II.
STAN PAŁACU W W. XVIII I DO POŁOWY W. XIX.
Zachowana «Rewizja Pałacu
Biskupiego» z r. 1759 świadczy o zaniedbaniu zarówno budynku jako
takiego, jak i mieszkań samych w jego wnętrzu. Wspomniano tam
szczegóły dawnej świetności, zachowanej w resztach, jak sufity
jedne malowane, inne ozdobne «snycerską robotą ze złoceniem»,
liczne odrzwia marmurowe, a nawet jedne «mozaikowe», ale obok tego
ustawicznie mowa o popękaniu i «wydęciu murów» tak na fasadach
jak i w komnatach, o szkarpach potrzaskanych i «ścianach
nachylonych». Odrzwia, progi, schody kamienne, sklepienia i powały,
są przeważnie nadrujnowane, jedne odrzwia podstęplowane; tynki
poodpadały. Piece w złym stanie. Posadzki marmurowe i ceglane «nadpsowane»,
wiele okien jest z szybami wytłuczonemi i «pustych», drzwi
drewniane wymagają naprawy. W dziedzińcu bruk dziurawy, a pompa u
studni «napita».
W «galerji» (prowadzącej z wjazdu ku klatce schodów głównych)
pod kolumnami «bazy i cokoły miejscami powyrywane». W stosunkowo
mniej uszkodzonej klatce schodów głównych, i dziś jeszcze zdobiącej
Pałac, są jednak także uszkodzenia. Według tej rewizji ściany są
tam porysowane, istnieję wspierające się na kolumnach i filarach
sklepienia, i równie nad schodami, ale «na sali» czyli w otwartym
przedsionku do pokoi I piętra u «parapetów» kamiennych między
kolumnami kilka «balasów strzaskanych».
Stan ten smutny zachowywał się — jeśli nie pogarszał
— do początku w. XIX. Wiadomość bowiem niekiedy podawana,
jakoby pod sam koniec XVIII w. biskup Feliks Turski h. Rogala, który
zasiadał na stolicy biskupiej latach 1790-1800, «Pałac Biskupi
przyprowadził do ładu» a nawet, że tenże został przez
Turskiego r. 1798 «podniesiony» zdaje się być co najmniej
przesadzoną w każdym razie nie jest też chyba ścisłem
twierdzenie jednego z tych źródeł, że Pałac «w postaci nadanej
mu przez Gembickiego» dotrwał do r. 1773, a po rządach Turskiego
«w ostatnich przemianach politycznych» (więc aż w XIX w.), «szpitalem
wojskowym» zajęty, uległ dopiero dalszemu zniszczeniu.
Stan zniszczenia, sięgający poprzednich dziesiątków lat,
widocznie za Turskiego nie doznał wielkiej zmiany na lepsze. W
opisach z samego końca w. XVIII i początku w. XIX nader skąpe
tylko są wzmianki o szczegółach ozdobniejszych, o marmurowych
odrzwiach wejść do niektórych pokoi, o kilku pokojach z sufitami
malowanemi lub ozdobionemi «snycerską robotę ze złoceniami». Tu
i owdzie wspomniane są posadzki marmurowe, piece kaflowe, kominki
szafiaste. Ale to wszystko resztki dawnej świetności. Mimo nich
rezydencja biskupia pod koniec w. XVIII znajdowała się w stanie opłakanym
opuszczenia. Nie dziw; utrzymanie takiego ogromu było ciężarem
niemałym, zwłaszcza w owych politycznie niespokojnych czasach
rozbiorowych.
Dwa inwentarze, a mianowicie szczegółowy inwentarz z r.
1800 i inwentarz niemiecki z r. 1804 spisany przy objęciu przez
biskupa krak. Andrzeja Gawrońskiego Pałacu, dostarczają nam obok
wiadomości o złym stanie budynku, ważnych informacyj o jego wyglądzie
i rozkładzie ówczesnym. Widzimy z nich, a zwłaszcza z pierwszego,
że obszerny gmach - zachowany w murach do dziś dnia liczył wówczas
ubikacyj przeszło 130.
Najlepiej zachowane i urządzone były pokoje, zwane ,«Małachowskie»;
tam zapewne od czasów biskupa Małachowskiego, t j. od czwartej ćwierci
w. XVII, znajdowało się na I piętrze mieszkanie biskupie. Jest
tam sala i inna jakaś «sala komedjalna», pokój stołowy, kilka
pokoi z odrzwiami marmurowemi, inne z odrzwiami kamiennemi. Te
pokoje znajdują się w skrzydle zdażającem ku ul. Wiślnej, wzdłuż
dzisiejszych plantacyj. W ich sąsiedztwie mieściła się -
przeciwnie jak dziś - ówczesna kaplica biskupia z chórem
drewnianym; była ona blisko narożnika Pałacu i blisko schodów
bocznych koło skrzydła plantacyjnego, ale zdaje się jeszcze w obrębie
skrzydła głównego.
W tych opisach z końca XVIII i początku XIX w. spotykamy też
wzmiankę o niewielkiej kamienicy dwupiętrowej przy końcu uI. Wiślnej,
dziś złączonej z Pałacem Biskupim, ale złączonej od niezbyt
dawna. ( P. Adam Chmiel, dyr. miejskiego Archiwum A. D. m
Krakowa, udzielił mi łaskawie wiadomości, że według źródeł,
które posiada, w kamienicy tej była od dawna drukarnia, zdaje się
«akademicka», którą nabył Andrzej Załuski, biskup krak. w
latach1747-1757 i uczynił własnością Seminarjum duchownego.
Kamienica ta przestała mieścić drukarnię i złączona z Pałacem
Biskupim została w jedną posiadłość prawdopodobnie ok. r.
1808/1809 tym bowiem czasie, według zapiski A. Grabowskiego w rękop.
«Pożar Krakowa», opuściły Norbertanki budynek klasztorny przy
kościele ś. Norberta i oddano go Akademji, t. j. Uniwersytetowi, w
nim do r. 1850 mieściła się drukarnia Akademicka. )
W inwentarzu z r. 1800 czytamy, że korpus Pałacu na przeciw
zabudowań franciszkańskich jest «środkiem na jedno piętro», zaś
narożniki są o «piętrach dwóch, z facjatami dach zasłaniającemi»,
na których u góry herby Nałęcz. Bok, od muru miejskiego (znajdującego
się w miejscu dzisiejszych plantacyj) oddziela się wąską
uliczka. i przytyka do drukarni Akademickiej (dziś ul. Wiślna nr.
12) Tył łączy się od ul. Gołębiej z tyłami kamienic: drukarni
Akademickiej, oo. kamedułów (ul. Gołębia nr. 6) i p. Mikuszyca.
Brama główna od strony kościoła franciszkańskiego w środku
pryncypalnej strony ma odrzwia w krąg filarami i gzymsami z
ciosowego kamienia, wrota z kratą u góry z h. Nałęcz, sień
sklepiona, do której od dziedzińca facjata tak jak od ulicy z
marmuru kwadratowego czarnego, słupy z kamienia ciosowego. «Z
bramy (sieni) w prawo galerja sklepiona do schodów na pokoje na 4
kolumnach kamiennych wsparta, sztabami żelaznemi między kolumnami
w poprzek i w podłuż zmocniona; posadzka do połowy murowana». W
tej części na parterze izby sklepione i niektóre odrzwia
kamienne.
«Pokoje pryncypalne». Do nich schody kamienne, a na piętrze
«galerja sklepiona z posadzka marmurową, z dwiema oknami od ulicy,
jednem od dziedzińca». Nad schodami sklepienia na 4 kolumnach
kamiennych i 2 filarach murowanych wsparte, między któremi w 4-ech
ustępach balasy kamienne». Zatem to sień otwarta przed wejściem
do pokojów, zachowana do dziśdnia.
Pokoje I piętra, od dziedzińca. «Pierwszy, do niego
odrzwia z marmuru czarnego... Piec ma kafle staroświeckie kolorowe
z herbami. Z drugiego o 2 oknach są drzwi do sali. Trzeci ma ściany
między pilastrami na murze wymalowanemi ozdobione, z landszafty
starożytność okazujące na murze wyrysowanemi. Przedkominek
marmurowy». Stąd «drzwi do pokoju sypialnego z ulicy. Kaplica, do
tej drzwi z pokoju wyżej opisanego. Ołtarz drewniany, w którym
obraz Trójcy, ze słupami i 2-ma aniołami snycerskiej roboty.
Cyborjum na środku drewniane i portatil z marmuru czarnego. Ołtarz
ten z Lipowca tu przeniesiony. Stąd po prawej ręce drzwi do
zakrystji».
O tejże samej kaplicy, w pobliżu narożnika Pałacu i
skrzydła bocznego, idącego wzdłuż dzisiejszych plantacyj, była
już mowa w rewizji z r. 1759.
Z tej kaplicy drzwi «do apartamentu ciagnącego się ku
bramie, wychodząc w Wiślna ulicę». Są tam drugie drzwi... na
schody kamienne na dół. «Wyszedłszy do góry schodami na salę w
narożniku od murów miejskich... w sąsiedztwie do kaplicy, są
drzwi do garderoby od ulicy, z tej drzwi do garderoby drugiej», a z
tej «drzwi do kaplicy; z tej do pokojów od ulicy» (zdaje się Wiślnej
lub w stronę ul. Wiślnej). Pierwszy sypialny o 3 oknach, z
kominkiem szafiastym, ściany szamua malowane w liście winogronowe.
«Drugi pokój kompanji» o 3 oknach, kominek, na malowanych ścianach
4 elementy. Sala. Malowanie po ścianach myślistwa. Sufit gipsowy z
h. Rogala... «Piec do połowy czworograniasty, w górze w kolumnę
stawiany, na wierzchu wazon, po rogach osoby wyrabiane... Kredens »...
z piecem i kominkiem... z tego drzwi w odrzwiach marmurowych. «Z
galerii ku narożnikowi od ul. Brackiej jest sala górna, do której
przed schodami, krata wielka żelazna». Schody kamiennie..., z tej
«drugi wchód na strych nad pokojami niegdyś audytorskie zwane (sic)».
Z tej «powróciwszy na galerję... jest sionka..., z tej powróciwszy,
pokoje audytorskie. Pierwszy, odrzwia z czarnego marmuru». Następne
3 pokoje mają odrzwia kamienne, z nich jeden ma okno w tafelki okrągłe.
Z ostatniego «odrzwia kamienne do sieni... w tej» są «schody
urwane do sieni na piętro II narożnika opisanego»...
«Wróciwszy na dół, przy schodach zamurek z odrzwiami
kamiennemi od dziedzińca na schody. Stąd przez dziedziniec narożnik,
dalej sień», za nią «ode dworu» sklepy dwa, piwniczka i loch.
«Potem sień... skleplena; z lewej strony izba sklepiona marszłkowska,
okna 2, tafle w ołów oprawne». Dalej «brama druga, pierwszej
podobna co do odrzwi i ozdoby». (Zatem zapewne brama do małego
domu od ul. Wiślnej). «Obok niej furtka... po lewej stronie tej
sieni izba kamerdynerska... Izba druga... środkiem podsiębitki
arkada murowana, górny mur utrzymująca*... «Wyszedłszy z bramy
na dziedziniec, po lewej stronie schody; wyszedłszy na górę, sień»,
obok niej «ku południowi sień druga», na prawo «zakącie
sklepione». «Ze sieni tej izba sekretarska», dalej 3 inne izby i
czwarta «rymarska». Idąc na górę, «schody małe, nad temi sień,
a «z niej na lewo» 3 izby i schody złe na strych, a przy nich
komin «grożący niebezpieczeństwem, jeśliby się w nim paliło».
Jeszcze druga sień na I piętrze i 2 izby. Schody na dół, a przy
nich (zapewne na parterze) kuchenka, izba praczki i «na prawo
rezydencja niegdyś komisarska», złożona z 2 pokoi, garderoby i
komórki. Przy bramie wychodu na ul. Wiślną, pod pokojami piwnice.
W dziedzińcu «po prawej ręce z bramy od ul. Wiślnej wozownia
sklepiona, odrzwia kamienne» i sklepik, a dalej «apartament niegdyś
Małachowskiego, od murów miejskich będący. Z dziedzińca odrzwia
z marmuru czarnego» (zapewne te, co istnieję jeszcze). «Sień
sklepiona, okno jedno, schody na górę, nad temi korytarz, okien 5».
W sąsiedztwie korytarza jest sala... sufit z sztukateriami, odrzwia
kamienne do sieni wyżej opisanej nad bramą od ul. Wiślnej będącej.
Z sali «w prawej stronie» 5 pokoi, z których pierwszy ma odrzwia
z marmuru czarnego; prócz pokoi izba i izba mała. «Wróciwszy na
dziedziniec, w środku pod pokojami (więc na parterze) kuchnia,
izba kuchmistrza, piekarnia... Idąc pod pokoje pryncypalne (więc w
trakcie od Franciszkanów) są sklepy (izby sklepione) na stajnie
obrócone», jest ich 5, drzwi kilku z nich w odrzwiach kamiennych,
ostatnie takie odrzwia «pod bramą od franciszkanów». W pobliżu
pokojów mieszkalnych w paru miejscach zanotowano «locus secretus».
Opis stwierdza wyraźnie, że Pałac jest w złym stanie,
wiele ścian i sklepień popękanych; mieszkania, prócz kilku trochę
lepszych, zaniedbane, brak wielu sufitów i pował, niektórych
posadzek i podłóg, wiele okien bez szyb, niektóre odrzwia «strzaskane»,
piece stare i liche; bruk na całym dziedzińcu zrujnowany. Dachy
nienaprawiane, nowe jedynie 2 nad klatkami schodowemi. Dawną świetność
wskazują tylko malowania ścian w dwóch czy trzech pokojach, kilka
odrzwi marmurowych, reszty posadzek marmurowych pod lub przed kilku
piecami.
Ten smutny stan Pałacu spowodował zajęcie się nim
Woronicza, który po Gawrońskim stanął w r. 1815 na czele
duchownych rządów diecezji, i w czasach następujących po
rozbiorze Polski obrał pozostałą cząstkę okrojonej wielkiej
przedtem diecezji, t. j. Wolne miasto Kraków z okręgiem na stałą
biskupią siedzibę swoją. Postanowił on nie tylko podtrzymać
upadający gmach Pałacu, lecz nadto upiększyć go i bogato wnętrza
jego przyozdobić. W tym celu osobiście wypracował program
rzeczowej treści dekoracji mieszkań, do czego podnietą i
natchnieniom była zarówno uczoność historyka jak i poetycka
fantazja twórcy Assarmoła i Świątyni Sybilli. Tu pomocnikami i
wykonawcami jego pomysłów byli architekt Francuz w Krakowie
zamieszkały, Szczepan Humbert, i trzej Krakowianie: malarze Michał
Stachowicz, Józef Peszka i rzeźbiarz Daniel Grameyzer, a zwłaszcza
pierwszy z nich, gorący patrjota i miłośnik miasta rodzinnego,
choć zapewne, że nie pierwszorzędny artysta. On to właściwie
obmyślał artystyczną stronę tej dekoracji, której część
malarska głównie wyszła z pod jego pendzla.
Poucza nas o tem źródło bliskie czasu wykonania tych robót
(po r. 1816), wydana w r. 1822 książka Ambrożego Grabowskiego:
Historyczny opis Krakowa, będąca niejako pierwszem wydaniem jego
potem w wielu wydaniach rozpowszechnionego dzieła «Kraków i jego
okolice». 'Wielce szczegółowy opis tej dekoracji znajduje się w
rozdziale IX-tej książki, noszącym tytuł «Pałac biskupów krak.».
Rozdział rzeczony żadnem nazwiskiem w druku nie podpisany, uchodził
niekiedy za rzecz wyszłą z pod pióra autora całej zresztą książki.
Tymczasem Archiwum Aktów Dawnych m. Krakowa posiada egzemplarz «Historycznego
opisu», zaopatrzony licznemi adnotacjami senatora Soczyńskiego, który
pod tytułem rozdziału IX dodał własnoręcznie: «opisał Soczyński
senator», a oprócz tego na marginesie u dołu str. 147 również
swojem pismem dodał: «Opisanie Pałacu biskupów krak. p. Senatora
Soczyńskiego, przyjaciela i poufnego biskupa Woronicza, osobno
wydane przez niego później, w «Pszczółce», dzienniku, któren
założył i wspierał, umieszczone». Tak więc nie może podlegać
wątpliwości ani autorstwo, ani kwestja wiarygodności podanych
szczegółów wyjaśnienia treści malowideł, podyktowanych z pewnością
przez samego Woronicza. Choć ozdoby te pod względem artystycznym
nie były może dziełem najlepszego smaku, a zwłaszcza strona ich
malarska, wykonana przez artystę zdolnego lecz zbyt domorosłego,
nie stała na wysokim poziomie, były one, jak widać z opisów,
nader zajmujące, świadczyły o ofiarnym zapale hojnego mecenasa, o
gorącym patrjotyzmie fundatora i o niesłychanej pracowitości
rozmiłowanego w rzeczach miejscowych artysty.
Nie zamierzam tu powtarzać w całej rozciągłości
drobiazgowego opisu tych matowań, krótko streszczonego zresztą
niedawno w broszurze p. Jerzego Dobrzyckiego o Michale Stachowiczu,
wydanej w r. 1925. Pozwolę sobie tylko z tekstu pióra Soczyńskiego
przytoczyć nieco szczegółów, mniej znanych. Więc czytamy tam (w
stylu niezbyt szczęśliwym), że «Pałac, naczelną od południa
facjatą długości łokci 112 (więc --m. ok. 65) ulicę Franciszkańską
a pobocznem od zachodu skrzydłem długości łokci 145 ulice Wiślną
zaokrągla» (= m. ok. 81). A dalej, że Pałac «w ostatnich
przemianach politycznych szpitalem wojskowym zajęty, doczekał wstępu
na biskupstwo X. Woronicza, aby postać tej budowy podniósł i ożywił...».
Ściany udekorowanych w ten sposób 16-tu sal i pokoi były w
swoim rodzaju osobliwością i ciekawością. W namalowanych tam
scenach, alegorjach i portretach, zwiedzający mógł czytać jakby
w otwartej księdze, uczyć się dziejów prawdziwych i legendarnych
ojczyzny zarówno jak i przeszłości m. Krakowa, poznawać właściwości
i bogactwa kraju, stroje i zwyczaje mieszkańców różnych jego
stron. Na dowód prawdziwie zdumiewającej rozległości tematów i
obfitości szczegółów wystarczy powiedzieć, iż, jak widać z
opisów, ilość postaci ludzkich tam pomieszczanych szła nieledwie
w tysiące, nie mówiąc już o wielkiej liczbie widoków miast i
krajobrazów.
Nadto, nie poprzestając na malowaniu ścian, dano lub uzupełniono
sztukaterje i malowania wielu sufitów, dodano pewną ilość kominków
i ozdobnych pieców, oraz popiersia szeregu wybitnych osobistości.
Jak słusznie powiada opisujący: «rzeczony biskup... przy
pomocy znajomych z talentu artystów... urządziło. Mile dla Polaka
ustronie, gdzie i obecny stan polityczny Krakowa i zbiór dziejów
ojczyzny, w kształcie malowań... jeden wieniec uwitych, przypomnieć
i rozważać można».
Ze schodów wytwornych z kolumnadą i u ich góry przysionka
«marmurem wydanego», wchodziło się na I piętrze -- jak i dziś
-- do apartamentów, których wnętrza bogato przyozdobione były
malowaniami ściennemi oraz poczęści olejnemi na płótnie. W dwóch
przedpokojach supraporty przedstawiały piękniejsze miejscowości
okolic Krakowa; za niemi wielka sala, zwana Krakowską, o wnętrzu
malowanem w porządku doryckim, na której suficie widziało się
Minerwę, trzymającą herby miasta i księgę Konstytucji, nadanej
traktatem wiedeńskim r. 1815. Na gzymsie głównym «w medaljonach
półłokciowych» portrety dygnitarzy i wybitnych osobistości
Wolnego Miasta, tak świeckich jak duchownych; pomiędzy nimi też
ludzie zasłużeni dawniejszych wieków, np. Piotr Skarga jako założyciel
arcybractwa miłosierdzia. Supraporty pokryte były symbolami, stojącemi
w związku z zajęciami i zasługami osób przedstawionych, więc:
rolnictwa, handlu, religji, moralności, nauki i prawodawstwa. Na ścianach
w 11-tu przedziałach widoki «al fresco» z życia miejskiego na
tle widoków partyj Krakowa, z mieszkańcami w strojach miejscowych,
obchody, jak Strzelecki, Sobótka, dalej kopalnie w okolicach
Krakowa, więc: żelaza w Siewierzu, marmuru w Dębniku, Olkuskie,
Wielickie, Swoszowickie, Miedziana Góra. Na «zasłonniku » przed
kominkiem: Konik zwierzyniecki.
W rogu piec w kształcie słupa wielkiego, pod napisem «Kopalnia
węgla» i widokiem Jaworzna. Następnie sala mniejsza, ozdobiona «w
porządku składanym (composita), przeznaczona na towarzystwo». Ściany
trzymane w tonie btękitnym, na nich symboliczne figury cnót
towarzyskich, a na suficie genjusz nieśmiertelności.
Dalsza sala «Trzech monarchów» miała ściany powleczone
sztucznym marmurem i podzielone 18-ma kolumnami na nich malowanemi.
Na suficie Urania, a na supraportach malowane przez Józefa Peszkę
olejno alegorje traktatu wiedeńskiego. W narożnikach, na wysokich
postumentach duże posągi Minerwy i Cerery, dzida snycerza krak.
Daniela Grameyzera. Przez okno środkowej widać katedrę wawelską,
która też odbija się w zwierciadle za portretem ces. Aleksandra I
na «ścianie środkowej». Zapewne były tu i portrety dwóch
innych monarchów państw rozbiorowych, których nasze źródło
osobno nie wymienia. Sprzęty tego salonu są «wypracowane ręką
artystów krakowskich».
Czwartej sali, wielkością podobnej do poprzedniej, poświęcono
tam opis najobszerniejszy. Ozdobiona w porządku jońskim, zawiera
przedstawienie ciągu dziejów ojczystych, stąd nazwa «Gabinet
historyczny». Przecinają ją na 2 części kolumny ozdobione naśladowaną
rzeźbą w wężownicę. «Wstępna jej dzielnica» ma za zadanie
przypominać zdarzenia, będące jeszcze w pamięci żyjących;
druga zaś sławne czyny ojców naszych, w porządku
chronologicznym. Tutaj znajdował się wąski obraz olejny międzyokienny
z portretem St. Augusta i trzema, jedna pod drugą scenami, z jego
panowania i końca. Pod tym obrazem «w kształcie marmuru,
zwierciadlany nagrobek z ręką Opatrzności, która narodom wyroki
swe zakreśla». Na ścianie przeciwległej, w pierwszej połowie,
obraz olejny, sceny z epoki rozbiorowej, oraz «rycerskie zawody»
legjonów; na drugiej połowie sceny z dziejów «Księstwa
Warszawskiego». Na «ścianie wstępowej», po lewej stronie od wejścia,
zdarzenia współczesne «odrodzonej Polski», więc objęcie przez
W. Księcia Konstantego dowództwa nad wojskiem polskiem i t. p.,
nad drzwiami nowo nadany herb (orzeł czarny dwugłowy); a po prawej
stronie wejścia obraz olejny, sejm 18t8 r. Na ścianie czwartej,
naprzeciw wejścia, obraz alegoryczny: z pod chmury wychylające się
stare siedziby słowiańskie «widmami przyćmione». — Poza
kolumnadą, sceny, mające przedstawiać początkowe dzieje Słowian
i początkowe dzieje Polski aż do r. 1640 (zaproszenie Władysława
IV na tron moskiewski). Obrazy te podobno wykonane były rysunkowo,
jako d. c. szeregu «estampe», rozpoczętego przez Smuglewicza. To
wszystko wzbogacone obrazami symbolicznemi, malowanemi trofeami,
szeregami popiersi królów historycznych i mitycznych, królowych,
biskupów krak., zasłużonych polityków, mówców, historyków,
poetów. Wśród tego jeszcze obrazy ze scenami, jak chrzest Jagiełły,
chrzest Mieczysława I, chrzest Włodzimierza I, założenie
Akademji krak. przez Kazimierza W., połączenie Litwy z Koroną,
bitwa chocimska r. 1622. A to wszystko jeszcze urozmaicone
symbolami, uosobieniami cnót i zalet, a przeplatane licznemi
napisami i cytatami łacińskiemi. Jedne obrazy były ścienne,
drugie zawieszone, olejne. Prócz tego były tani jeszcze kolumny i
postumenty z rzeźbionemi popiersiami postaci historycznych.
Podziwiać trzeba, że takie mnóstwo tematów dało się pomieścić
w ramach jednej i to nie największej sali.
Jak to było, niejakie, urywkowe przynajmniej pojęcie dają
nam zachowane 3 rysunki Danielskiego. Mianowicie w Archiwum A. D. m.
Krakowa, zawieszone są na ścianach 3 oprawne w ramy i oszklone
widoki wnętrz komnat, opatrzone tabliczkami z nazwiskiem Jan Nep.
Danielski. Według Rastawieckiego (Słownik malarzów polskich, tom
1, str. 138), był to Krakowianin, nauczyciel prywatny rysunków, który
umarł w r. 1844. Z polecenia biskupa Woronicza robił zdjęcia z
malowań Stachowicza w Pałacu Biskupim, które miały być
sztychowane. Otóż z wymienionych trzech widoków wnętrz komnat,
dwa są oryginalnerni rysunkami Danielskiego, a trzeci nadesłaną w
swoim czasie z Monachjum próbą litografii, której nakład nigdy
wydany nie został. Reprodukcję dwóch z nich dajemy niżej.

Wnętrze "gabinetu
historycznego" ściana południowa. Dekoracja Stachowicza
według rysunku J.N. Danielskiego.

Wnętrze "gabinetu
historycznego" ściana zachodnia. Dekoracja Stachowicza
według rysunku J.N. Danielskiego.
Wracając przez pokój błękitny, czyli przeznaczony na
towarzystwo, wchodziło się do drugiej połowy apartamentu. Składała
ją naprzód «Sala Warszawska», wielkości tej, to poprzednich
kilka, mająca (na ścianach?) pilastry doryckie, i widoki Warszawy
wedle Canaletta; a nad kominkiem 'Westę uwieńczoną koronę murową,
jako «królowę miast budownych». Dalej, «pokój Zielony», czyli
pracownia urzędowa biskupa, ozdobiona obrazami religijnemi «różnej
ręki«, i supraportami Stachowicza, treści religijno-symbolicznej,
jak ofiara Abrahama i wizja świętych patronów polskich. Za kilku
jeszcze pokojami, mały gabinet z widokiem kąpiel krzeszowickich.
Przy schodach «uchronek» o odrzwiach wejścia marmurowych,
przemysłem Humberta przerobiony był «z urwisków pałacowych» na
kaplicę domową, w stylu gotyckim, i przeciętą szeregiem kolumn z
arkadami ostrołukowemi. Widziało się tam «naśladowane» posągi
12-tu apostołów, a na «wiązarku» (t. j. zapewne architrawie)
kolumn popiersia biskupów krak. aż do poprzednika Woronicza, Gawrońskiego.
Na suficie była postać Religji, a na ścianie «przedoknowej» łódka
Piotrowa «al fresco». Opis nasz nie wspomina o piecach w niektórych
komnatach artystycznego, a przynajmniej zdobniczego pomysłu, których
parę umieścil Danielski na swoich rysunkach.
Według tego opisu, powierzchnia ścian pokrytych «pendzlem
porywczym Stachowicza» wynosiła łokci kwadratowych 8.225.
Prawdziwie uwierzyć trudno, by użyty na to czas wyniósł nie więcej
jak 14 miesięcy, jak twierdzi autor opisu, według którego poza
przyozdobionym teraz korpusem głównym Pałacu, «trzy poboczne
skrzydła» zostały przynajmniej od ruiny zabezpieczone.