Pałac Biskupi (ul. Franciszkańska)

Pierwotnie rezydowali biskupi na Wawelu obok katedry. W aktach napotyka się wzmiankę o załatwianiu spraw dyecezalnych przez biskupów w dworcu na zamku. Dopiero w r. 1424 jest ślad, że istniał dwór biskupi przy ulicy Wiślnej . Kto go tu wystawił, niewiadomo, lecz miał jakieś grube wady, skoro Zbigniew Oleśnicki uznał go _ nieznośnym i zbudował nową, wspaniałą rezydencyę, składającą się z murowanych domów i pałaców, otoczoną murem dookoła.
 Na widoku Krakowa z końca XVI wieku uwydatniony jest pałac biskupi (aula episcopi) przed kościołem Franciszkanów w kształcie wyniosłego budynku ze szczytową facyatą od zachodu, nakrytego dachem siodłowym. Widać jeszcze jednak drugi dworzec biskupi (habitatio episcopi) za murami miasta w okolicy kościoła XX. Karmelitów w miejscu, gdzie dziś istnieje ulica Biskupia z atyką renesansową. Z powodu zamykania bram miasta o zachodzie słońca, było to uciążliwością dla mieszkańców szukania noclegu w razie opóźnienia, dlatego zamożniejsi mieszczanie, a zwłaszcza dygnitarze, za przykładem króla wiewali drugie domy po za murami na przedmieściach. A że biskupi krakowscy posiadali 30 stajań gruntu nabytego przez Jana Muskatę, biskupa krak., + 1320, w miejscu między Garbarami a Kleparzem, co się zwało Biskupiem, albo jurydyką biskupią, więc zbudowali sobie tam taką swobodną drugą rezydencyę, co z wyglądu gmachu sądząc, nastąpiło w XVI wieku. I jeszcze trzecią rezydencyę posiadali biskupi krakowscy całkiem letnią na Prądniku, którą wystawił w r. 1547 biskup Samuel Maciejowski i ta też uwidoczniona na widoku Krakowa przedstawia się podobnie z atyką w stylu odrodzenia.
 Pałac biskupi w mieście będący ulegał zniszczeniu, zwłaszcza za najazdu Szwedów, wymagał reperacyi, przyczem zmieniał swój wygląd, głównie w 17 wieku, gdy go biskup Piotr Gembicki na nowo zbudował, powiększył i ozdobił w r. 1647, jak świadczy napis na tablicy umieszczony nad bramą od dziedzińca. Potem jeszcze nieraz potrzebował odnowy, ale pomimo restauracyi kilkakrotnej zachował kształt nadany mu przez Gembickiego.
 Brama od ulicy Wiślnej ma formę więcej zbliżoną do renesansu, gdy od Franciszkańskiej w stylu barokowym tworzy jednolitą całość z kolumnadą od dziedzińca, ze schodami na piętro wiodącemi oraz piękną sienią. Dwoje z niej drzwi prowadzą do mieszkania biskupa, trzecie do kaplicy.
 W XVIII wieku tak bywał zdezelowanym, że biskupi szukali dla siebie pomieszczenia w innych domach (np, w Krzysztoforach), a z początkiem XIX wieku mieścił się tu szpital wojskowy. W r. 1816 wyrestaurował go biskup Woronicz z architektem Humbertem i artystą ulubionym, Michałem Stachowiczem. Ściany pokoi na piętrze całe okryte były malowaniami rozmaitego rodzaju. Widniały tu portrety królów polskich, wodzów, biskupów, uczonych, to sceny z dziejów Polski, obrazy z życia ludu, przedstawiające jego zwyczaje, to widoki najsławniejszych miejscowości w naszej ojczyźnie, jednem słowem był to jakby przybytek sławy narodowej. Opisy współczesne sal w pałacu biskupim przepełnione są entuzyazmem nad treścią owych malowideł Stachowicza, obmyślanych razem z biskupem Woroniczem. Wszystko to jednak zginęło w pożarze r. 1850. 
Oczerniałe od ognia mury rezydencyj biskupiej sterczały długo bez dachu i groziły zupełną ruiną. Brakło bowiem i ich lokatora. Stolica pasterska osierocona ze śmiercią Skórkowskiego na wygnaniu w Opawie r. 1851 nie była obsadzoną prawie przez lat 30. Towarzystwo przyjaciół sztuk pięknych postanowiło skorzystać z pustych ścian pałacu biskupiego i zawarło z rządem umowę w r. 1870 o wynajęcie sal na piętrze na wystawę obrazów. Za czynsz przez 6 lat miała służyć odnowa budynku. Podobnież z parteru po wyreperowaniu korzystało miasto przez ulokowanie w pałacu szkoły IV miejskiej, która później otrzymała imię św. Jana Kantego. Kilka sal było też użytych na konsystorz biskupi.
 Dopiero dla mianowanego r. 1879 biskupem krakowskim ks. Albina Dunajewskiego podjęto zupełną restauracyę pałacu i przywrócono mu stosowny do jego struktury wygląd, w jakim go dziś oglądamy. Kaplica też została odnowiona i wewnątrz ozdobioną, 


Po wspaniałych schodach otwierał wejście przedsionek, ozdobiony widokami Ojcowa, Pieskowej Skały, Tyńca, Czerny, Bielan.
W sali zwanej Krakowską na suficie Minerwa z księgą Konstytucyi W. miasta w ręku, w gzymsie wizerunki członków nowego rządu Rzplitej  Krak. Nad drzwiami godła  rolnictwa, przemysłu i handlu.
Na ścianie wielkie obrazy al. fresco Michała Stachowicza:  Targ na Kleparzu i Spław Wiślany na Kaźmierzu, dalej Kopalnie Wegla w Jaworznie, żelaza w Siewierzu, marmuru w Dębnikach, srebra w Olkuszu, soli w Wieliczce, siarki w Swoszowicach.
Dalej tegoż Stachowicza: Pochód króla kurkowego, Śobótka świętojańska i Konik Zwierzyniecki.

Sala bawialna zdobną była w malowidła allegoryczne przedstawiające: roztropność, sprawiedliwość, wstrzemięźliwość, męstwo itd.
Sala trzech monarchów (z okazji kongresu wiedeńskiego ustanawiającego Rzplta Krakowską) zawierała portrety owych monarchów pędzla Józefa Peszki, oraz figury allegoryczne dłuta Daniela  Grajzmera, Krakowianina.
Sala dziejów ojczystych obejmowała obrazy z legendarnej historyi polskiej jak: Lech obierający Gniezno na stolicę,  Obiór 12 województw, Krakus zakładający Kraków itd. – dalej wizerunki królów i królowych polskich, Stachowicza, wreszcie obrazy z historyi polskiej tegoż Stachowicza i Smuglewicza jak: Mieczysław obalający bałwochwalstwo,  Bolesław Śmiały wprowadzający Belę na tron węgierski, posłowie cara Iwana pod Pskowem idt... portrety biskupów krakowskich, hetmanów, ostatnich senatorów i dygnitarzy upadającej Polski.
Następowały obrazy z epoki powstania Kościuszki: Przysięga na rynku, Racławice, potem Bitwy legionów, Wjazd Księcia Józefa Poniatowskiego do Krakowa i Śmierć jego w nurtach Elstery, dalej ogłoszenie Konstytucyi  z roku 1815, Sejm Warszawski z roku 1818.
Następna sala, Warszawska, obejmowała widoki z okolic Warszawy.
W końcu skromny pokój zielony na co dzień biskupowi służący, ozdobiony obrazami religijnemi.
Głęboka miłość ojczyzny podyktowała Woroniczowi myśl do tych dekoracyj, które pożar w r. 1850 zniszczył bez śladu.

 



 


Pałac Biskupi po pożarze w 1850 r. Rysował K. Balicki

W tym odnośniku przeczytać możesz książkę St. Tomkowicza pt. "Pałac Biskupi w Krakowie"

 

 


Pałac Spiski (Rynek Główny)

Piękny ten pałac w rynku krak. był w r. 1579 własnością Maciejowskich i w tym czasie mieli w nim żydzi sklepy, równie jak w pobliskim gmachu Krzysztofory.
  W r. 1613 był właścicielem Sebastian Hrabia na Wiśniczu Lubomirski, Kasztelan wojnicki, Starosta spiski, o którym mówią ówczesne regestra: solvit censum reemptionalem ex domo lapidea in circulo Crac, Maciejowska nuncupata, flor. 60.— A że Starostwo spiskie było w posiadaniu tej znakomitej rodziny, przeto gmach ten miano jej otrzymał.
  R. 1624. długi przeciąg czasu nosił ten pałac nazwisko dawnego posiadacza, i w tym czasie Stanisław Lubomirski Capitaneus Sandomir., płacił jeszcze ex domo Maciejowski flor. 54 gro. 20.
  R. 1662 pomiędzy pałacem Spiskim Jerzego Lubomirskiego Marszałka w. kor. a Krzysztoforami stała jeszcze kamienica Anny Schedlowej wdowy; a że teraz pomiędzy tymi gmachami żaden dom nie istnieje, więc nastąpiło w późniejszym czasie włączenie tegoż do pałacu Spiskiego.
  W ostatnich latach bytu Polski, w spisie domów miasta Krakowa, powiedziane jest, że gmach ten jest Xżąt Massalskich dziedziczny, a dzierżawca jego Jacek Kluszewski, Starosta brzegowski, który w końcu stał się jego właścicielem.

_______________________________________

S p i s k i p a ł a c , położony na rynku pod nr 34. Obecna nazwa i wielkość datują dopiero z drugiej połowy XVII w. Dawniej były tu dwie kamienice frontowe. Większa, stojąca bliżej ul. Szewskiej, była w końcu XV i początku XVI w. własnością patrycyuszowskiego rodu Salomonów, którzy zaliczali się do szlachty i to nie byle jakiej, gdyż na ich bronzowych płytach grobowych, których kilka znajduje się w kościołach krakowskich, umieszczony bywa dostojny herb Łabędź. Kamienica około połowy XVI w. przechodzi na własność Maciejowskich. Sprawa własności na początku XVII w. była snać zagmatwaną. Roku bowiem 1602 dwaj Wesselinowie, synowie Franciszka, sprzedają swoje prawa do tej kamienicy panie Annie Sarkandy, wdowie po Franciszku Wesselinim, a wkrótce potem w r. 1604 występują jako spadkobiercy Mikołaja Salomona, rajcy krak., i zawierają o kamienicę »niegdyś zwaną Salomonowską, a potem pp. Maciejowskich* układ z tąż panią Sarkandy, wdową naprzód po Kasprze Bekieszu, następnie po Franciszku Wesselinim. Wreszcie r. 1605 Stefan Wesselini, syn owego Franciszka i jego żony Anny Sarkandy, imieniem swojem i rodzeństwa sprzedaje tę kamienicę wraz z tylną attynencyą Sebastyanowi Lubomirskiemu, kaszt, wojnie. Fran. Wesselini, Węgier, przybył do Polski za Stefana Batorego, był jego zaufanym dworzaninem i jako wojskowy zasłużył się we wszystkich niemal wojennych wyprawach tego króla, za co przyjęty był w poczet szlachty w Polsce i starostwami obdarzony, a prócz tego posiadał tu i na Węgrzech znaczne dobra. Ma pomnik grobowy z r. 1594 u Franciszkanów w Krakowie. Syn jego Stefan również należał do zamożnych panów w Polsce, a dwie córki zawarły świetne związki małżeńskie, gdyż jedna wyszła za mąż za węgierskiego magnata Czakiego, druga za Pawła Sapiehę, koniuszego W. X. lit. O tem dowiadujemy się również z powyższych zapisek. Jakim sposobem Wesselinowie dziedziczyli po Salomonach majątek, nie umiem wytłómaczyć. Przez połączenie z sąsiednią od strony »Krzysztoforów« kamienicą Schedlowską, zyskał gmach ten rozległą od rynku fasadę, a przebudowany przez następnych właścicieli Lubomirskich, w których domu starostwo spiskie przez szereg pokoleń było jakoby dziedziczne, zyskał nazwę »pa!acu Spiskiego*, którą do dziś dnia zachował. Ale to się stało w dalszym ciągu XVII w. W r. 1603 kamienica pierwsza z dwóch, Wesselinowską albo pani Wesselinowej zwana, zapewne z powodu zamierzonej transakcyi, później też dokonanej, poddaną została rewizyi i szacunkowi. Wartość całej realności z attyneneyami, licząc tylko plac, mury i cieściółkę (bez ślusarszczyzny, stolarszczyzny i oszklenia), obliczono na około 22600 złotych. Z tego szacunku wynika dalej, że kamienica ta, stojąca wówczas »przeciwko krupniczym jatkom«, a między kamienicami Jakóba Cymermana i spadkobierców Andrzeja Miączyńskiego aptekarza, mierzyła frontu od Rynku: szerokości łokci 37, a wysokości 44. Cała posiadłość składa się z korpusu głównego od Rynku, z "indermachu na zadzi" i z drugiego »indermachu« czyli kamienicy przyległej, na "Szewczą ulicę" wychodzącej, podobno tej co dziś nosi liczbę nr. 3.

Pod całym budynkiem frontowym były piwnice, zarówno od Rynku jak od dziedzińca, w liczbie 7, wszystkie sklepione, jedne szersze drugie węższe, ale wszystkie z wyjątkiem jednej obszerne. Nad piwnicami była środkiem sień »sklepista« zwężająca się w głąb, duża, bo mająca szerokości łokci l l , a głębokości łokci 39, zdaje się, że to była głębokość całego korpusu frontowego. Po dwu stronach jej były od rynku sklepy też obszerne, ale mające głębokości łokci 15, jeden szerszy, drugi węższy. Od tyłu, czyli od dziedzińca były po jej bokach: izba i sklep, był także "ganek sklepisty" — może to owa zwężona część dalsza sieni. — Na górę prowadził »wschód wielki murowany«, i "drugi wschód od zadzi". Na piętrze była nad sienią »sala«, czyli sień pośrednicząca między schodami a mieszkaniami, znacznych rozmiarów, bo powierzchni: 22 łokcie na 24. Oprócz niej było na I piętrze izb i komnat 7. Między niemi 2 określono jako »komórkę « i »sklepik«, reszta były to przestrzenie obszerne. Na dłuż mierzyły po 12, 14 a nawet 18 łokcia, na szerz od 8 lub 9, do 13. Była tam jeszcze sień wązka sklepista i w niej schody na II piętro murowane, a drugie drewniane, kręcone, wewnątrz mieszkania, w jednej z komnat. Jedna z izb frontowych od Rynku nazwana jest spokojem Jej Mości, tj. oczywiście pani Wessełinowej. Piętro drugie miało podobny do pierwszego podział i rozkład. Zanotowano tam »priwet sklepisty«. Większa część izb na obu piętrach miała »tramy« ozdobne »stolarską robotą« wykonane; były to stropy drewniane może kasetonowe, a co najmniej profilowane; w »wielkiej izbie stołowej« »jest stolarska robota, — prócz tramów«, więc zapewne buazerye i drzwi ozdobne. Przy kilku izbach zanotowano: »przy tej izbie piętro jest albo komnata«, albo: »i na tejże sali piętro«. Dalej czytamy o »piętrze stropu«. Zamszować jest to wyraz Lindemu nie znany; prawdopodobnie urobiony jest od zams (gzyms) i oznacza profilowanie, kielowanie, w ogóle ozdobniejszą robotę stolarską . Wyrazu zaś piętro, jak już wiemy, używano w kilku całkiem odrębnych znaczeniach. Jedno było zgodne z tem, jakie i dziś z tym wyrazem łączymy; drugie może oznaczało jakąś galeryę lub balkon ; a może istotny podpodział horyzontalny izb mieszkalnych na piętra między piętrami domu. Czasem, jak wyżej wspomniałem, salę albo sień na piętrze nazywano krótko piętrem. Ostatecznie »piętro zamszowane nad komnatą«, to chyba nic innego, jak strop drewniany ozdobną robotą stolarską wykonany, kielowany, profilowany.

Korpus główny domu miał »od zadzi«, więc od strony dziedzińca, piętro trzecie, prócz tego wymieniono »pod strychem« izbę z komnatą. Okien wielkich w tym korpusie głównym wyliczono 39 a drzwi 31, kominów kamiennych 3 —prócz pewnej ilości pieców. Były też tam wśród wrót »cerklastych« i innych jedne "wrota z alkierzem", było 10 »antfasów kamiennych«. Na zadzi był ganek, »ze słupów szarego kamienia; pod nim słupów całych 3, półsłupków 2. Arki nad nimi kamienne płazami posadzone, poręcze kamienne. Proliastrzyków na nim kamiennych 16«, Oczywiście mowa tu o krużganku arkadowym na kolumnach i pilastrach czy półkolumnach.

Co były »proliastrzyki«? Może balasy, włoskie balaustro? Była już mowa o schodach kamiennych na piętro. Dalej czytamy: »Podle tego wschodu wanna , na dłuż łokci 4 a na szerz 2 z jednego kamienia«. Sala, czyli sień I piętra, była "posadzone płazami" tj. miała posadzkę z płyt kamiennych. Widermach właściwy, był złożony z piwnicy wielkiej, parteru i dwóch piątr; na każdym poziomie sień, izba i kuchnia, przestrzenie dość duże.

Podobnie i kamienica, wychodząca na ulicę Szewską, miała prócz piwnic parter i dwa piętra; przestrzenie wewnętrzne były średniej wielkości. Fasada jej od ulicy mierzyła szerokości łokci 17; »wierzch szczytu« jej nakryty był kamieniem, a "na nim dwie nalewcze kamienne". Z końcowego ustępu tego murarskiego szacunku (»w tejże kamienicy... mury podłużne i poprzecznie z indermachem i na Szewczej ulicy kamienicą, do tego cios ten wszystek tak wielkiej kamienice jako i na indermachu, także też i na Szewczej ulicy i t. d.), możemy wnioskować, że wśród materyału budowy tej posiadłości prócz do szczegółów wnętrza także i do murów zewnętrznych, a więc i w fasadach, użyty był w znacznej mierze kamień ciosowy.

 

 

 


Pałac Krzysztofory (róg Rynku Gł. i ul. Szczepańskiej)

Ze względu na wielkość, gmach ten pałacem nazwać się mogący, stoi w rynku krak. na rogu ulicy Szczepańskiéj  i jest sąsiedni pałacu zwanego Spiski... W dawnych czasach bywali jego właścicielami ludzie zamożni, ale ze małemi środkami do posiadania go przyjść nie było można.... Już w wieku XVI zwano go pod Cristoporem, miano zaś to nadawał mu posag tego świętego, o czem s. p. znakomity obywatel krak. Wojciech Maczeński w rękopismowym dzienniku tak mówi: »R. 1791 d. 30 Kwietnia. Kamienica (a raczej pałac) w rynku krak., zwana pod Krzystofory: na wierzchu jej była dotąd statua znacznej wielkości S. Krzystofora z Panem Jezusem, drzewem podpierającego się, z gipsu wyrobiona.... Taż kamienica z posagu tego S. w kraju i za granicą znana, dostawszy się w dziedzictwo Jackowi Kluszewskiemu Staroście brzegowskiemu, posąg S. od wieków na domie stojący, dziś z miejsca swego zdjęty został.

  W r. 1581 kiedy był własnością Koslina miesczanina krak., wtedy w nim siedzieli żydowie we trzech sklepach.
  R. 1590 wszedł w posiadanie domu tego Marcin Iwan, miesczanin i Rajca olkuski. Uchwała ówczesna Rajców krak. opiewa, ze oceniając zasługi Marcina Iwana, który dla zaszczytu i ozdoby miasta dom narożny pod Cristophori zwany, starością upadły, wielkim nakładem odnawia i reparuje; jemu i jego następcom udziela się prawo miejskie krak. z warunkiem, aby z tego domu wszelkie ciężary tak królewskie jak miejskie regularnie opłacał.— Był to niezawodnie mąż znakomitej zamożności, bowiem za prawo miejskie, pod czas kiedy inni mieszczanami zostający opłacali kwoty od zł. 3 do 10, on tym tytułem zapłacił talerów 15. — R. 1590, opłacił podatku szos Jan Iwan zł. 15, a z domu tego zł. pol. 6 gro 12, i był to już zapewne syn Marcina.
  R. 1609, Krzystof Pawetha, urodzony z Reginy Iwanowny córki Marcina, sprzedał kamienicę pod Christophori, przy domie Jak. Cymermana Rajcy krak. stojąca, Kasprowi Kostan mieszczaninowi olkusk., krewnemu swemu.
  R. 1610 już był ten dom własnością Abrahama Ronenberga.
  R. 1622 była w tym domu apteka: »P. Kasprowi Kinowi aptekarzowi z pod Kristophera, za marcipani i konfecti na electią Radziecką flor. 46 gro. 20.«
  R. 1645. Właścicielem był Adam Kazanowski Marszałek nadworny, ulubieniec Króla Władysława IV.
  R. 1655. Kamienica w ulicy Szczepańskiej sukcessorów Chmielowskiego, w tyle Krzystoforów stojąca, zwaliła się, później w gmach Krzystoforow włączona została.
  R. 1663. Curta sen lapídea in foro civitatis Crac. acialiter sita, należała do Radziejowskiego niegdyś posła do Turcyi, którego żona z domu Służczanka była wprzód żona Kazanowskiego.
  R. 1674. Zapisany jako właściciel Kasztelan wojnicki— Niezawodnie jeden z rodziny Lubomirskich.
  R. 1683. JP. Laurenty Wodzicki żupnik wielicki, z kamienice quondam Chmielowskiego w tyle Krzystoforów, którą Imć w tenże dom wpuścił, winien płacić rocznie flor. У gr. 6.
  Na lat kilkanaście przed końcem przeszłego wieku, były Krzystofory własnością, Kajet. Sołtyka Biskupa krak.,— później przeszły w posiadanie Jacka Kluszewskiego jak było wyżej,— a w naszych już czasach dwukrotnie właścicieli swych zmieniły.

Dom pod Krzystoforem był zapewne w porządnym utrzymywany stanie, kiedy mógł służyć na przyjęcie Króla Michała Korybuta z małżonką, w czasie ich pobytu w Krakowie...

 

 



Dziedziniec pałacu Krzysztofory.

 

 

Pałac Pod Baranami (róg Rynku Gł. i ul. Św. Anny)

Stoi na rogu ulicy S. Anny, frontem zwrócony w rynek krak.— Nazwisko to dawne miał od dwu baranów gipsatura wyrobionych,  które dopiero w naszych czasach przy reparacyi tego gmachu z miejsca swego zeszły.
  Z domu pod barany r. 1583 w czasie obchodu wesela Jana Zamojskiego Kanclerza W. kor. z Gryzeldą Batorówną, w owe sławne gonitwy w rynku krak., wyjechali Mikołaj Wolski Miecznik kor. po murzyńsku ze wszystkim pocztem kosztownie ubrany, na wozie pozłocistym, co J. Bielski w kronice pag. 732 obszernie opisuje.

  Bywał ten dom własnością znakomitych osób, które tu ile wyśledzić się dało, wymienię:
  R. 1512. Domus Karnowski, własność Jana Kislinga Rajcy krak., który w nim r. t. puścił w dzierżawę dwa sklepy Hektorowi von Watt z opactwa S. Gawła w Szwajcaryi, i jego wspólnikom.— R. 1518 płacono z tego domu czynszu ziemnego grzyw.
  R. 1542. Domus Karnowski acialis in circulo, cujus possessor in praes est Joannes Kysling junior. W tym czasie opłata z domu tego znacznie była podwyższona, z powodu zaciągnienia od miasta długu, i wynosiła grzyw. 11 gro. 12.
  R. 1577. Zdaje się że ten dom poszedł na własność Króla Stefana Batorego, gdyż w t. r. płacił z niego (e domo Karniowski sub agnis), czynsz miastu Wielkorządca zamku krak. Michał Maleczkowski: i w tymże roku ustąpił domu tego (concessit) Król Stefan P. Bekieszowi, z powinnością ponoszenia ciężarów.
  R. 1588. Kamienica Pani Bekieszowej. Była wdowa po sławnym Kasprze Bekieszu Staroście lanckorońskim, który był oraz mieszczaninem krak.
  R. 1589. Domus pod barany, alias Karnowska, quam haeredes olim Casparo Bekess possedent.
  R. 1602. Z ugody familijnej, która zawierała Barbara z Decyuszów Dębołęcka, (córka zmarłego Ludwika Decyusza), wynika imię jej właściciela L. Dycza. Wzmiankuje się tam, że dom ten stoi przy domie Dra. Stanisława Różanki, dawniej Andrzeja Cellarego, i zowie się pod barany.
  R. 1607. Kamienica J Pana krakowskiego (Janusza Xcia Ostrogskiego Kasztelana krak.) vulgo dicta pod barany.
  R. 1621. Dwie kamienice obok siebie stojące, które były własnością nieb. Pana krakowskiego, później w jedno połączone.
  R. 1654. Jeszcze w tym roku był ten dom w posiadaniu rodziny Xżąt Ostrogskich,— ale spis domów roku tego wspomina, że weń została włączona kamienica przyległa.
  R. 1655. Już jest właścicielem kamienicy pod barany Xżę Dominik Radziwiłł
  R. 1683. Kamienica dicta pod barany Xcia Janusza Radziwiłła Hetmana W. X. Lit— A później była jej właścicielką Xżna Katarzyna z Sobieskich Radziwiłłowa, Podkanclerzyna lit.
  R. 1690. Dom ten jest własnością Xżny Lubomirskiej Marszałkowej nadw. kor.
  R. 1785. Spis domów m. Krakowa wymienia Annę Wielopolską, wdowę Hieronima Wielopolskiego, która była właścicielką połowy, a druga połowa należała do sukcessorów Przebendowskiego, Starosty soleckiego.
  R. 1790. Właścicielką była M. Załuska, Starościna ojcowska

 
Pałac Pod baranami w 1870 roku

 


Pałac Wielopolskich (plac Dominikański)

 

Pierwotne dzieje pałacu Wielopolskich nie są dotąd historycznie wyjaśnione. Przez kogo i kiedy został założony, nie umiemy i dziś jeszcze powiedzieć. Stylowe cechy budynku, ściślej mówiąc, pewnych jego szczegółów, zdają się świadczyć, że początek jego można by odnieść do połowy XVII w., lub do epoki od tego czasu niedalekiej.

Zakon OO. Franciszkanów posiadał w tej części miasta w średnich wiekach powierzchnie daleko większe od miejsca zajmowanego przez kościół, budynki klasztorne i dzisiejszy ogród. Jest przypuszczenie, że na jego gruntach stanął obecny pałac biskupi. Na parcelach do zakonu należących wznoszono też w różnych czasach, zwłaszcza od połowy XVI w. inne budynki prywatne. Stosunek taki godził się najzupełniej z ówczesnemi pojęciami prawnemi i zwyczajami. Budynki, stawiane na cudzym gruncie, mogły pozostawać nadal własnością tego, kto je wystawił, mógł on je przekazywać w spadku i sprzedawać. Tylko tak on, jak jego następcy, zwykle obowiązani byli płacić właścicielowi gruntu czynsz ziemny, na znak, że ten przez dozwolenie na stawianie budynku nie pozbył się prawa własności parceli budowlanej. Co do gruntów franciszkańskich w Krakowie dowodzą takiego stosunku prawnego procesy klasztoru, prowadzone z posiadaczami domów sąsiednich z powodu zaległego czynszu ziemnego, albo też z powodu bezprawnego posiadania domów na gruntach klasztornych.

Od roku 1576 pozywają Dłuskich o czynsz z dworu tychże dziedzicznego, przodkom tych posiadaczy przez konwent ustąpionego a w r. 1593 żądają od ks. Konstantego Ostrogskiego wykazania praw i przywilejów do posiadania jego domu. Dwór ks. Ostrogskiego stał między probostwem a domem zamieszkałym przez Adama Rożna, poprzednio zostającym w posiadaniu Dłuskich, zatem wcale prawdopodobnem jest, iż pałac Wielopolskich zajął miejsce dworu Ostrogskich albo tez razem miejsce tego dworu i dawniejszego domu Dłuskich.
Od roku 1667 aż do połowy XIX wieku pałac pozostaje w rękach Wielopolskich. Pierwszy ordynat Wielopolski, Franciszek, odziedziczył go po ojcu jako jedyne jego spadkobierca. Po zejściu tego Franciszka (1732) przez krótki czas wspólnie dzierżyli pałac trzej jego synowie. Następnie widocznie uczyniono rozdział majątku, gdyż w r. 1736 jako jedyny właściciel występuje już młodszy z trzech braci, Jan na Suchej, Pieskowej Skale i Bobrku, wojewoda sandomierski. Później jednak, mimo że wojewoda sandomierski ma trzy pokolenia męskich następców w prostej linii, żyjących blisko do połowy XIX w. pałac w drodze układów i sprzedaży kilka razy przechodzi to do starszej linii Wielopolskich na Żywcu, to znów do młodszej na Pieskowej Skale i Bobrku, aż około r. 1836 jedynym właścicielem stał się Aleksander Wielopolski. Podobno z jego polecenia w r. 1843 zaczęto odnawiać krakowską rezydencyę rodzinną, przez dłuższy czas zaniedbaną, lecz tej roboty nie dokończono.

Gdy w roku 1850, wskutek pożaru, pałac Wielopolskich zapadł w ruinę, właściciel nie troszczył się o ruderę, tak, że po 4 latach władze miejscowe widziały się spowodowane sprzedać opuszczoną i zaniedbaną realność w drodze licytacyi. Nabywca Wojciech Kowalski zabrał się w r. 1856 do naprawy spustoszeń. Lecz właściwej restauracyi dokonała gmina m. Krakowa, która w r. 1865 nabyła pałac od Kowalskiego, uważając, że można jeszcze z tych zrujnowanych murów uczynić godną siedzibę urzędów i reprezentacyi miejskiej. Zachętą były tu niewątpliwie okazałe proporcye fasad, piątr i komnat, zwłaszcza rozmiary wysokości. Przypalenie też ścian – jak się potem okazało – nie było tak strasznem, żeby budynek utrzymać się nie dał.

Jak wyglądał pałac Wielopolskich zanim uległ zniszczeniu przez pożar? Z braku szczegółowych opisów, musimy co do tego poprzestać na pobieżnych wzmiankach tu i ówdzie spotkanych.

Wynika z nich, że w mieszkaniu znajdowały się tam "szacowne starożytności" i "historyczne obrazy" bliżej nieokreślone; w sali pierwszego piętra były portrety familijne i obrazy z XVII w. Na pierwszym piętrze przedpokój, zajmujący prawie połowę piętra, prowadził kilku komnat różnej wielkości.
Wyższą kondygnację zajmowała przez całe drugie piętro ciągnąca się sala. Na I piętrze pokoje strojne były w kosztowne obicia, przedpokój zdobiły freski. Nad drzwiami i oknami były napisy. Wiadomo, że w dawnych wiekach całe mnóstwo takich sentencyi czytać można było na domach krakowskich. Posiadał ich dużo także zamek na Wawelu. Coś podobnego spostrzegamy w starych miastach niemieckich. Z tych napisów w Krakowie zachowało się bardzo mało. W pałacu Wielopolskich utrzymały się do chwili obecnej tylko dwa. Mianowicie nad bramą wjazdową od strony klasztoru Franciszkanów i w dziedzińcu nad starą bramą wejścia do sieni głównej korpusu frontowego wschodniego. Prócz nich były wszakże inne jeszcze napisy nad oknami.
Całe wewnętrzne urządzenie i wyposażenie, na które złożyła się była kilkuwiekowa historya możnej rodziny, poszło z dymem w 1850 r. Zostały nagie mury i te ozdoby kamienne, jak obramienia bram i okien, których ogień nie zdołał strawić.

Szczęśliwym zbiegiem okoliczności późniejsze restauracye spustoszonego gmachu nie zmieniły w głównych rysach jego zewnętrznego wyglądu. Nie zmieniono wysokości piątr, w zasadzie rozkładu otworów w fasadach, zachowano tak znamienną attykę zazębioną i opatrzoną strzelnicami (z której tylko usunięto sterczące i rodzajem głowic opatrzone wyloty kominów) ; zachowano lub uzupełniono kamienne obramienia wielkich okien "weneckich", portal kamienny skrzydła bocznego najbliższego klasztorowi Franciszkanów, stanowiący wjazd do dziedzińca, i drugi portal kamienny wejścia z tego dziedzińca do wielkiej sieni sklepionej w korpusie głównym. Sień ta innego, bezpośredniego połączenia ze światem zewnętrznym dawniej może nie miała. Na widoku jeszcze z r. 1853 nie ma śladu jakiejkolwiek bramy w miejscu dzisiejszego wejścia głównego do magistratu. Przez portal bramy skrzydła bocznego wjeżdżało się w dziedziniec wewnętrzny i tu dopiero wysiadano z pojazdu przy drugim portalu, aby przez sień dostać się na schody główne. W ten sposób pałac, nadto bez mała całkiem pozbawiony okien parterowych na zewnątrz, stanowił całość dla siebie zamkniętą i niejako odgrodzoną od reszty miasta, a takie odcięcie i odosobnienie wśród miasta nadawało rezydencyi cechę możnowładczej buty, tak licującej z duchem epoki powstania gmachu.

Najważniejsze innowacje nowszych czasów: nadbudowanie II piętra na skrzydle bocznem, zrównanie tutaj poziomów piątr z poziomami korpusu głównego i powiększenie pojemności tego skrzydła przez dodanie mu drugiego traktu izb, tudzież klatki schodowej od strony dziedzińca; poszerzenie pewnej ilości okien i uczynienie ich trójdzielnymi; wprowadzenie w fasadzie głównej, zwróconej ku ulicy Grodzkiej, kilku nowych okien i niezbyt szczęśliwie obramionego wejścia (dla pieszych) do sieni parterowej, obok niektórych jeszcze zmian drobniejszych, spowodowane były wymogami praktycznemi, a znać w nich staranie, by i materyałem i formą dostosować się do reszty tego, co się zachowało z przeszłości.

Nie do uniknięcia były większe zmiany wewnątrz budynku; lecz i tu, jak widzieć możemy na projektach sporządzonych na polecenie magistratu po pożarze, usiłowano nie pójść dalej, niż to nakazywały względy konieczności, na cele użytkowe; a nie trzeba zapominać, że temu użytkowaniu właśnie, temu przeznaczeniu na siedzibę urzędów i reprezenatacyi miejskiej zawdzięczamy ocalenie zabytkowego gmachu. Wnętrze jego z całem urządzeniem było wypalone; więc musiano wiele dodawać. Ale dawnych ścian przeważnie  nie burzono a zachowano w całości szczegół najważniejszy z ocalonych: okazałą sklepioną, sztukateryami przyozdobioną sień wchodową na dole i obok niej klatkę schodów prowadzących na I piętro. Także zdaje się, iż sala II piętra, w której od wprowadzenia samorządu miejskiego aż do niedawna obradowała Rada miasta, była wtedy urządzona w miejscu i na podobieństwo sali reprezentacyjnej dawnego pałacu Wielopolskich.

 


Zdjęcie Kriegera z drugiej poł. XIX wieku


Sień główna w przyziemiu


Pożar gmachu Magistratu mieszczącego się w Pałacu Wielopolskich 1926


Pożar gmachu Magistratu mieszczącego się w Pałacu Wielopolskich 1926


Pożar gmachu Magistratu mieszczącego się w Pałacu Wielopolskich 1926


Lata 30-te XX wieku

 


Weranda kawiarni Wintera w Pałacu Wielopolskich. Litografia Czas - 1860 rok

 


Pałac Wodzickich (ul. Św. Jana)

Na »pałac« ze strukturą i rozłożeniem, które zachowała do dzisiaj, przerobioną była kamienica przed r. 1781-ym. Właścicielem jej przed r. 1781 był Przebendowski, starosta krakowski, generał małopolski, orderów Białego Orła i Św. Stanisława kawaler, który równocześnie posiadał w Krakowie pałac »pod Baranami«.
 Pałac Przebendowskiego na ul. św. Jana spalił się w r. 1781 w swych górnych kondygnacjach t. j. w drugiem piętrze — mezzaninie — i w piętrze pierwszem od ul. św. Jana. Rewizja po tem spaleniu się pałacu, zrobiona dnia 4 lipca 1781 roku na żądanie Przebendowskiego, podaje nam opis jego, który w obszernem streszczeniu podajemy: Facjata od ul. św. Jana przez dół, pierwsze piętro i mezaniny (II piętro) w zwyż aż po pokrycie desek wymurowana, w niej wierzchem gzems. Wchodząc do pałacu odrzwia kamienne stare, pilastry, buksztuka średnia, gzems nade drzwiami znacznie nadgniły a gzems wierzchem na facjacie od przecznicy zrysowany. Drzwi od bramy drzewiane żelazem obite, w półotwierające się, na zawiasach 6, z zamkiem, klamką, antabą i drążkiem drewnianym w żelazo okutym do przypierania. Sień sklepiona, w sieni »słupy dwa kamienne, pod mur pokojów poddane«, podłoga z desek, okno w ulicę św. Jana z kratą żelazną, szyby w oknie tafelkowe. Z sieni po prawej ręce wchód do sklepu (sklepionego) z odrzwiami kamiennemi, z niego dwa okna w ulicę z kratą żelazną i szybami tafelkowemi. Z tego sklepu drugi sklep, do niego prowadziły odrzwia kamienne stare, w nich drzwi żelazne, w sklepie okno w ulicę św. Jana z kratą i okiennicą drewnianą, posadzka ceglana.
 Z sieni wielkiej idąc do sionki sklepionej przed kuchnią, odrzwia kamienne i drugie takież przy wychodzie z sionki na podwórze, nad ostatniemi drzwiami okienko z kratą żelazną, ankra w murze. Z tej sionki była druga sionka ciemna, sklepiona, bruk w niej kamienny. Z sieni po lewej ręce, wchodząc do skarbca sklepionego, odrzwia kamienne, drzwi żelazne okno w podwórze z kratą żel. i szybami prostemi. Dalej do piekarni odrzwia także. kamienne, 2 okna w przecznicę z kratą i szybami tafelkowemi, w niej powała i stragarze, przepierzenie z desek ze swoim zawarciem »dla kuchennych sypiania«. Z przepierzenia okien 2 w piekarnię; w niem powałka, nad powałką ganeczek, na który wchód po schodach z piekarni. W piekarni piec piekarski, przed którym »groba« w ziemi, nad piekarskim piecem piec kaflowy bokiem pieca piekarskiego i od kuchni piecyki do przygrzywania, od ściany kuchennej dwa piecyki na ciasto, wierzchem zasklepione. Z piekarni wchód do kuchni sklepionej z oknem w przecznicę, pod oknem rynsztok kamienny, ognisko z kapą murowane, wedle krajów kamieniami okładane i klamrowane; obok niej druga kuchnia ciemna. Facjata tylna pałacu od podwórza filarem podjechana, wierzchem gzems; w podwórzu bruk, studnia kamienna, kołem i wiadrem wodę ciągnąca, nad studnią daszek okrągły na słupie drewnianym stojący. Przy murze sąsiedzkim granicznym od ul. Florjańskiej (kamienicy księcia Czartoryskiego t. j. »pode dzwony«) była oficyna jednopiętrowa, murowana, miała rezydencje (mieszkania) i izby sklepione lub z powałami, na dole wozownie, spichlerz i wyjazd w przecznicę, okna z ubikacyj były w przecznicę albo w podwórze.
 Wracając się do sieni głównej po lewej ręce były odrzwia kamienne stare z drzwiami drewnianemi do izby, z której dwa okna w ul. św. Jana, szyby tafelkowe, przy oknach okiennice blejtramowe płócienne, kraty żelazne; w izbie powała i stragarze, piec kaflowy, przy nim kominek do palenia w piecu jako też do gotowania jadła. Z tej izby drzwi drewniane do drugiej izby z oknem w podwórze z szybami tafelkowemi w ołów oprawnemi.
 Ku tyłowi idąc po prawej ręce schody na I-e piętro, na wstępie krata żelazna w półotwierająca się na 6 zawiasach z zamkiem. Schody kamienne, wedle nich tablatury drzewiane, ze schodów wchód do sieni (I-go p.), z trzech stron krata żelazna z poręczem drewnianem i żelazną gałką. W sieni posadzka kamienna, okien z niej 6 w podwórze, t. j. trzy dużych piętra pierwszego a trzy małych piętra drugiego, szyby tafelkowe, powały ani stragarzy nie ma (wygorzały). Z tej sieni wchodząc na ówczas do pokojów: na salę, gabinet, garderobę, pokój do kompanji, pokój dla panien, przedpokój i pokój Jejmościn aż ku sieni, przed spichlerzem będącej — te wszystkie pokoje w powałach, posadzkach tak na pierwszem piętrze, jak na drugiem wygorzałe, deskami nakryte, po lewej zaś ręce od sali przedpokój i pokój sypialny — stragany także niema — wygorzały, kominy od ognia potrzaskane, piece zrujnowane. Z sypialnego pokoju wchodząc do gabinetu odrzwi i drzwi niemasz, sufit podziurawiony, posadzka; w nim kominek szafiasty kamienny z blachą żelazną i 2 blachami miedzianemi, z gabinetu okno w podwórze.
 Z gabinetu wchodząc do garderoby odrzwia drewniane z 2-ch stron ofernerowane, drzwi drewniane fasowane w 1/2 otwierające się, na 4 zawiasach francuskich, z zamkiem franc. i dwiema zasuwami krytemi, okien dwa w podwórze, otablaturowanie z 4-ch stron, tak w oknach jako i po ścianach od sąsiedztwa księcia Czartoryskiego. Przy ścianie szaf 4, do każdej drzwi drewniane dwoje, w półotwierające się, na 6 zawiasach, z zameczkami. W każdej szafie od dołu półek 3 dwiema bokami; szaf dwie węższych podobnym fasonem jak pierwsze. Sufit gipsowy, podłoga w śmigę dawana, piecyk kaflowy na nóżkach kamiennych z dwiema perspektywami w środku.
 Z garderoby wchodząc do pokoju panieńskiego odrzwia i drzwi drewniane, okna 2 w podwórze, w nich tablatury drewniane jako i od dołu ze 3 stron, sufit gipsowy, posadzka drewniana w fryzach dębowych, piec kaflowy z perspektywą w środku na 6 nóżkach kamiennych, kominek przy piecu szafiasty murowany z wielą kawałkami sztukaterji.
 Z tego pokoju drzwi do sionki, w której tablatury po murach, drugie drzwi przy »wystawie« na zawiasach 2, przez wagę kółkiem przyciągane, z pręcikiem; ze sionki okno w podwórze.
 Z niej idąc na II piętro, są schody drewniane, ze schodów sionka z oknem w podwórze. Wchodząc do pokoju z oknem w podwórze, podsiębitka w nim z desek, płótnem białem, malowanem, powieczona, piec z kominkiem szafiastym. Obok drugi pokój z oknem w podwórze, z piecem i kominkiem.
 Te pokoje były w t. zw. oficynie od przecznicy. Była w tej oficynie na dole sień przejazdowa do przecznicy. »Z, tej sieni« po schodach drewnianych wchód do sieni I-go piętra, z której jedno okno w przecznicę, drugie w podwórze, 2 izby i spiżarka z oknami w przecznicę. Te ubikacje miały powały ze stragarzami. Spichlerz, do którego wejście ze sieni (bocznej), miał 3 okna w podwórze. Piwnice pod oficynami. Piwnice pod kamienicą frontową sklepione, z odrzwiami kamiennerni, wejście do nich z podwórza wielkiego.
 Pogorzały pałac oszacowano wówczas na 29.550 zip. Z opisu tej rewizji wynika, że oficyny pałacu były dwupiętrowe. Dzisiaj są one jednopięrowe (takiemi były w r. 1894, kiedy zamierzano na nich wystawić nowe piętro drugie), dwupiętrową pozostała tylko kamienica główna tak od ul. św. Jana jak i boczna jej strona od ul. św. Marka. 
  W r. 1848 mieszkał tu (do dnia 23 marca) na I piętrze hr. Maurycy Deym, c. k. nadworny komisarz, naczelnik urzędu cyrkularnego (Kreisamt) dla miasta Krakowa i jego okręgu. Gdy do Krakowa doszła wiadomość o rewolucji (marcowej) w Wiedniu, udała się dnia 17 marca 1848 r. przed mieszkanie hr. Deyma deputacja mieszczan, kupców i rzemieślników krakowskich a na jej czele hr. Adam Potocki, z żądaniem wypuszczenia więźniów politycznych za wypadki z lutego 1846 r. Zdarzenie to utrwalone zostało na rycinie litografii Lorenowicza z podpisem: »Deputacya o wypuszczenie więźniów w Krakowie d. 17/3 1848 r.«. Rycina przedstawia tłum obywateli krakowskich przed frontem pałacu Wodzickich a z okna pierwszego piętra nad wejściem wychyla się krępa postać hr. Deyma ze złożonemi rękami na piersiach. Obok niego stoi w oknie wyprostowana postać generała austr. hr. Castiglioni, który wraz z prezesem sądu Sontagiem, przysłanym do Krakowa do sprawy politycznych więźniów i ówczesnym dyrektorem policji w Krakowie Kroblem, skłonili hr. Deyma, ażeby krakowskich więźniów politycznych uwolnił. Wypuszczono też ich tego samego dnia w liczbie 96 osób z »Domu poprawy i kary« przy ulicy Poselskiej a fakt ten przedstawia druga rycina litograficzna z napisem: »Uwolnienie więźniów politycznych w Krakowie roku 1848«. 

W r. 1894 był pałac Wodzickich własnoscią Stanisława Wysockiego, który miał zamiar na oficynach pałacu wystawić piętro drugie, po jego śmierci przeszedł do rąk spadkobierców: Stanisława i Henryka Wysockich. Za-mierzonej przebudowy pałacu niewykonano.
 Fasada »pałacu Wodzickich« od ul. św. Jana (od ul. św. Marka fasada rozciąga się tylko na szerokość 2 okien, z których jedno przy narożniku jest zamurowane) ma rozczłonkowanie pionowe, podzielona bowiem jest na 7 pól pilastrami doryckiemi gładkiemi, wyrastającemi z parterowego cokołu. Pionowe rozczłonkowanie urozmaicone jest jakby fryzem poziomym, który stanowią tablice z różycami, umieszczone pod oknami piętra drugiego. Fasada ponad piętrem drugiem kończy się jakby »belkowaniem« z architrawu, fryzu i silnie naprzód występującego gzymsu. Ponad nim biegnie atyka balustradowa, przerwana w środku płaskorzeźbą, ujętą w dwa po bokach szerokie pilastry, nakryte przez całą szerokość płaskorzeźby i gzemsem pilastrów. Ponad tym gzemsem jest w środku pionowo wznoszącą się prostokątna tarcza herbowa, na niej herb Leliwa (Wodzickich), szczyt tarczy nakrywa hełm z koroną, z której wystaje jako klejnot herbowy —głowa lwa na wprost, z kulą w pysku. (Właściwy klejnot herbu Leliwa, jest półksiężyc i sześciopromienna gwiazda na tle pawich piór). Zamiast tarczowników herbowych są po obu stronach tarczy herbowej: 2 figury kobiece siedzące, kobieta po prawej stronie ma hełm na głowie i miecz wzniesiony ku górze w prawej ręce (może allegorja Bellony), postać niewieścia po lewej stronie (obecnie głowa odbita) trzyma w prawej ręce maskę (allegorja komedi?. 
 Na obu pilastrach narożnych attyki jest jeszcze postać siedząca kobieca a na pilastrach pośrednich stoją wazony o kształtach pseudo klasycznych, okolone festonami z liści laurowych. Dwa takie wazony zdobią także attykę fasady bocznej.
 Wspomniana płaskorzeźba czyni wrażenie plakiety. Przedstawia Dyanę odpoczywającą w cieniu drzew, w prawej ręce trzyma łuk, lewą głaszcze psa. Do Dyany podchodzi orszak służebnic, niosących trofea myśliwskie. Płaskorzeźba jest bardzo ładna, szczególnie głowa bogini i szaty służebnic, modelowane w formie klasycznej. Tej pewnej miękkości, którą ma płaskorzeźba nie mają już, figury przy tarczy herbowej i dwie drugie na narożach attyki umieszczone, wykonane w manierze barokowej, w zaprawie wapienno-gipsowej.
 Fasada pałacu jest utrzymana w duchu epoki (koniec XVIII wieku), okna parterowe mają bardzo skromne obramienie, okna piąter ujęte są w pilastry z kapitelami, w których mieszczą się rozetki. Okna I-go piętra mają prostokątne gzemsy, a okna II-go piętra, które są mniejsze (»mezzanin«) zamiast gzemsów nakrywa belkowanie. . Środek fasady zaznaczony jest bogatszą architekturą, parapet okna II-go piętra niema rozety, tylko feston z liści laurowych wskutek tego, że okno środkowe I-go piętra ma łukowaty gzems u góry. Fasada boczna jest również 2-piętrowa i odpowiada fasadzie głównej, lecz tylko na przestrzeni 2 okien, dalsza fasada, obejmująca szereg 9 okien, jest jednopiętrowa i nie odznacza się architekturą.
 Brama pałacu o półkolistym łuku ma drzwi dwuskrzydłowe z 3-ma drążkami do zapierania z wewnątrz. Rysunek drzwi bramy w skali 1:30, przekrój i plan, podaje Fr. Mączyński: Ze starego Krakowa, bramy i sienie, Kraków 1908 na tabl. 34. Sień ma sklepienie beczkowe, po prawej ręce jest duża izba sklepiona z jednym oknem na ulicę a drugiem przeciwległem w podwórze wychodzącem. Na prawo od tej izby są dwie izby o 2 oknach na ulicę. Izba przylegająca do muru kam. nr  9 jest wąska, sklepiona, (1 okno) długa przez długość frontowej kamienicy i wejście ma od podwórza przez arkadę bocznej oficyny. Izba ta, jak sądzimy, była pierwotnie bramą kamienicy »Petriczowskiej«. Z izby tej jest wejście do izby o jednem oknie wychodzącem także w ulicę św. Jana. Jest ona sklepiona beczkowo, jak i izba przy murze. Poza tą izbą ku podwórzu jest mała izba z 1 oknem w podwórze, w niej zachowały się w suficie belki o ładnym profilu.
 Z sieni głównej po lewej stronie jest wejście na schody, z 1 oknem na ulicę. Na rogu kamienicy od ul. św. Tomasza jest jeszcze 1 pokój z oknem na ulicę. Plan »pałacu« jest typowy dla budowli pałacowych XVIII w. Parter był siedzibą służby. 
 Pierwsze piętro obejmuje salony w amfiladzie tak z frontu jak i z ul. św. Tomasza. Środkowy salon do którego wejście z pokoju (z oknem na podwórze) ma zaokrąglone kąty, z oknem I. w ulicę i głęboką wnękę w ścianie tylnej, sufit gładki bez ozdób. Z tego środkowego pokoju jest wejście po prawej do wielkiego salonu o 3 oknach frontowych. Salon zachował do dzisiaj wspaniały swój wygląd, jaki otrzymał w pierwszej połowie XIX w. od Wodzickich. Salon ma sufit gładki, z gzemsem wokoło gipsowym, ozdobionym palmetkami. Ściany pokryte są »tablaturą« z drzewa, rzeźbioną, głównie odrzwia i drzwi, wnęki okienne i okienice, tudzież drewnianą opaską w dolnej części salonu białą i złoconą. Jest to bardzo piękna robota stolarsko-snycerska, szczególniej uderza obramienie drzwi i wnęki do buduarku bocznego t. j. od ul. św. Tomasza i okiennice ze złoconemi różycami. W tym salonie wolne pola od ozdób drewnianych pokryte są wzorzystym adamaszkiem czerwonym dawnym (napiętym obecnie na ramach drewnianych), kominek z marmuru chęcińskiego otoczony boazerją białą ze złoconemi ozdobami; 2 lustra z konsolami i drugi kominek w ścianie od ul. św. Tomasza. Klamki drzwi są wypukło, bardzo pięknie ornamentowane, bronzowe, z herbem Wodzickich Leliwa, szczególniej piękne przy drzwiach do bocznego buduarku, w którym jest kominek marmurowy, już z nowszych czasów pochodzący. Dalsze boczne saloniki są skromnie ozdobione: w odrzwiach drewnianych widać tylko pojedyncze profile, bez filunków ozdobnych i bez bogatego profilowania i ornamentacji gzemsów, jakie są przy drzwiach w salonie wielkim. 
Piętro II (mezzanin) ma urządzenie pojedyncze. Oficyny są jednopiętrowe, na ścianie bocznej przy murze kamienicy nr 9. Na ścianie tylnej podwórza jest wozownia i ganek drewniany.




 


Pałac prymasowski


  I arcybiskupi gnieźnieńscy mieli w Krakowie swoją własną rezydencyę, gdy dla załatwiania spraw musieli tu często przyjeżdżać i dłużej przebywać. Na ten cel posiadali też trzy wsie im nadane przez królów polskich.
  Otóż w r. 1396 nabył arcybiskup Dobrogost grunt pod zamkiem nad Rudawą, na którym następca jego, Mikołaj Komorowski (+1411), wystawił dom obszerny i przekazał go na wieczystą własność, kościoła gnieźnieńskiego. Na wspomnianym wyżej widoku Krakowa uwidocznioną jest ta rezydencya (Curia Pontificis) u stóp Wawelu na rogu ulicy Grodzkiej.   Ostatnie ślady staranności o ten pałac pozostały w broszurce z r. 1718. Prymas królestwa, Jędrzej Olszowski, przyprowadziwszy go do zupełnej ozdoby, kazał w nim pomalować herby wszystkich arcybiskupów gnieźnieńskich z napisami objaśniającymi ich żywot.
  Po rozbiorze Polski rząd austryacki zamienił rezydencyę prymasów polskich na koszary. Jest to wielka kamienica narożna obok kościoła św. Idziego, którą zamieszkują żołnierze od konnicy.