembeckich. Na łuku rozpoczynającym sklepienie tkwią
trzy tarcze z herbami Polski, Litwy i Rusi. Po otwarciu pierwotnej
trumny cynkowej, zdezelowanej w Montmorency, spostrzeżono, że
pomimo zabalsamowania ciało zniszczało zupełnie, zostały tylko
kości, które przełożono do nowej trumny ołowianej okrywszy je
kwiatami, zalutowano. Te znów wsunięto do drugiej drewnianej, w
której wieszcza resztki do ojczystej ziemi przywieziono i tak je
z ogromną uroczystością na Wawelu złożono d. 4 lipca r. 1890.
Przy obecnej restauracyi katedry w grobach królewskich odsłonięto
w kilku miejscach najważniejszych ścianę dla badań prof. T.
Wojciechowskiego, podjętych w celu wyświecenia początków kościoła
katedralnego. W rogu poza grobowcem księcia Józefa
Poniatowskiego widać lico muru z końca XI wieku. Najciekawszemi
jednak są wątki murów w sklepie pod kaplicą Wazów, gdzie
obecnie stoją trumny Barbary Zapolskiej, Anny Jagielonki i
Zygmunta Augusta. Tu należy zwrócić uwagę najpilniejszą każdego
na obnażone z tynku ściany od południa, bo to są pozostałości
z katedry Bolesława Chrobrego. Zaś od zachodu w ścianie pod
obrazem Matki Boskiej widać proste kamienne węgary drzwi wązkich
zamurowanych cegłą, z progiem mocno wychodzonym. Było to przejście
w kościele romańskim z kaplicy św. Piotra i Pawła do
kapitularza w podwalinach wieży, przez dwa wieki używanego. W
krypcie św. Leonarda przy przejściu koło trumny Władysława IV
tkwi w ścianie z kamienia wykuty bazyliszek czyli smok, ponad
gzymsem zdradzającym rzeźbę z oddrzwi katedry romańskiej,
znalezioną w podziemiach przy przebijaniu komunikacyi między
sklepami w r. 1874.
Trumny, kryjące zwłoki królewskie, przedstawiają się
tu rozmaicie. Jedne bardzo ozdobne, zapełnione płaskorzeźbami
figuralnemi i ornamentacyjnemi złocone, to barwione kolorami żywemi,
wszystkie naturalnie w stylu odrodzenia lub barokowym. Obok
bogatych co do kształtu i ozdób, odbijają inne proste skromnością.
Najwspanialsze trumny mają Wazowie: Zygmunt III i żona
jego Konstancya, oraz Alina, odlane z cyny; potem ozdobnie
przedstawiają się trumny z miedzi wyrobione Władysława IV i
Jana Alberta kardynała, oraz z cyny wyrzeźbione Zygmunta
Augusta, Anny Jagiellonki i Stefana Batorego. Wszystkie one
odrestaurowane świadczą dobrze o charakterze nowego społeczeństwa
polskiego, że umie uszanować wszelkie pamiątki z przeszłości.
Przy restauracyi kaplicy królowej Zofii przypadkiem
odkryto jej grób. Trumna drewniana, w której były złożone zwłoki
królowej spróchniała i rozsypała się. Z polecenia kapituły
katedralnej sprawiono nową trumnę miedzianą i do niej d. 7
czerwca r. 1902 przeniesiono wszystko, co się w grobie znalazło,
a niewiele tego było, bo ząb czasu od r. 1461 tak szkodliwie
podziałał, że z kości pozostał tylko biały proch. Z głowy
dochowała się część czaszki górnej, czoła kości
policzkowej lewej. Na ciemieniu były włosy, splecione w
warkoczyki. Na tem spoczywała korona miedziana pozłacana w kształcie
obręczy z 6 kwiatonami lilii. Pod głową znalazły się szczątki
poduszki jedwabnej. Suknia ukazała się jedwabna z szerokimi rękawami,
na piersiach zapinana pętliczkami na małe srebrne guziki. Całe
zwłoki pokrywała materya jedwabna wzorzysta, niby całun.
Tkaniny były bardzo zetlałe. Zresztą nie odkryto w grobie żadnego
innego przedmiotu, a z wyglądu całości nabyli świadkowie tych
przenosin przekonanie, że grób ten nie był nigdy od pogrzebu królowej
otwieranym.
Opatrzywszy tabliczką z odpowiednim napisem, trumnę z
resztkami zalutowano i wsunąwszy do grobu, zasklepiono.